Nord Stream 2: Polska przedstawi swoje argumenty prawne
Polski rząd w ciągu kilku dni przedstawi argumenty prawne dotyczące projektu Nord Stream 2. Potwierdzą one konieczność zastosowania do tego projektu zasad unijnego III pakietu energetycznego - powiedział wiceminister energii Michał Kurtyka.
„Przedstawimy analizę, która będzie potwierdzała konieczność wypracowania jak najsilniejszego reżimu prawnego dla Nord Stream 2 oraz to, że III pakiet powinien stosować się do tego gazociągu, i szerzej - do gazociągów przebiegających po dnie Bałtyku” - powiedział Kurtyka.
Jak dodał, zdaniem polskiego rządu należałoby jak najszybciej uregulować reżim prawny Nord Stream 2. „Wydaje się nam, że mandat negocjacyjny dla Komisji nie musi być jednym z instrumentów służących temu celowi” - powiedział wiceminister. „Alternatywą może być zmiana dyrektywy gazowej i jednoznaczne przesądzenie o jej stosowaniu do gazociągów importujących gaz z państw trzecich” - wskazał. Zdaniem wiceministra projekt ten musiałby być jednak procedowany w trybie pilnym. „Wydaje się, że powinien być konsensus co do takiej konieczności” - dodał.
Polska analiza ma zostać przedstawiona na planowanym na 12 października posiedzeniu grupy roboczej ds. energii Rady UE, która - jak zaznaczył Kurtyka - będzie polem dalszej dyskusji.
Wiceminister przypomniał, że w czasie debaty 14 września w Parlamencie Europejskim wszystkie duże grupy polityczne wypowiedziały się przeciwko Nord Stream 2. „Wydaje się, że KE, która jest czuła na głos Parlamentu, nie może ignorować tak jasnego sygnału politycznego” - ocenił. Wskazał jednocześnie, że już w 2009 r. państwa członkowskie uzgodniły, że wielkie projekty infrastrukturalne powinny podlegać pod wspólne zasady, a nadrzędnym celem jest dywersyfikacja dostaw.
„Realizacja takiego projektu jak Nord Stream 2 byłaby złym sygnałem dla solidarności i jedności europejskiej, również wobec Ukrainy. Bardzo dużo państw członkowskich wypowiedziało się już negatywnie w stosunku do tego projektu. Rozumieją nie tylko negatywny wpływ na region Europy Środkowej i Wschodniej, ale w ogóle na spójność europejskiego rynku gazu, który w założeniach miał opierać się na konkurencji regionalnych hubów gazowych. Koncentracja dostaw gazu na jednej drodze dostaw przez Niemcy zahamuje ten proces i wpłynie negatywnie na możliwości zaopatrzenia rynku europejskiego z alternatywnych kierunków, również na potencjalną opłacalność dostaw z innych rejonów świata” - powiedział Michał Kurtyka.
W związku z tym, zdaniem polskiego rządu, jest bardzo wiele przesłanek politycznych przemawiających za tym, żeby wstrzymać prace i decyzje inwestycyjne do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Kilka dni temu media ujawniły treść opinii służby prawnej Rady UE, która dowodzi, że najbardziej zasadnym reżimem prawnym dla Nord Stream 2, regulującym status i zasady eksploatacji infrastruktury morskiej, są regulacje międzynarodowego prawa morza. Według polskiego rządu - jak powiedział Kurtyka - analiza ta opiera się na „dosyć kontrowersyjnych i sprzecznych z oceną KE, PE i co najmniej połowy państw członkowskich ocenie negatywnego wpływu tego projektu na bezpieczeństwo dostaw gazu do UE”.
Są analizy uznanych autorów, wskazujące na stanowisko podobne do tego, które prezentujemy, przywołując chociażby węgierskiego REKK, czy brukselskiego Bruegla - zaznaczył. Kurtyka przypomniał też analizę Europejskiego Centrum Strategii Politycznej, think-tanku samej Komisji na temat Nord Stream 2, oceniającą, że to przedsięwzięcie dzieli Unię i absolutnie nie powinno być podejmowane.
Również według ministra energetyki i przemysłu węglowego Ukrainy Ihora Nasalyka, z punktu widzenia skutecznego przesyłu rosyjskiego gazu do UE Nord Stream 2 w ogóle nie jest potrzebny. W rozmowie z PAP Nasalyk przypomniał niedawną sytuację, gdy istniejący gazociąg Nord Stream był remontowany, i w związku z tym Gazprom musiał zwiększyć przesył przez Ukrainę.
„Obowiązujący kontrakt nie przewidywał zwiększenia przesyłu, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Ukraina wykonała wszystkie zamówienia Gazpromu, powiększając tranzyt” - powiedział Nasalyk. „Tym samym pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą, pewną trasą przesyłu odpowiednich ilości gazu dla Europy” - dodał. Jak zaznaczył, sytuacja udowodniła jednocześnie, że równie niepotrzebny jest gazociąg Turkish Stream.
PAP/ as/