Informacje

Prezydent Hollande, kanclerz Merkel i premier Renzi na konferencji po spotkaniu w Berlinie , fot. PAP/EPA/KAY NIETFELD
Prezydent Hollande, kanclerz Merkel i premier Renzi na konferencji po spotkaniu w Berlinie , fot. PAP/EPA/KAY NIETFELD

Przed wtorkowym szczytem UE „wielka trójka”: Niemcy, Francja i Włochy zwiera szyki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 27 czerwca 2016, 22:06

    Aktualizacja: 27 czerwca 2016, 22:11

  • Powiększ tekst

Kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande i premier Włoch Matteo Renzi opowiedzieli się w poniedziałek w Berlinie za nadaniem UE "nowego impulsu" w celu wzmocnienia jej po Brexicie. Jednocześnie wpływowy niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble kategorycznie odrzucił pomysł tworzenie i uchwalenie nowego traktatu europejskiego.

Przywódcy trzech krajów uzgodnili ponadto, że nie będzie żadnych formalnych ani nieformalnych rozmów z Wielką Brytanią, zanim kraj ten nie uruchomi art. 50 traktatu UE. Ich zdaniem powinno to nastąpić jak najszybciej, by maksymalnie skrócić okres niepewności, w jakim znalazła się Wspólnota po brytyjskim referendum.

"Jesteśmy nadal jednym z najsilniejszych obszarów gospodarczych, jesteśmy nadal wielką wspólnotą. Należy tak pokierować Radą Europejską, abyśmy uzgodnili wspólne działania i nie pozwolili na wzmocnienie sił odśrodkowych" - mówiła Merkel na spotkaniu z dziennikarzami w przerwie spotkania w urzędzie kanclerskim.

Szefowa niemieckiego rządu zapowiedziała, że przedstawi na szczycie UE we wtorek propozycję stanowiącą "nowy impuls" dla Unii Europejskiej. Jak tłumaczyła, w najbliższych miesiącach zostaną wypracowane "konkretne kroki". Kanclerz wymieniła w tym kontekście bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, walkę z terroryzmem, ochronę granic Wspólnoty, wzrost gospodarczy, walkę z bezrobociem i konkurencyjność.

Merkel wyjaśniła, że propozycje "trójki" będą przedmiotem dyskusji podczas szczytu w Brukseli; we wrześniu mają zostać omówione "specyficzne kroki", a proces przygotowywania zmian miałby się jej zdaniem zakończyć w 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich - w marcu przyszłego roku.

"Nie mamy czasu do stracenia, nowy impuls potrzebny jest teraz" - mówił Hollande. Zapewnił, że przywódcy trzech krajów nie chcą "wynaleźć Europy od nowa". "To jest proces, chcemy skoncentrować się na kilku priorytetach" - mówił Hollande, wymieniając bezpieczeństwo, ochronę granic, walkę z terroryzmem, obronę, wzrost gospodarczy i miejsca pracy dla młodzieży.

"Decydująca jest teraz klarowność, szybkość i zwartość" - stwierdził prezydent Francji. "Jeżeli pozostaniemy zwarci, poradzimy sobie" - apelował.

Renzi zapowiedział napisanie "nowego rozdziału" w historii Europy. "Musimy akcentować to, co nas łączy, a nie to, co nas dzieli" - mówił. "Nie wolno tracić ani minuty" - napominał.

Merkel, Hollande i Renzi uzgodnili, że nie będzie żadnych formalnych ani nieformalnych rozmów z Wielką Brytanią, zanim kraj ten nie uruchomi art. 50 traktatu UE. Artykuł ten przewiduje możliwość opuszczenia Unii Europejskiej przez państwo członkowskie. Merkel zaznaczyła, że to Londyn musi wykonać pierwszy krok.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Merkel zapewniła, że troje przywódców nie dąży do stworzenia nowego "dyrektoriatu" (ciała zarządzającego) w Unii Europejskiej. "Nigdy nie użyłam tego terminu" - powiedziała Merkel. To wydarzenie (Brexit), które stanowi przełom w historii UE, sprawia, że ten format rozmów wydaje się mieć sens - tłumaczyła szefowa niemieckiego rządu.

Hollande podkreślił, że Niemcy, Francja i Włochy są państwami założycielami Wspólnoty i ponoszą szczególną odpowiedzialność za jej losy.

Merkel zaznaczyła, że wszystkie ważne decyzje w UE podejmowane były zawsze wspólnie, chociaż "nie było to łatwe". Wymieniła w tym kontekście ratowanie strefy euro i politykę migracyjną czy umowę z Turcją. "W tym duchu rozpoczniemy jutro dyskusję. Trzy (kraje) nie mogą niczego rozstrzygnąć, w Radzie Europejskiej decyzje podejmowane są jednomyślnie, co oznacza, że należy wsłuchiwać się w głos każdego kraju, gdyż każdy kraj ma jeden głos" - podkreśliła niemiecka kanclerz.

Mówienie o nowym unijnym traktacie w reakcji na referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej, jest stratą czasu - powiedział w poniedziałek minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble.

"Byłoby stratą czasu dyskutowanie obecnie w Unii Europejskiej nad zmianą traktatu" - powiedział Schaeuble w przemówieniu na prywatnym uniwersytecie w mieście Kuenzelsau na południu Niemiec.

Pomysł Jarosława Kaczyńskiego na kryzys UE czytaj tutaj:

Kaczyński: chcemy, by Wielka Brytania wróciła do Unii. Jest jednak warunek

Komentując wynik referendum, minister powiedział: "można mieć wrażenie, że Brytyjczycy teraz płaczą, ale to nikomu nie pomoże. Powinni byli pomyśleć wcześniej".

Schaeuble jest zdania, że wynik referendum jest nieodwracalny. Dodał, że "byłoby przyzwoicie", gdyby Wielka Brytania wkrótce złożyła wniosek o wystąpienie z Unii Europejskiej.

Minister powiedział, że na razie Brexit nie wywołał chaosu na rynkach finansowych, ale niemiecki rząd uważnie monitoruje sytuację. "Kluczowe jest mądre i rozsądne działanie, by straty zostały ograniczone do minimum" - powiedział.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP), sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych