Za kilka lat w Polsce nie będzie już chirurgów - coraz gorsza sytuacja w służbie zdrowia
Za kilka lat chirurgia będzie w Polsce specjalnością deficytową. Niektórych pacjentów nie będzie miał kto operować - ostrzega prof. Marek Krawczyk, prezes Towarzystwa Chirurgów Polskich.
Raport o tej niepokojącej sytuacji specjalista ma przedstawić w środę podczas ceremonii otwarcia 66. kongresu Towarzystwa Chirurgów Polskich, który odbędzie się w Warszawie. Prof. Krawczyk twierdzi, że polskiej chirurgii grozi luka pokoleniowa. Prawie co czwarty chirurg w naszym kraju jest już w wieku emerytalnym. "Wielu z nich wciąż jeszcze operuje, bo są sprawni i kochają swój zawód, ale w najbliższych latach będą odchodzić z zawodu, a następców jest zdecydowanie zbyt mało" - podkreśla prezes TChP.
Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że w 2011 r. było w Polsce 9,6 tys. chirurgów, spośród których 8,8 tys. nadal uprawiało swój zawód. Aż 2,2 tys. operatorów było w wieku emerytalnym, czyli niemal 24 proc. Jednocześnie od kilku lat spada liczba młodych adeptów chirurgii ogólnej. Coraz mniej lekarzy przystępuje do egzaminu z tej specjalności, a powinno być ich coraz więcej.
Efekt jest taki, że już teraz pod względem liczby operatorów w przeliczeniu na mieszkańca jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie. W USA na 100 tys. ludzi przypada 39 chirurgów. W Niemczech - 27, we Włoszech - 23, w Szwecji - 20, a w Polsce - zaledwie 15.
Prof. Krawczyk uważa, że młodzi lekarze nie są zainteresowani chirurgią ponieważ jest to trudna specjalność, wymagająca wieloletniej praktyki, a jest coraz mniej intratna finansowo. Po 6 latach specjalizacji lekarz może już operować, ale nie jest jeszcze w pełni samodzielnym chirurgiem. Potrzebuje jeszcze kilku lat praktyki. "Jego uposażenie jest natomiast mniej atrakcyjne niż w wielu innych specjalnościach medycznych, niewspółmierne do jego wysiłku i umiejętności" - dodaje specjalista.
Jego zdaniem, zawód chirurga daje ogromną satysfakcję, a efekty leczenia widoczne są w zasadzie od razu. Chirurdzy muszą być jednak lepiej opłacani, a zabiegi powinny być odpowiednio finansowane. Tak jednak często nie jest - wyceny wielu operacji są niedoszacowane - podkreśla. Prezes TChP przedstawił wyliczenia, z których wynika, że Narodowy Fundusz Zdrowia za duże zabiegi trzustki płaci 5980 zł. "Z wyliczeń szpitala klinicznego przy ul. Banacha należącego do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wynika, że ten zabieg kosztuje znacznie więcej, bo 12 814 zł. Podobnie jest z dużym zabiegiem żołądka i dwunastnicy, który NFZ wycenia na 5616 zł, a szpital szacuje go na 9362 zł. Według lecznicy niedofinansowanie w sześciu różnych dużych zabiegach łącznie sięga 22 880 zł. Fundusz wycenia je na 62 660 zł, a szpital oblicza, że kosztują 85 543 zł" - podkreśla specjalista.
Chirurgia wciąż jest podstawową metodą leczenia wielu schorzeń. Tak jest szczególnie w przypadku chorób nowotworowych. "Nie jest prawdą, że zabiegi te wykonywane są głównie w centrach onkologicznych. Aż 70 proc. nowotworów operowanych jest poza tymi ośrodkami" - podkreśla prof. Krawczyk. Kto zatem będzie operował pacjentów onkologicznych, gdy zabraknie chirurgów, jak będzie wyglądało leczenie chorych na nowotwory? - pyta specjalista. Przyznaje, że nowoczesna radioterapia i hemioterapia jest uzupełnieniem leczenia tych pacjentów, jednak dominująca rola chirurgii się na razie nie zmienia.
66. Kongres Towarzystwa Chirurgów Polskich potrwa do 21 września. Odbędzie się 50 sesji naukowych, podczas których zostanie wygłoszonych 285 wykładów. W obradach wezmą udział chirurdzy z zagranicy: Niemiec, Francji, USA, Holandii i Wielkiej Brytanii. Towarzystwo Chirurgów Polskich powstało w 1921 r., ale zjazdy chirurgów polskich odbywają się od 124 lat. Pierwszy z nich w 1889 r. zorganizował wybitny chirurg prof. Ludwik Rydygier. Prof. Marek Krawczyk jest 43. prezesem TChP.
(PAP)
zbw/ ula/