Informacje

Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów / autor: fot. Andrzej Wiktor
Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów / autor: fot. Andrzej Wiktor

Mądre państwo to silne polskie firmy

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 10 listopada 2017, 13:03

    Aktualizacja: 10 listopada 2017, 13:04

  • Powiększ tekst

W Polsce bije serce świata. Autor tego zdania Norman Davies poświęcił życie historii. Przedsiębiorcy z Polski poświęcają czas i energię, aby budować naszą przyszłość. Przyszłość swoich rodzin, przyszłość branż, przyszłość kraju. Dzięki nim serce świata ciągle bije w Polsce, z dnia na dzień coraz większe – pisze w „Polskim Kompasie 2017” Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów

Jeżeli mikro, małe i średnie firmy oraz dzieci mają coś z sobą wspólnego, to będą to dwie sprawy. Pierwsza, być może nieco zaskakująca, to stres rodzica. Jak podaje Bank of America w „Small Business Owner Report”, zarządzanie małym przedsiębiorstwem jest trzy razy bardziej stresujące od wychowywania dziecka. Warto czytać to porównanie z przymrużeniem oka, ale nie sposób się nie zgodzić, że jedno i drugie stresuje, choć trudno osądzić, które bardziej. Natomiast i tu, i tu satysfakcja z sukcesu jest gigantyczna.

MŚP, a zwłaszcza te najmniejsze – mikroprzedsiębiorstwa – to, podobnie jak dzieci, przyszłość naszej gospodarki. W Polsce działa aktywnie prawie 2 mln firm. Mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa to 99,8 proc. z nich, a samych jednoosobowych działalności gospodarczych jest ponad 1,9 mln. MŚP tworzą blisko trzy czwarte polskiego PKB i dają pracę 6 mln osób. Nie jest bez znaczenia, że w zdecydowanej większości operują polskim kapitałem. Dużą siłą są firmy rodzinne, których liczbę według różnych badań szacuje się na blisko milion. Firma rodzinna to tradycja, większe zaufanie do marki i, jak pokazują badania, choćby Fundacji Firmy Rodzinne, większa hojność klientów, którzy godzą się na to, by zapłacić nieco więcej za „produkt rodzinny”.

Jakie płyną z tego wnioski? Czasem słyszę, aby nie robić nic, wtedy niczego nie popsuję. Dziecko urośnie samo, pojawią się kolejne maluchy i jakoś to wszystko będzie trwało. Tyle że ciepła woda w kranie dawno wystygła, bo przez lata nie dostrzegano, iż polski sektor MŚP ma swoje słabości, których nie widać z poziomu statystyk.

Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju to efekt solidnych diagnoz popartych analizą polskich i unijnych danych oraz raportów. Strategii udało się nieco „zdrapać” warstwę lukru. Spod lukru nie dało się bowiem dostrzec, czego MŚP brakuje. Podobnie postąpiono w ostatnim czasie w wielu instytucjach, a jedną z nich jest Warsaw Enterprise Institute, który w sierpniu przygotował raport pod jakże wymownym tytułem „Niebezpieczny status quo. Dlaczego małe firmy nie rosną?”. Odpowiedzi na to pytanie jest kilka.

MŚP są w Polsce rozdrobnione, dominują najmniejsze podmioty, bardzo wysoka jest skala samozatrudnienia – nawet 45 proc. mikrofirm nie zatrudnia żadnego pracownika. Pokrywa się to z innymi statystykami. Choć w MŚP pracuje ok. 6,3 mln osób, to w mikroprzedsiębiorstwach (95–96 proc. wszystkich firm) zatrudnienie znajduje trochę ponad połowa z nich. Niski jest udział MŚP w tworzeniu wartości dodanej. Szacuje się ją na 52 proc. w Polsce i jest ona od średniej w UE kilka punktów procentowych niższa. W efekcie małe firmy płacą nieco gorzej, mniej chętnie inwestują i rzadziej współpracują. Mają też utrudniony dostęp do finansowania.

Co im przeszkadza w rozwoju? Badania wskazują, że niespójność i brak stabilności prawa. Nie każdy mikroprzedsiębiorca musi się stawać małym, mały średnim, a średni dużym. Mały sklepik na wsi nie stanie się siecią hipermarketów. Problem w tym, że firmom, które chcą rosnąć, czasem się to po prostu nie opłaca. Ze wzrostem firmy rosną obciążenia administracyjne, często bezzasadnie. Aby ich uniknąć, firmę sztucznie się dzieliło albo osoby zatrudniano jedynie na bazie umów cywilnoprawnych. Ponadto problemem są częste kontrole – im firma większa, tym więcej kontroli – oraz brak zaufania między przedsiębiorcami a urzędnikami. Niebezpodstawnie. Ministerstwo Rozwoju dotarło do historii, w której urzędnicy od 11 lat kontrolują legalność budowy i użytkowania pawilonu handlowego w centrum kraju. Powiatowy i Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego przerzucają się tą sprawą bez końca. Z rozmów z przedsiębiorcami wiem, że nie był to przypadek odosobniony.

Pytanie brzmi: jaka powinna być rola państwa? Neoliberalną koncepcję „nocnego stróża” możemy włożyć między bajki. I niech ich nigdy nie opuszcza. Mądre państwo aktywnie wspiera obywateli. Nie wyręcza ich, ale pomaga. Nie prowadzi do przedszkola, lecz otwiera nowe w okolicy. Nie mówi, kim dziecko ma być w przyszłości, ale daje wybór w postaci szkół i ich profili. Nie zmusza do sportu, lecz udostępnia osiedlowe boisko. I jeśli w tej historii dzieckiem jest firma, a rodzicem przedsiębiorca, to właśnie taka rola państwa wydaje się idealna.

W czerwcu 2016 r. padła deklaracja, że rząd będzie reformował polskie prawo gospodarcze. Ogłosiliśmy wówczas pakiet #100zmianDlaFirm, czyli przede wszystkim zmiany systemowe, jak choćby ograniczenia kontroli, gigantyczną reformę postępowań administracyjnych czy ułatwienia podatkowe, na których przedsiębiorcy zaoszczędzą łącznie ponad 450 mln zł rocznie. W pakiecie znalazły się też uproszczenia punktowe, np. zwolnienie części prac budowlanych z obowiązku zgłoszenia lub uzyskania pozwolenia. Dzisiaj ponad 85 proc. zapowiedzianych zmian już działa. Jedna dobra zmiana dla biznesu wchodzi średnio co cztery dni w życie.

Kilka miesięcy później, w listopadzie, przedstawiliśmy pakiet Konstytucji Biznesu z nową, prowolnościową ustawą Prawo przedsiębiorców, która na nowo definiuje relacje państwa i przedsiębiorcy. Co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone, domniemanie uczciwości przedsiębiorcy czy przyjazna interpretacja przepisów – to zaledwie niektóre proprzedsiębiorcze zasady, którymi będą się kierować urzędnicy podczas rozpatrywania spraw przedsiębiorców.

Dodajmy do tego bardzo konkretne rozwiązania jak ulga na start, mniejsze obciążenie składkami na ubezpieczenie społeczne dla firm o niewielkich przychodach czy uchwaloną już ustawę o robotyzacji, która pozwoli więcej inwestować. W przygotowaniu są kolejne, choćby elektronizacja akt pracowniczych czy sukcesja firm rodzinnych, dzięki której nasze rodzime, często najmniejsze, przedsiębiorstwa zyskają szanse na płynną zmianę pokoleniową.

Wspólnymi mianownikiem tych zmian jest poszerzanie sfery wolności gospodarczej. To górnolotne hasło, ale jest ono poparte konkretami. W kolarstwie jest tak, że na czele peletonu w trakcie wyścigu liderzy zamieniają się miejscami. Raz jeden zawodnik ciągnie peleton, raz drugi. Chodzi o utrzymanie tempa. Przyszłość w ostatnim czasie przyspieszyła: coś, co dekadę temu było niemożliwe, od dawna uznaje się za powszechne. Otwiera to przed MŚP wiele możliwości. A im więcej pojawia się możliwości, tym peleton firm, które „jadą” w ich kierunku, staje się coraz większy. Dlatego to, co się dzieje między firmą a firmą, a także to, co między firmą a administracją, powinna określać współpraca. Nasze zadanie to nie ustawać w zmianach, które pozwolą polskim przedsiębiorcom nabierać sił i rynkowego rozmachu. Niezależnie od tego, czy jadą z górki, czy czasami wiatr mocniej powieje im w oczy.

W 1961 r. IBM dzięki nowemu oprogramowaniu stał się pierwszym komputerem, który zaśpiewał piosenkę. Była nią popularna w USA „Daisy Bell”. Zaczyna się ona od słów: „Give me your answer do”. Polscy przedsiębiorcy udzielają dziś odpowiedzi, czy chcą, czy nie chcą być częścią przyszłości. Droga od „Poland in Start” do „Start in Poland” właśnie się dokonuje i każda firma mała lub średnia, doświadczona lub młoda może się z nami zabrać. Wierzę, że droga ta, choć czasem trudna, prowadzi do celu.

Swoją drogę do celu, i to pomimo przeciwności, pokonała piekarnia i cukiernia Klementynka. Wraz z publikacją projektu przepisów o sukcesji dla firm spotkałem się w lipcu z właścicielem Klementynki w podwarszawskich Markach. Firma działa od 25 lat, ma trzy zakłady, sklepy firmowe i jest w 100 proc. firmą rodzinną. Brzmi jak reklama? Jeśli tak, to niech będzie to reklama polskiego ducha przedsiębiorczości. Klementynka to lustro, w którym mogą się przejrzeć setki tysięcy polskich przedsiębiorców. Co w nim zobaczą? Najczęściej siebie. Sukces poprzez ciężką pracę i zmaganie się z przeciwnościami. Taka piekarnia jest również jedyna w swoim rodzaju i podobna to tysięcy i milionów innych polskich firm. To im torujemy drogę do celu, wprowadzając ułatwienia i zapewniając finansowanie.

W Polsce bije serce świata. Autor tego zdania Norman Davies poświęcił życie historii. Przedsiębiorcy z Polski poświęcają czas i energię, aby budować naszą przyszłość. Przyszłość swoich rodzin, przyszłość branż, przyszłość kraju. Dzięki nim serce świata ciągle bije w Polsce, z dnia na dzień coraz większe.

Publikacje „Polskiego Kompasu – rocznika instytucji finansowych i spółek akcyjnych” od trzech lat spotkają się z ogromnym uznaniem i zainteresowaniem w środowisku finansowym i biznesowym.

Pełne wydanie edycji Polskiego Kompasu 2017 w formacie PDF dostępne jest na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.