Rośnie liczba upadłości firm, głównie przez sektor budowlany
887 przedsiębiorstw upadło w ubiegłym roku w naszym kraju – wynika z raportu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i Centrum Finansowego Banku BPS.
Do końca stycznia 2013 r. sądy orzekły o upadłości 887 firm. Orzeczeń tych było o 21 proc. więcej niż w 2011 r., kiedy to działalność zakończyło 735 przedsiębiorstw. I najwięcej od 2004 r. – wtedy upadło 1116 podmiotów gospodarczych. Trwający od 2008 r. trend rosnący jeśli chodzi o liczbę upadłości został więc podtrzymany.
Co trzecie przedsiębiorstwo, które upadło w ubiegłym roku, związane było z sektorem budowlanym. Spośród 680 firm, które zakończyły funkcjonowanie w ten sposób – i nie były spółkami cywilnymi ani jednoosobowymi działalnościami – aż 183 (niemal 27 proc.) było z tego sektora. Największą cześć upadłych stanowili deweloperzy wznoszący budynki mieszkalne (takich przypadków było 93). Odnotowano 28 upadłości przedsiębiorstw związanych z budową dróg i różnego rodzaju infrastruktury. Relatywnie dużą część upadających firm stanowili w 2012 r. również hurtownicy, ale zazwyczaj byli oni powiązani z budownictwem (chodzi o hurtownie drewna, materiałów budowlanych, wyposażenia sanitarnego).
Skąd to nasycenie upadłości przedsiębiorstw w branży budowlanej? Kwestię tę tłumaczy autor raportu dr Paweł Antonowicz:
"Z jednej strony jesteśmy świadkami bardzo dużego wartościowo zakresu dokonywanych inwestycji nie tylko deweloperskich, ale również związanych z infrastrukturą komunikacyjną. Te stanowią efekty przetargów, których kryteria cenowe decydują o wyborze wykonawców. Bardzo napięty łańcuch płatności w tym sektorze prowadzić może, przy kolejnych opóźnieniach w windykacji należności, do pojawienia się dalszych przeterminowanych zobowiązań. Te z kolei determinują niewypłacalność dłużników, która w skrajnych sytuacjach prowadzi na drogę sądowej egzekucji wierzytelności i kończy się ogłoszeniem upadłości."
Najwięcej przedsiębiorstw, bo 178, upadło w 2012 r. w województwie mazowieckim. Nie jest to jednak nic niezwykłego, bo w tym właśnie województwie jest zarejestrowanych najwięcej firm. Ponadprzeciętnie dużo upadłości w relacji do liczby funkcjonujących firm miało miejsce w województwach: dolnośląskim, zachodniopomorskim oraz wielkopolskim – wynika z raportu KPF i Centrum Finansowego Banku BPS.
Najmniej firm upadło w województwach: opolskim, świętokrzyskim i podlaskim. Mało upadłości, proporcjonalnie do liczby zarejestrowanych podmiotów, miało miejsce w łódzkim, świętokrzyskim i opolskim.
Okresem zwiększonej liczby upadłości zarówno w roku 2011 jak i 2012 była końcówka roku. Grudzień okazał się miesiącem najbardziej nieszczęśliwym dla polskich firm w 2011 r. (78 upadłości), a listopad w 2012 r. (94 upadłości). Z drugiej strony początek roku nie sprzyja takim wydarzeniom: w 2011 r. najmniej upadłości było w lutym (54), a rok później w styczniu (47).
Największy odsetek upadających przedsiębiorstw stanowią spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W 2012 r. było to 57,95 proc., rok wcześniej aż 66,12 proc.W 2012 r. w porównaniu do 2011 r. znacząco wzrosła liczba upadłości jednoosobowych działalności gospodarczych oraz spółek cywilnych – ze 129 (17,55 proc.) do 207 (23,34 proc. upadłości).
Liczba ogłoszonych przez sąd w danym okresie upadłości w dużej mierze odzwierciedla sytuację gospodarczą. Jak podkreśla jednak Prezes Centrum Finansowego Banku BPS, Joanna Nowicka-Kempny skala upadłości jest również wyrazem świadomości prawnej przedsiębiorców, którzy w celu ochrony należności swoich kontrahentów i maksymalizacji poziomu zaspokojenia ich roszczeń, realizują swój ustawowy obowiązek prawny.
„Ogłoszenie przez sąd upadłości przedsiębiorstwa potwierdza istnienie w przedsiębiorstwie majątku i środków finansowych umożliwiających choć częściowe zaspokojenie wierzycieli. Oznacza tym samym, że co do zasady wniosek przedsiębiorcy o ogłoszenie upadłości został złożony w okresie umożliwiającym określone zabezpieczenie roszczeń wszystkich wierzycieli. Stąd niepokojący dla wierzyciela powinien być nie fakt postawienia jego kontrahenta w stan upadłości, a raczej oddalenie przez sąd wniosku w tym zakresie"
- mówi ekspertka.
Autor raportu zwraca uwagę, że w najbliższych latach trend wzrostowy w liczbie upadłości powinien się odwrócić. Wynika to nie tylko z faktu występowania cykli gospodarczych (wielu ekonomistów twierdzi, że od połowy 2013 r. nadejdzie ożywienie w gospodarce), ale i z tego, że upadłość przedsiębiorstwa uwidacznia się z opóźnieniem w stosunku do wystąpienia rzeczywistego stanu niewypłacalności. Dzieje się tak nie tylko z powodu przewlekłych procedur sądowych, ale i dlatego, że często wierzyciele potrzebują czasu by zdecydować się na wniesienie sprawy do sądu.
„Warto w tym miejscu podkreślić różnicę między pojęciem upadłości, wokół którego prowadzone są analizy w raporcie KPF, a bankructwem. Jak podkreśla autor raportu, skala bankructw (czyli ekonomicznych problemów z utrzymaniem płynności finansowej) jest nieporównywalnie większa od skali analizowanych w raporcie upadłości (sądowych procesów). Statystyka niestety nie jest tu doskonała, żadna bowiem instytucja w Polsce nie bada ilościowo zjawiska bankructw przedsiębiorstw"
– dodaje autor raportu.
Opr. Jas