Informacje

Producenci suplementów diety zarabiają na niewiedzy Polaków

Szymon Szadkowski

  • Opublikowano: 10 lutego 2017, 16:16

  • 1
  • Powiększ tekst

Rynek suplementów diety w Polsce jak i UE jest bardzo liberalny, praktycznie poza kontrolą. Żeby wypuścić produkt na rynek w Wielkiej Brytanii nawet nie trzeba o tym fakcie zawiadamiać odpowiednika polskiego Głównego Inspektora Sanitarnego. W Niemczech podobnie jak w Polsce wystarczy wysłać takie zawiadomienie jednak jest to tylko formalność. W efekcie produkty, które trafiają na rynek mogą być przez producentów nie przebadane i zawierać szkodliwe substancje

Jak zapewnia Jan Bondar rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS) w Polsce dodatkowo wdraża się tzw. postępowanie w ramach, którego żądamy dodatkowych opinii o suplementach. Najczęściej wysyłamy dokumentację bądź produkt do Instytutu Żywności i Żywienia oraz do Urzędu Rejestracji Leków. Choć postępowanie sprawdzające trwa, producent może w tym czasie sprzedawać produkty. Dlatego też dopóki nie ma ostatecznej opinii suplementy mogą zagrażać zdrowiu, bo nie są objęte tak restrykcyjnym procedurom jak leki przed wypuszczeniem na rynek.

Z powodu tego postępowania, jakie stosujemy wobec producentów, ci ostatnio poskarżyli się do Komisji Europejskiej, że blokujemy wolny przepływ towarów. Cały czas trwa postępowanie w tej sprawie i jeszcze nie mamy ostatecznego werdyktu KE - mówi Bondar z GIS.

Jak tłumaczy rzecznik GIS to prawo unijne wymaga, aby najpierw urzędy krajowe udowodniły przypadek naruszenia prawa, a każdy z nich musi być rozpatrywany indywidualnie. Jeśli w toku postępowania zostanie wykazane, że dany specyfik zawiera niedozwolone lub szkodliwe substancje dopiero wtedy można taki produkt wycofać z rynku .

GIS przeprowadza wyrywkowo ok. 10 tys. badań tych specyfików rocznie. Pomagają też sami producenci, którzy donoszą na konkurencję do Inspektora Sanitarnego.

Dużym problemem, na który zwraca uwagę Bondar jest często nierzetelna informacja przekazywana w reklamach, nierzadko w wprowadzająca potencjalnego konsumenta w błąd.

Jednym z przykładów jest stwierdzenie że suplement diety ma właściwości lecznicze - co jest nieprawdą, to tylko substytut - twierdzi Bondar z GIS. Niedopuszczalne jest też to, żeby przy przewlekłych chorobach pacjenci brali suplementy samodzielnie, bez konsultacji z lekarzem. Wtedy np. w połączeniu z lekami mogą nawet poważnie zaszkodzić - dodaje Bondar.

Tymczasem w Ministerstwie Zdrowia cały czas trwają pracę nad ustawą, która by "cywilizowała" ten rynek. Wśród przepisów nowej ustawy, mają znaleźć się m.in. zapisy o: zakazie reklam wprowadzających w błąd, zwiększeniu kar dla nieuczciwych producentów jak również usankcjonowanie opłat za postępowania sprawdzające jakie prowadzi Główny Inspektorat Sanitarny.

Dopóki jednak nie wejdą w życie odpowiednie przepisy bardziej chroniące konsumenta, klient aptek musi radzić sobie sam licząc, że trafi akurat na suplement wyrywkowo skontrolowany przez GIS, ewentualnie wręcz z aptekarską skrupulatnością przeanalizuje skład podany w ulotce informacyjnej.

Niestety w Polsce mamy niską wiedzę na ten temat. Rzecznik GIS podkreśla, że niezbędna jest edukacja i ogólnopolska kampania informacyjna uświadamiająca Polaków o konsekwencjach przyjmowania suplementów diety. Taka akcja ma być niebawem przygotowana przez GIS.

czytaj także: o suplementach diety zakwestionowanych przez Najwyższą Izbę Kontroli

Powiązane tematy

Komentarze