Ekspert: ceny ropy naftowej do końca roku powinny powoli rosnąć
Eksperci podkreślają, że nadwyżka produkcji ropy naftowej oraz jej zapasy powoli się wyczerpują. Do końca roku cena surowca powinna zatem wykazywać tendencję wzrostową, ale będzie ona powolna. W ostatnich tygodniach natomiast szybko drożeje miedź. Zdaniem Jerzego Nikorowskiego z Biura Maklerskiego BGŻ BNP Paribas traktowanie jej jednak jako dobrej inwestycji obecnie byłoby błędem.
– Do końca roku cena ropy naftowej może mieć tendencję rosnącą, ponieważ nadpodaż na światowych rynkach finansowych stopniowo może się wyczerpywać – zauważa w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jerzy Nikorowski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego Biura Maklerskiego Banku BGŻ BNP Paribas. – Patrząc z perspektywy fundamentalnej, uważamy, że zarówno wyczerpujące się, globalne spowolnienie gospodarcze, jak i brak tak dużej nadpodaży, jaka miała miejsce na początku tego roku, może skutkować stopniowym wzrostem cen ropy, ale rzeczywiście stopniowym.
Na giełdzie surowcowej NYMEX w Stanach Zjednoczonych notowania ropy naftowej WTI w trakcie ostatnich trzech miesięcy wzrosły o 23,99 proc., a od stycznia br. zwiększyły się o jedną trzecią (33,62 proc.). W ciągu ostatniego roku spadek ceny tego surowca wyniósł jednak 16,95 proc., dwóch lat – 53,48, a trzech – 49,18 proc. Obecnie baryłka surowca sprzedawana jest po około 49–50 dol. W ostatnich tygodniach dodatkowo, głównie w wyniku ogłoszenia wyników referendum w Wielkiej Brytanii, mocno wzrosła cena amerykańskiej waluty, w której dokonywane są rozliczenia.
– Umacniający się dolar oczywiście osłabia notowania wszystkich surowców, w tym ropy naftowej – wyjaśnia Jerzy Nikorowski. – W najbliższych tygodniach cena WTI może się poruszać w widełkach pomiędzy 50 a 60 dol. za baryłkę. Jesteśmy relatywnie blisko tego poziomu, już w zasadzie w ciągu ostatnich kilku miesięcy znaleźliśmy się w takim przedziale. Do końca roku wartość ropy może rosnąć, gdyż nadpodaż na światowych rynkach finansowych powinna stopniowo się wyczerpywać.
Po dużym spadku w połowie czerwca do poziomu 4,5 tys. miedź będąca podstawowym surowcem produkcji znowu drożeje. Obecnie cena tony wynosi ponad 4,9 tys. dol. i wędruje w kierunku 5 tys. dol. Podstawowym powodem tej aprecjacji są rosnące obawy o kondycję światowej gospodarki.
– Miedź to inwestycja, która przez nas nie jest uważana za coś, co w krótkim horyzoncie czasu może przynieść atrakcyjną stopę zwrotu – zapewnia Jerzy Nikorowski. – Metal ten jest papierkiem lakmusowym kondycji produkcji przemysłowej w świecie, której stan obecnie oceniamy relatywnie słabo. Widzimy co prawda pierwsze oznaki poprawy w Europie Zachodniej. Ze Stanów Zjednoczonych, po bardzo mocnym ubiegłym roku, odbieramy dzisiaj mieszane sygnały dotyczące gospodarki realnej. Rynki wschodzące, przede wszystkim Chiny, wciąż natomiast wykazują słabość.
(Newseria)