Macron trzęsie się ze strachu bo USA wycofuje wojska z Syrii
Decyzja prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk USA z Syrii zaniepokoiła Paryż. Media zwracają uwagę na kwestię przetrzymywanych przez Kurdów tysięcy jeńców Państwa Islamskiego. Kurdowie zapowiadają, że w razie tureckiej ofensywy nie będą w stanie ich upilnować.
Jak twierdzą francuscy obserwatorzy, stwarza to groźbę odbudowy sił Państwa Islamskiego (IS). Możliwe jest też, że Turcja odeśle jeńców do państw, których są obywatelami. Jest wśród nich wielu obywateli francuskich, ale Francja bardzo nie chce, aby wrócili do kraju.
Według cytowanych przez media świadków, „pogłoski o interwencji tureckiej wzbudzają entuzjazm wśród cudzoziemskich dżihadystów w obozach w północno-wschodniej Syrii”. Niektórzy wierzą, że Turcy ich uwolnią i pomogą tym samym w odbudowie IS, inni mają nadzieję na odesłanie do państw, z których przybyli, co uchroni ich przed karą śmierci.
Francuscy obserwatorzy uważają, że wprowadzenie w życie decyzji Trumpa o wycofaniu wojsk USA z Syrii jest niepewne, a według francuskich dyplomatów „szkody już są ogromne”. „Trump zdradza Kurdów” - to tytuł w dzienniku „Les Echos”.
Tytuły artykułów na stronach internetowych francuskich gazet są jednoznacznie krytyczne wobec amerykańskiego prezydenta. „Donald Trump dokłada się do syryjskiego chaosu” - stwierdza na pierwszej stronie „Le Monde”. Komentarz redakcyjny w tym dzienniku zatytułowano: „Nieodpowiedzialna dyplomacja Donalda Trumpa”.
Zamieszanie, jakie wprowadził prezydent USA na syryjską scenę, musi jeszcze bardziej podważyć zaufanie Kurdów do tych, którzy zobowiązali się ich bronić - zapowiadają komentatorzy.
Przypominają, że w grudniu ubiegłego roku prezydent Emmanuel Macron przekonał Donalda Trumpa, by nie wycofywał swych żołnierzy, gdyż stacjonujące w Syrii francuskie siły specjalne są zbyt słabe, by działać bez Amerykanów.
Media wiele miejsca poświęcają krytyce, spadającej na Trumpa ze strony jego własnych zwolenników, którzy - jak cytowany w „Les Echos” republikański senator Lindsey Graham - przewidują, że „posunięcia lokatora Białego Domu okażą się nieszczęściem”. Inni Republikanie, których wypowiedzi przytaczane są w Paryżu, obawiają się „jeszcze większej destabilizacji regionu”.
Allan Kaval i Marc Semo, komentatorzy dziennika „Le Monde”, zwracają uwagę w długim artykule poświęconym przyszłości dżihadystów, że „to Europa, a nie Ameryka najbardziej ucierpi na dalszej destabilizacji regionu i na odnowie Daesz (arabski akronim IS)”.
W kwietniu br. prezydent Francji zapewnił delegację kurdyjską o „pełnym poparciu Paryża”. „A dziś to już tylko puste słowa” - twierdzą cytowani w „Le Monde” obserwatorzy, według których Francja została wyeliminowana z syryjskiej rozgrywki, gdyż całkowicie była zależna od nieprzewidywalnego i mało wiarygodnego sojusznika amerykańskiego.
Choć, jak się wydaje, prezydent Trump zrezygnował już z wycofania żołnierzy amerykańskich z północno-wschodniej Syrii, wielogodzinne „poplątanie z pomieszaniem” stawia Paryż w bardzo kłopotliwej sytuacji - stwierdzają komentatorzy „Le Monde”. I cytując grudniową wypowiedź Macrona: „przede wszystkim chodzi o to, by móc polegać na sojuszniku”, ubolewają, że „Francja straciła w Syrii wiarygodność”.
Według korespondenta radia „France Info” w Stambule Amerykanie mogą nie dopuścić do stworzenia w północnej Syrii „strefy bezpieczeństwa”, do której turecki prezydent Tayyip Recep Erdogan chciałby przenieść 2 mln syryjskich uchodźców spośród 3,5 mln przebywających obecnie w Turcji.
Zdaniem dziennikarza nagłe, nieprzewidywalne zwroty amerykańskie zdestabilizowały syryjskich Kurdów i jest to być może koniec pięcioletniego sojuszu z Waszyngtonem, który umożliwił pozbawienie terytorium i zniszczenie IS.
SzSz PAP