Opłata audiowizualna od każdego licznika czy podmiotu? Posłowie mają duży problem
Składkę audiowizualną jako pierwszą omawiała podkomisja ds. dużej ustawy medialnej. Jak uzasadniła szefowa podkomisji Elżbieta Kruk (PiS), z projektem dot. składki są bowiem "pewne problemy", które mogą wymagać dłuższych prac.
W trakcie środowego posiedzenia posłom nie udało się rozwiązać najważniejszych kwestii związanych ze składką - związanych z jej poborem oraz wysokością. Podkomisja będzie kontynuować prace w czwartek.
Składka ma być nową daniną publiczną, zbieraną w celu finansowania misji publicznej mediów narodowych, i zastąpić od 1 stycznia 2017 r. dotychczasowy abonament radiowo-telewizyjny. Poborem składki mają zająć się przedsiębiorstwa energetyczne, za co mają otrzymywać zryczałtowane wynagrodzenie.
Według przedłożonego projektu obowiązek zapłaty składki powstaje odrębnie od każdego punktu poboru, czyli licznika.
Jednak w intencji autorów każde gospodarstwo domowe powinno płacić składkę tylko raz, bez względu na liczbę liczników zarejestrowanych na dane nazwisko. Chodziło o to, by uniknąć sytuacji, w której osoby, które mają np. domek letni albo licznik w garażu, płacą składkę kilka razy.
Wprowadzenie takiego rozwiązania napotka jednak wiele praktycznych problemów związanych z rejestrowaniem płatników, przechowywaniem ich danych, a także odpowiedzialnością inkasentów, czyli firm energetycznych.
Czytaj także: Jest decyzja! Już wkrótce zniknie PIT, składki na ZUS i NFZ
Podczas posiedzenia podkomisji zastanawiano się, czy to samorządy nie powinny pełnić większej roli w procesie poboru składki, co proponował m.in. poseł Kukiz'15 Piotr Liroy-Marzec.
Pojawił się również problem drobnych przedsiębiorstw, które mimo małych obrotów i dochodów, mogą mieć po kilka liczników, a także dużych firm, takich jak Poczta Polska czy duże sieci handlowe, które z kolei mają wiele tysięcy liczników i zostaną nadmiernie obciążone.
"Na pewno nie chodzi nam o to, żeby PKP płaciło 3 mln zł" - mówił jeden z posłów.
W odniesieniu do wysokości składki (w projekcie jest to 15 zł miesięcznie) posłowie doszli do wniosku, że dyskusję nad konkretną sumą warto przesunąć na moment, gdy rozwiąże się poprzedni problem, czyli określi liczbę potencjalnych płatników, co będzie możliwe dopiero, gdy ustali się sposób jej poboru.
Podkomisja przyjęła natomiast poprawkę Ministerstwa Energii, zwiększającą wynagrodzenie inkasentów z racji poboru składki. Według pierwotnego projektu wynosiła ona 30 gr. w 2017 r. i 20 gr. od 2018 r. od każdego obsługiwanego punktu poboru. Sumy te podniesiono do 50 gr. w latach 2017-2019 i 30 gr. od 2020 r. od każdego punktu poboru.
Poseł Grzegorz Furgo z Nowoczesnej zwrócił uwagę, że taki system poboru składki kosztuje 105 mln zł rocznie. "Czy taka jest intencja?" - pytał.
Zarówno on, jak i Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO kilkakrotnie podnosili, by odłożyć dalsze prace nad tym projektem do czasu zebrania ekspertyz.
Na problemy z innymi projektami wskazywali jeszcze przed rozpoczęciem szczegółowych prac dot. składki także inni uczestnicy posiedzenia komisji.
Były prezes TVP Bronisław Wildstein, który zasiada także w Narodowej Radzie Rozwoju przy Prezydencie RP, ocenił, że "ten projekt ustawy nie wydaje mu się udany". Zarzucał, że "duża" ustawa medialna próbuje "załatwić wszystkie problemy" i "wyrasta ze złudzenia, iż da się prawnie rozstrzygnąć wszystkie sprawy". Takie podejście - ciągnął - "może przynieść bardzo rozliczne negatywne konsekwencje".
Skrytykował więc np. regulację pozwalającą członkom parlamentu, czyli aktywnym politykom, na zasiadanie w Radzie Mediów Narodowych, która miałaby zarządzać i kontrolować przekształconymi instytucjami mediów publicznych. "To zjawisko niepokojące" - ocenił, dodając, że taka propozycja sankcjonuje złe zwyczaje, zamiast z nimi walczyć.
Jego zdaniem rozwiązania zaproponowane w projekcie doprowadzą także do "paraliżu mediów publicznych", gdyż nadmiernie osłabiają pozycję dyrektorów naczelnych tych mediów. Jako przykład takiego osłabienia wskazał bardzo krótką, dwuletnią kadencję, co nie pozwala na podejmowanie strategicznych działań czy uzależnienie od Rady Mediów Narodowych.
"De facto można ich odwołać w każdym momencie" - stwierdził. W efekcie - jak mówił - szef Rady Mediów Narodowych decyduje o ich losie, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności, bo ponosi ją kto inny. Jako problematyczny wskazał także zapis proponujący, że RMN powołuje nie tylko dyrektorów mediów, ale także ich zastępców, co może generować konflikt kosztem samych instytucji.
W reakcji na to wystąpienie Elżbieta Kruk z PiS odpowiedziała, że do projektu zostanie zgłoszonych wiele poprawek, które odpowiedzą m.in. na wskazane przez Wildsteina kwestie.
Z kolei posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska zwróciła uwagę na opinię Biura Analiz Sejmowych, iż projektowane przepisy są sprzeczne z dwiema dyrektywami unijnymi, a poza tym cały pakiet projektów powinien zostać notyfikowany Komisji Europejskiej.
Według Elżbiety Kruk wskazane przez BAS sprzeczności zostaną usunięte w trakcie prac, a projekt zostanie przesłany do KE.
Na tzw. dużą ustawę medialną składają się trzy projekty autorstwa posłów PiS. Przewidują one m.in. przekształcenie TVP i Polskiego Radia, a także PAP, ze spółek prawa handlowego w instytucje mediów narodowych.
(PAP)