GAZETA BANKOWA: Rewolucja rozproszona
Polsce nie uda się zmienić kierunku unijnej polityki klimatycznej. Jest jednak sposób, by nie ponosić związanych z nią wielkich kosztów. To energetyka rozproszona, która szybko rozwija się w wielu krajach świata – stwierdza w „Gazecie Bankowej” Mariusz Kądziołka
Krzysztof Tchórzewski, minister energii, wielokrotnie opowiadał się publicznie za budową elektrowni atomowych w Polsce. Twierdzi wręcz, że siłownie jądrowe to jedyny dobry sposób na uratowanie polskiego górnictwa.
Jego argumentacja jest następująca: ze względu na unijną politykę klimatyczną polska energetyka musi znacząco obniżyć emisję dwutlenku węgla, a elektrownie atomowe emitują go bardzo mało. Jako takie nie są objęte unijnym systemem redukcji ilości CO2 wypuszczanego do atmosfery, a w ślad za tym – obowiązkiem zakupu uprawnień do jego emisji. Gdybyśmy więc zbudowali siłownie jądrowe, to nasz sektor energetyczny musiałby tych uprawnień kupować dużo mniej niż dziś i dzięki temu moglibyśmy uratować elektrownie węglowe i zachować duży udział węgla w produkcji energii elektrycznej.
Alternatywa dla atomu
Krytycy tego rozwiązania wskazują jednak wiele jego słabych stron. Po pierwsze elektrownie atomowe to bardzo duże obiekty, tak drogie w budowie, że nie da się ich wznieść bez udziału i finansowego wsparcia państwa. Po drugie, ich budowa wraz z przygotowaniami trwa bardzo długo, a dostosowanie polskiej energetyki do wymogów unijnej polityki klimatycznej to potrzeba chwili. Po trzecie, po wybudowaniu elektrowni atomowych trzeba będzie zainwestować grube miliardy złotych w linie energetyczne, które będą rozprowadzać produkowany przez nie prąd po kraju. Nie mówiąc już o tym, że i te inwestycje są bardzo czasochłonne, m.in. z uwagi na protesty społeczne, jakie budzą. Po czwarte wreszcie, kraje zachodnie przestały już stawiać na energetykę jądrową. W zachodniej Europie nie buduje się dziś ani jednej nowej elektrowni atomowej (są rozbudowywane jedynie dwa istniejące już obiekty – we Francji i w Finlandii) i nic nie wskazuje na to, by – z wyjątkiem Wielkiej Brytanii – miało się to zmienić. W Stanach Zjednoczonych ta technologia przegrywa z elektrowniami gazowymi, które są tam dziś po prostu bardziej opłacalne.
Dziś jest tak, że z wybudowanych przed laty dużych elektrowni (w większości z dala od dużych miast, by nie zanieczyszczały w nich powietrza) prąd trzeba przesyłać do odbiorców oddalonych nawet o setki kilometrów. Tymczasem na im większą odległość transportuje się prąd, tym większe straty na przesyle (w szczycie zapotrzebowania na energię dochodzą one do 15 proc.). Według prof. Jana Popczyka, znanego eksperta w dziedzinie elektroenergetyki, budowa siłowni atomowych w Polsce spowoduje gwałtowny wzrost takich strat w naszym kraju.
Kosztowna centralizacja
W przypadku wielkich elektrowni, z których prąd jest przesyłany na duże odległości, ponosimy też dużo większe ryzyko odcięcia od dostaw energii w przypadku niszczących sieć przesyłową ekstremalnych zjawisk pogodowych: wichur czy bardzo obfitych opadów śniegu. W ostatnich latach było w Polsce wiele takich sytuacji, że dziesiątki tysięcy ludzi nie miały prądu przez co najmniej kilka dni, bo linie przesyłowe zostały zniszczone przez huragan czy oberwały się pod ciężarem śniegu. W przypadku małych elektrowni, produkujących prąd na lokalne potrzeby, takie ryzyko jest bez porównania mniejsze. Nie mówiąc już o tym, że nie trzeba ponosić kosztów budowy i utrzymania rozległych sieci przesyłowych.
Trzeba przy tym dodać, że sieć przesyłowa w Polsce jest w kiepskim stanie, w bardzo dużej części stara i zużyta, a jej odnowienie będzie wymagać dziesiątek miliardów złotych nakładów. Jeśli dodamy do tego nowe, długie na setki kilometrów linie, którymi miałby być przesyłany do odbiorców prąd produkowany przez planowane elektrownie atomowe, to wychodzą naprawdę zawrotne koszty. Koszty, które zostaną przerzucone na odbiorców, w postaci wyższych rachunków za prąd.
Jaka jest alternatywa? Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się na świecie, a szczególnie w krajach zachodnich, gdzie buduje się coraz mniej wielkich elektrowni, a coraz więcej małych instalacji. I nie chodzi w tym przypadku wyłącznie o energetykę odnawialną, z którą na ogół kojarzy się nam energetyka rozproszona.
Pełną wersję tekstu o perspektywach polskiej energetyki oraz więcej informacji o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html