Senator Bierecki: Rząd odbiera to co wywalczyła „Solidarność” w sierpniu 1980
Wprowadzanie rozwiązań rodem z Trzeciego Świata i odbieranie Polakom praw wywalczonych przez Solidarność jeszcze w 1980 roku zarzucił rządowi Donalda Tuska senator Grzegorz Bierecki. Krytyka dotyczyła nowelizacji Kodeksu Pracy, która wydłuża okres rozliczenia czasu pracy i wprowadza ruchomy czas pracy.
Nowelizacja Kodeksu Pracy w praktyce oznacza zniesienie ośmiogodzinnego dnia pracy i wolnych sobót oraz niedziel. Pracodawca będzie mógł wymagać od pracownika, żeby przez pół roku pracował po 12 godzin dziennie, będzie mógł wymagać też pracy nawet przez 12 kolejnych dni po 13 godzin dziennie, lub pracy przez całą dobę ale przerywanej nawet dwu czy trzygodzinnymi przerwami. Platforma Obywatelska twierdzi, że wprowadza te zmiany, po to, żeby zmniejszyć bezrobocie, ale według specjalistów z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, będą one miały efekt odwrotny. Pracodawcy zamiast zatrudniać nowych ludzi, będą bardziej eksploatować pracowników już zatrudnionych.
Z tych względów podczas debaty w Senacie nad nowelizacją Kodeksu Pracy, spotkała się ona z dobitną krytyką opozycji. Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości atakowali głównie pomysł wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy i wprowadzenie „ruchomego czasu pracy”. Politycy PiS podkreślają, że pracownik zostanie sprowadzony do roli niewolnika, który może zostać pozbawiony na wiele miesięcy możliwości prowadzenia jakiejkolwiek aktywności poza pracą.
W trakcie debaty nad nowelizacją zabrał głos senator Grzegorz Bierecki który zaznaczył, iż jego wystąpienie powinno być traktowane jako zwrócenie uwagi na istotny problem, jakim jest koszt nierówności społecznej.
- Koszt nierówności społecznej do tej pory mogliśmy obserwować w reportażach z krajów Trzeciego Świata. Tam jest nierówność społeczna, tam właśnie prawa związków zawodowych, zasady społeczeństwa obywatelskiego są łamane, tam pracodawcy ze swoimi pracownikami mogą zrobić wszystko, co zechcą, ponieważ nic ich nie ogranicza, państwo ich nie ogranicza. Jeśli taki model społeczny chcemy wprowadzić w Polsce, to głosujmy za takimi ustawami. Ja, proszę państwa, ręki do tego nie przyłożę. Rząd Donalda Tuska chce zabrać Polakom wszystko to, co wywalczyła dla nas w sierpniu 1980 roku „Solidarność”
– powiedział Grzegorz Bierecki.
Senator zwrócił uwagę, że regulacje zawarte w ustawie zakładają rozwiązania niekorzystne przede wszystkim dla pracowników zatrudnionych w małych i średnich przedsiębiorstwach.
- U pracodawcy będącego osobą fizyczną, u którego nie działa organizacja związkowa, system przerywanego czasu pracy może być stosowany na podstawie umowy o pracę. Obawiam się, że pracodawcy mogą nadużywać swojej dominującej pozycji w stosunku do pracowników i wymuszać niekorzystne rozwiązania w umowach o pracę
– zaakcentował senator.
Nowe przepisy umożliwiają bowiem zlecanie pracy przez wiele godzin i w różnym czasie w ciągu dnia, w tygodniu. Ośmiogodzinny dzień pracy zastąpiony ma być dość dowolnymi ustaleniami z pracodawcą, który nie będzie musiał już płacić za nadgodziny, a wolne dni należne pracownikowi będzie mógł „rozliczyć” przez 12 miesięcy.
- Rozmawiamy o ustawie, która jest elementem szerszego programu. Nie należy jej oceniać jako odrębnego aktu, trzeba ją widzieć w ciągu zdarzeń, w ciągu działań prowadzonych przez rząd Donalda Tuska przez ostatnie sześć lat. Krótkoterminowe korzyści, które rząd osiąga, staną się w przyszłości przyczyną katastrofy. To będzie katastrofa demograficzna i katastrofa budżetowa
– zaznaczył Grzegorz Bierecki.
Senator Stanisław Kogut (PiS) przypomniał, że Polska jest członkiem Międzynarodowej Organizacji Pracy. Zwrócił uwagę, że rządowa nowelizacja łamie wprost międzynarodowe prawo.
- Czas tygodniowy z nadgodzinami to 48 godzin. Najdłuższy czas rozliczeniowy to 4 miesiące. Tu jest łamana Konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy nr. 135
- podkreślił senator Stanisław Kogut.
Ustawy bronili senatorowie Platformy. Mieczysław Augustyn, przewodniczący senackiej komisji rodziny i polityki społecznej z PO uważa, że ustawa jest korzystna dla pracowników i nie rozumie obaw opozycji. Pozostaje zastanowić się zatem, czy obrona zasad rodem z XIX wieku, obrona zwykłego wyzysku pracowników, przepisów umożliwiających pracodawcom dowolne ustalanie godzin i czasu pracy, faktycznie pomoże Polakom zrozumieć prawdziwe intencje rządu PO.
(rad)