MFW powinien opuścić Trojkę
Dając się wciągnąć w ratowanie strefy euro wraz z pozostałymi członkami trojki (EBC, KE) Międzynarodowy Fundusz Walutowy stracił niezależność. By się ratować, musi opuścić trojkę - pisze na łamach "Financial Times" były pracownik MFW, Ousmene Mandeng.
"Jest wiele ofiar kryzysu strefy euro, ale o jednej z nich wspomina się rzadko: MFW. Został on (...) wykorzystany jako przykrywka dla europejskich polityków i stracił niezależność" - pisze Mandeng w komentarzu dla czwartkowego "FT".
MFW powstał jako instytucja technokratów i jako taki został zaangażowany w ratowanie Europy; "uznano, że potrzebny był neutralny mediator, by rozwiązać problemy strefy euro. Zakładano, że oceniając sytuację peryferyjnych krajów eurolandu, jako instytucja z zewnątrz, MFW będzie mniej uprzedzony niż np. kanclerz Niemiec czy Komisja Europejska" - wyjaśnia były ekspert MFW, który uważa, że Fundusz, który z założenia powinien pozostać apolityczny znalazł się pod presją polityków.
Niezależność Funduszu od jakiegokolwiek regionu świata czy mocarstwa była podstawą efektywnego działania tej instytucji i ma dla niej zasadnicze znaczenie. Zatem fakt, że decyzje w sprawie programów ratunkowych wspieranych finansowo przez MFW podejmowane są we Frankfurcie, Berlinie czy Brukseli powinny głęboko niepokoić członków MFW. "Tymczasem KE i Europejski Bank Centralny, które nawet nie należą do Funduszu tworzą wraz z MFW trojkę, która organizuje pakiety ratunkowe dla krajów strefy euro" - pisze Mandeng.
"Fundusz nie może być postrzegany jako neutralny i zarazem służyć bezpośrednio interesom strefy euro. Ponadto istnieje ryzyko, że zaangażowanie MFW w ratowanie unii walutowej zniszczy wiarygodność Funduszu" - ostrzega Mandeng i sugeruje rozwiązanie: "By się uratować, MFW musi opuścić trojkę".
Również w czwartek "New York Times" napisał, że kryzys umocnił międzynarodową pozycję MFW i jego dyrektor wykonawczej, Christine Lagarde.
(PAP)
fit/ ro/