Banki będą musiały oddać klientom spready? Prezydencki projekt ustawy w tej sprawie najlepiej oceniony przez podkomisję frankową
Najbardziej optymalny jest projekt prezydencki, zakładający zwrot spreadów frankowiczom - uznał podczas posiedzenia podkomisji ds. projektów ustaw frankowych przedstawiciel rządu. Przez 2,5 godziny wysłuchano racji różnych stron ws. rozwiązania problemu mieszkaniowych kredytów walutowych.
Podkomisja ds. projektów frankowych spotkała się w środę na pierwszym merytorycznym posiedzeniu. Ma się zajmować trzema projektami - złożonym przez prezydenta Andrzeja Dudę, a także przez kluby PO i Kukiz'15.
Nie podjęła w środę decyzji, który z projektów będzie "wiodący". Szef podkomisji Jacek Sasin (Pis) zaznaczył, że decyzja taka zapadnie być może podczas kolejnego posiedzenia. Zastrzegł zarazem, że stworzenie z trzech tak różnych projektów jednego przekracza możliwości "nawet tej podkomisji".
Pierwsze czytanie tych trzech projektów ustaw frankowych odbyło się jeszcze w październiku 2016 roku. Wtedy trafiły one do komisji finansów, ale ta dotąd się nimi nie zajmowała.
Projekt prezydencki przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.
Chcemy przysłużyć się rozwiązaniu problemu w sposób godziwy. To pierwszy krok wykonywany przez państwo w kierunku przywrócenia równości stron niektórych umów kredytowych – mówił podczas posiedzenia podkomisji sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha.
Zaznaczył, że spready były przez banki naliczane i pobierane jednostronnie. Jak podkreślił, sprawa spreadów jest tylko pierwszym krokiem - w dalszej kolejności prezydent liczy na rekomendacje Komitetu Stabilności Finansowej w sprawie mechanizmów przewalutowania kredytów.
Prezydencki projekt nie zamyka też możliwości postępowania sadowego - mówił też Mucha.
Z kolei w myśl projektu PO kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.
Prezentująca dokument Krystyna Skowrońska (PO) przypominała, że projekt był przygotowany już w ubiegłej kadencji i wtedy nie był kontrowersyjny zanim nie przegłosowano do niego kontrowersyjnej poprawki posła SLD Wincentego Elsnera (zakładającej, że koszty przewalutowania kredytów będą w 90 proc. pokrywać banki, a nie obie strony po połowie).
Złożony przez klub Kukiz'15 projekt ustawy o "restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów" zakłada, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotówkach.
Referował go poseł Andrzej Maciejewski (Kukiz'15). Przekonywał, że w przypadku tych kredytów nie można mówić o kredytach walutowych, tylko o indeksowaniu ich do obcej waluty.
Stawiam pytanie, jak przewalutować złotówkę na złotówkę. Żaden ekonomista nie podjął tego wyzwania od października - dodał.
Po prezentacji projektów wywiązała się emocjonalna dyskusja między zainteresowanymi stronami.
Wiceminister finansów Piotr Nowak zaznaczył, że w ocenie jego resortu najbardziej przyjazny dla stabilności finansowej państwa jest projekt prezydenta. Stąd to on powinien trafić do dalszych prac, w przeciwieństwie do dwóch projektów poselskich - mówił.
Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow zwracała uwagę, że jedna ustawa może nie załatwić problemu kredytów, bo nie może uwzględnić wszystkich różnic pomiędzy poszczególnymi przypadkami umów kredytowych.
Członek zarządu NBP Jacek Bartkiewicz zaznaczył, że dziś "kredyty mieszkaniowe nie generują ryzyka systemowego" i są dobrze spłacane. Przypomniał, że niedawno KSF zaproponował 9 rekomendacji dla banków, które mogą sprzyjać dobrowolnym przewalutowaniom. Również on ocenił, że to projekt prezydencki jest najbardziej optymalny.
Z kolei prezes grupującego frankowiczów Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu" Arkadiusz Szcześniak przypominał, że w ubiegłej kadencji klub PiS poparł poprawkę posła Elsnera.
Od strony społecznej to wygląda niestety tak, że po wyborach zmienia się optyka - powiedział.
Z kolei inny reprezentant frankowiczów Marek Popowicz przekonywał, że tak naprawdę nie ma różnorodności umów kredytowych, bo "jest tożsamość stwierdzeń w tych umowach" i większości przypadków banki w sposób dowolny ustalały kurs waluty, zarówno przy wyliczeniu wysokości kredytu, jak i przy wyliczaniu rat. To wszystko, mówił, daje bankom nieuczciwą przewagę i możliwość kształtowania warunków umowy już po jej zawarciu, co zresztą potwierdza wiele wyroków sądów.
Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz przypominał natomiast, co środowisko bankowe już zrobiło dla kredytobiorców walutowych. Zwracał uwagę, że liczba indywidualnych restrukturyzacji kredytów mieszkaniowych w samym 2016 roku wyniosła ponad 3 tys. przypadków. Mówił, że banki zgromadziły 600 mln zł na funduszu wsparcia kredytobiorców. Na dużą skalę dopuszczają też możliwość zamiany zabezpieczenia hipotecznego.
PAP, MS