We Francji po pożarze władze bagatelizują sprawę jak Trzaskowski
Ponad 40 skarg złożono we wtorek w sądzie po czwartkowym pożarze zakładów w chemicznych w Rouen w Normandii. Sprawą zajmie się prokuratura w Paryżu. Władze regionu starają się zapewnić mieszańców, że zanieczyszczenie jest nieszkodliwe.
Prefektura normandzkiego departamentu Sekwana Nadmorska poinformowała we wtorek na swoich stronach internetowych, że podczas pożaru w zakładach Lubrizol spłonęło ponad 5,2 tys. ton produktów chemicznych. Zamieszczono też listę substancji, które spłonęły z zastrzeżeniem, że „żadne produkty nie są niebezpieczne”.
Część mieszańców Rouen nadal skarży się na bóle głowy i wymioty, wielu obawia się, że zanieczyszczenie jest o wiele większe i bardziej szkodliwe, niż się ich informuje.
Chcemy prawdy, nie chcemy zdychać - krzyczeli w poniedziałek wieczorem manifestanci zebrani przed salą, w której obradowała rada miejska Rouen.
Rolnikom z 500 gospodarstw zabroniono zbierania owoców i warzyw, a hodowcom - sprzedaży mleka. „A nam mówi się, że to nic nie jest” - skarżył się w dzienniku telewizyjnym nauczyciel z Rouen.
Obietnice odszkodowań i „całkowitej jawności” nie uspokoiły mieszkańców. Reporterowi regionalnej telewizji FR3 ludzie skarżyli się „na Czarnobyl nad Sekwaną”.
Według portalu 20Minutes, choć po weekendowych kontrolach i czyszczeniu, szkoły Rouen są otwarte, to wielu rodziców we wtorek zatrzymało dzieci w domu.
Rząd naumyślnie nie ujawnia prawdy o skrajnie niebezpiecznych produktach, które mogły pójść z dymem” - oskarżył we wtorek władze Yannick Jadot, eurodeputowany partii Europejska Ekologia-Zieloni.
Mam nadzieję, że sprawiedliwość będzie miała ciężką rękę” - dodał polityk w wywiadzie dla radia „France Info”.
Jadot uważa, że podczas pożaru należało zabronić wychodzenia z domu. „Najpierw pozwolono ludziom korzystać z komunikacji miejskiej, a potem ją wstrzymano” - mówił ekolog, po czym wezwał rząd, „by przestał traktować Francuzów i mieszkańców Rouen jak imbecyli”, ponieważ „uspokajanie ludności, zapewnianie, że wszystko jest pod kontrolą, ale bez mówienia całej prawdy” jest jego zdaniem właśnie takim potraktowaniem obywateli. „To skandal” - dodał.
Lubrizol produkuje dodatki do paliw płynnych i smarów. Fabryka pod względem bezpieczeństwa sklasyfikowana była jako „Seveso, wysoki próg”. Termin pochodzi od katastrofy, do jakiej doszło w 1976 roku w zakładach przemysłowych w Seveso we Włoszech. Taka klasyfikacja jest wynikiem harmonizacji porozumień unijnych.
Według Thomasa Le Roux, eksperta od zanieczyszczeń przemysłowych, klasyfikacja nie zapewnia bezpieczeństwa, gdyż „regulacje i przepisy nie chronią wystarczająco ludności, gdyż ich celem jest zapewnienie możliwości produkcji”.
Pożar Lubrizolu to drzewo, które zasłania gęsty las zanieczyszczeń, wciąż coraz bardziej chronicznych, coraz większych i coraz bardziej zdradzieckich” - powiedział Le Roux we wtorek w radiu France Info.
SzSz(PAP)