Górnicy zapowiadają pikietę przed ministerstwem energii
Rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) będzie obradować 21 stycznia w Warszawie; w tym czasie protestujący przeciwko decyzjom rady związkowcy mają pikietować siedzibę Ministerstwa Energii. W ocenie związków, minister i rada destabilizują spółkę.
W miniony czwartek - decyzją rady nadzorczej JSW - stanowiska w zarządzie spółki stracili: wiceprezes JSW ds. strategii i rozwoju Artur Dyczko oraz wiceprezes ds. handlu Jolanta Gruszka. Posiedzenie rady nadzorczej zostało przerwane przez kilkudziesięciu związkowców, którzy weszli do sali obrad, domagając się cofnięcia uchwał o odwołaniu wiceprezesów oraz wyjaśnienia przyczyn decyzji rady. Związkowcy powołali sztab protestacyjno-strajkowy i zapowiedzieli protesty. Ich zdaniem zmiany w zarządzie spółki są nieuzasadnione.
Nastąpiła poważna destabilizacja spółki, związana nie tylko z sytuacją w zarządzie, ale też przekładająca się na pracę kierownictwa kopalń. Niepewność co do rozwoju sytuacji powoduje, że ludzie boją się podejmować decyzje, a stoimy - jako spółka - przed ważnymi decyzjami dotyczącymi przyszłości - powiedział szef Solidarności w JSW Sławomir Kozłowski.
Jak poinformował, informację o zwołaniu kolejnego posiedzenia rady nadzorczej na poniedziałek 21 stycznia związkowcy otrzymali od swoich przedstawicieli w radzie - w ubiegłotygodniowym głosowaniu ci członkowie rady byli przeciwni odwołaniu dwojga wiceprezesów i odcięli się od decyzji o ich dymisji.
Jak informowali związkowcy, rada planowała wówczas odwołać także wiceprezesa JSW ds. produkcyjnych Tomasza Śledzia - nie doszło do tego wobec przerwania posiedzenia przez związki. Rada dotąd nie wyznaczyła osób, które mają przejąć obowiązki odwołanych wiceprezesów.
Przedstawiciele spółki oficjalnie nie potwierdzają poniedziałkowego terminu posiedzenia rady, tłumacząc, że do spółki nie wpłynęła informacja o dacie i miejscu posiedzenia. Jak powiedział Kozłowski, ma ono odbyć się w wynajętej sali konferencyjnej w Warszawie. Związkowcy zapowiadają swój wyjazd do stolicy i pikietę przed Ministerstwem Energii.
Nasza pikieta została już oficjalnie zgłoszona. Będziemy przez ministerstwem, ponieważ to stamtąd płyną inspiracje decyzji rady, destabilizujące naszą spółkę - ocenił przewodniczący Solidarności w JSW.
Kozłowski przypomniał, że gdy w latach 2015-16 spółka znalazła się na granicy upadłości, jej trudną sytuację tłumaczono dekoniunkturą i uwarunkowaniami rynkowymi, choć związkowcy wskazywali także na błędy w zarządzaniu, potwierdzone później w toku audytu.
Spodziewamy się, że w 2020 r. nasza spółka znów może znaleźć się w trudnej sytuacji, jednak to nie sytuacja rynkowa będzie za nią odpowiedzialna, ale ludzie, którzy dziś destabilizują dobrze zarządzaną firmę i nie podejmują przyszłościowych, służących rozwojowi i stabilizacji decyzji - ocenił Kozłowski.
Przewodniczący zapowiedział, że do poniedziałkowej pikiety dojdzie, jeżeli do tego czasu ministerstwo nie podejmie rozmów i oczekiwanych przez związkowców działań. Związki czekają też na reakcję na swój list, skierowany w poniedziałek do premiera Mateusza Morawieckiego.
Związkowcy zwrócili się do szefa rządu m.in. o wyłączenie spółki spod nadzoru Ministerstwa Energii oraz zmianę reprezentantów Skarbu Państwa w radzie nadzorczej firmy. Związki chciałyby też spotkać się z premierem. O spotkanie z szefem rządu wnioskował również szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek, który w swoim liście zadeklarował utratę zaufania do działań ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Hutek zaapelował do premiera, by decyzje w górnictwie podejmował wiceminister Grzegorz Tobiszowski.
W czwartek wieczorem, po odwołaniu dwojga wiceprezesów JSW, szefowa rady nadzorczej spółki Halina Buk wyjaśniła w komunikacie, że głównym powodem odwołania dwojga członków zarządu JSW była utrata zaufania do zarządu w związku naruszaniem zasad ładu korporacyjnego, utrudnianiem wykonywania kodeksowych uprawnień radzie nadzorczej i brakiem właściwej komunikacji pomiędzy organem nadzorczym a zarządem. „Skala wskazanych uchybień w działaniu Zarządu musiała spotkać się z reakcją Rady Nadzorczej, gdyż niepodjęcie działań przez ten organ naraziłoby jego członków na odpowiedzialność cywilnoprawną” - podała przewodnicząca.
Związkowcy nie podzielają oceny przewodniczącej rady. Ich zdaniem, zarzuty zawarte w jej czwartkowym komunikacie „nie są rzeczowe, nie oddają rzeczywistości jaka jest w firmie. Zarzuty te - zgodnie z naszą najlepszą wiedzą - są całkowicie fałszywe, co potwierdzają nam przedstawiciele rady nadzorczej reprezentujący pracowników” - ocenili w poniedziałkowym liście do premiera.
Związkowcy sprzeciwiają się - jak mówią - próbie „wyprowadzania” środków z JSW na inwestycję w Elektrowni Ostrołęka. Szefowa rady nadzorczej i resort energii dementowali wcześniej, by był taki plan.
Ministerstwo Energii dotąd nie skomentowało wystąpienia związkowców z JSW oraz listu szefa górniczej Solidarności - PAP zwróciła się w poniedziałek w tej sprawie do biura prasowego resortu.
Jak poinformowała w czwartek, wyjaśniając przyczyny zmian w zarządzie, szefowa rady JSW Halina Buk, zarząd spółki m.in. „nie informował Rady Nadzorczej o istotnych zdarzeniach mających wpływ na działalność Grupy Kapitałowej JSW, m.in. o potencjalnych transakcjach kapitałowych dużej wartości. Rada Nadzorcza pozyskiwała wiedzę z publikacji medialnych, w których były wskazane parametry transakcji, w tym również cenowe, co może negatywnie wpłynąć na proces negocjacji i tym samym pogorszyć pozycję Spółki”.
„Zarząd zwlekał z przyjęciem i zatwierdzaniem zaleceń pokontrolnych i wniosków poaudytowych wewnętrznej komórki audytowej Spółki. Opóźniał i nie przekazywał niekorzystnych dla spółki raportów audytowych do wiadomości Rady Nadzorczej. Wykrywane przez kontrolę wewnętrzną oraz RN nieprawidłowości nie były przez przedstawicieli Zarządu właściwie weryfikowane, co skutkowało niezawiadamianiem lub opóźnieniem w zawiadomieniu odpowiednich organów ścigania” - czytamy w komunikacie szefowej rady.
Wewnętrzne kontrole wykazały m. in. nieprawidłowości w prowadzonych przetargach, w tym profilowanie warunków przetargowych pod kątem konkretnej firmy. Jednocześnie podejmowane były próby usuwania i deprecjonowania osób wskazujących na stwierdzone nieprawidłowości. Przedstawiciele Zarządu zatrudniali także na istotne stanowiska kierownicze osoby o wątpliwej reputacji, wobec których toczyły się lub toczą postępowania karne - oświadczyła w czwartek Halina Buk.
SzSz (PAP)