Informacje

Flaga / autor: Pixabay
Flaga / autor: Pixabay

Skandal szpiegowski w Bułgarii

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 września 2019, 17:45

  • Powiększ tekst

Dwaj obywatele Rosji, Leonid Reszetnikow i biznesmen Konstantin Małofiejew, otrzymali 10-letni zakaz wjazdu do Bułgarii - poinformował w środę w parlamencie prokurator generalny Sotir Cacarow. Według krajowych służb byli oni zamieszani w skandal szpiegowski.

Reszetnikow według bułgarskich mediów jest byłym generałem KGB, a później był szefem rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych, biznesmen Małofiejew jest m.in. założycielem historycznej organizacji Dwugłowy Orzeł, finansującej według bułgarskiej prokuratury ruch rusofilski w Bułgarii.

Zakaz wjazdu dla obu mężczyzn wpisuje się w toczący się od kilku dni w Bułgarii skandal szpiegowski, w związku z którym pod różnymi zarzutami zatrzymano kilka osób. W środę oprócz Cacarowa w parlamencie wyjaśnienia w sprawie złożyli minister spraw wewnętrznych Mładen Marinow i szef kontrwywiadu, czyli Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS), Dimityr Georgijew.

Skandal wybuchł w poniedziałek, gdy policja i przedstawiciele DANS rano weszli do domu Jurija Borisowa - byłego zastępcy redaktora naczelnego dziennika opozycyjnej partii socjalistycznej BSP „Duma”. Przeprowadzono rewizję, skonfiskowano komputer i telefon komórkowy Borisowa, a on sam został zatrzymany. Z domu został wyprowadzony w kajdankach. Obecnie Borisow jest działaczem prorosyjskiego ruchu Rusofile. Wieczorem Borisowa zwolniono, a prokuratura podała, że został przesłuchany w charakterze świadka.

Jednocześnie zatrzymano lidera ruchu Nikołaja Malinowa, dawnego wydawcy „Dumy” i biznesmena, któremu zarzucono szpiegostwo i pranie brudnych pieniędzy. Później zwolniono go za kaucją.

W środę szef MSW Marinow poinformował w parlamencie, że w wyniku działań prokuratury i służb specjalnych w Sofii oraz położonych na zachód od stolicy Perniku i Brezniku zatrzymano osiem osób, które następnie przesłuchano w związku ze skandalem szpiegowskim. Do akcji doszło po dochodzeniu w sprawie prania brudnych pieniędzy i wycieku poufnych informacji do rosyjskich organizacji.

Szef DANS Georgijew powiedział, że podczas dochodzenia w sprawie prania brudnych pieniędzy wykryto transfer środków do Bułgarii od organizacji Dwugłowy Orzeł. „Schemat polegał na finansowaniu działań wymierzonych w bezpieczeństwo narodowe i mające na celu prowadzenie wojny hybrydowej przeciw Zachodowi” - mówił.

Według Georgijewa Malinow przez lata utrzymywał kontakty z Reszetnikowem i Małofiejewem, wielokrotnie jeździł do Rosji, spotykał się z nimi oraz otrzymywał zadania, a niekiedy pieniądze, w ramach projektu „Bułgaria”, mającego na celu zdobycie aktywów o wartości 500 mln euro. Środki przekazywał Małofiejew, kierujący organizacją Dwugłowy Orzeł - powiedział Georgijew.

Malinow w obszernym wywiadzie telewizyjnym oświadczył, że zajmuje się rozwijaniem kulturalnych i duchownych więzi z Rosją, a nie biznesem. „Od 30 lat zajmuję się polityką, otwarcie wyrażam swoje poglądy, popieram rozwój kulturalnych, duchowych więzi i uważam to za słuszne” - dodał.

Premier Bojko Borisow zdystansował się od skandalu, podkreślając, że nie ma nic przeciwko Rusofilom i był nawet na organizowanych przez ten ruch wiecach. Dodał, że „geopolityczna orientacja Bułgarii jest kategorycznie proeuropejska i żadnych zmian być nie może”.

Lewicowa opozycja bardzo ostro zareagowała na działania bułgarskiej prokuratury i kontrwywiadu, tym bardziej że zbiegły się one z rocznicą powstania z 9 września 1944 r., po którym władzę w kraju na 45 lat przejęli komuniści. Według BSP akcja ta jest częścią kampanii władz przed wyborami samorządowymi, wyznaczonymi na 27 października.

Prezydent Rumen Radew, wybrany na urząd trzy lata temu głosami lewicy, ocenił, że zarzut działalności szpiegowskiej na rzecz obcego państwa jest wyjątkowo poważny i wymaga dowodów. „Jeżeli (dowody) nie zostaną przedstawione, pozostanie wątpliwość, czy bułgarskie instytucje nie zostały wykorzystane do wyreżyserowania wewnątrzpolitycznego scenariusza” - mówił.

O „przedwyborczym scenariuszu” mówił również Atanas Atanasow - były szef kontrwywiadu i lider centroprawicowego, lecz będącego w opozycji do partii GERB Borisowa ugrupowania Demokratyczna Bułgaria. Jego zdaniem działania władz mają na celu „wstrzymanie odchodzenia prawicowych wyborców od GERB”. Wyraził zdziwienie, że prokuratura postawiła zarzuty dotyczące działalności szpiegowskiej. „Żeby być szpiegiem, trzeba mieć dostęp do tajnych informacji” - wskazał. Podkreślił, że znalazł się w osobliwym położeniu, broniąc swoich oponentów politycznych z lewicy. „Borisow niby walczy z rosyjskimi szpiegami, lecz jest gotów oddać (drugą bułgarską elektrownię jądrową w) Belene (rosyjskiemu koncernowi) Rosatom” - zauważył.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych