Sekretarz ds. energii Rick Perry odchodzi
Prezydent Donald Trump podczas wizyty w Teksasie (17października), zapowiedział, odejście obecnego sekretarza energii informując, że znalazł już jego następcę. PAP podkreśla, że Trump nie podał przyczyn dymisji, natomiast obserwatorzy to ważne wydarzenie wiążą z tzw. aferą ukraińską. Jako sekretarz energii USA Rick Perry był partnerem polskiego rządu w projektach energetycznych, m.in. energetyki jądrowej.
Perry był długoletnim gubernatorem Teksasu, a w roku 2016 był jednym z rywali Trumpa w walce nominację prezydencką z ramienia Partii Republikańskiej. Według niektórych źródeł w USA miał sam pierwszy poinformować prezydenta o zamiarze ustąpienia ze stanowiska do końca tego roku. Przeczytaliśmy też na koncie Perry’ego na twitterze, informację osobistą o zamiarze rezygnacji ze stanowiska sekretarza energii. Perry dodał, że ma już poważne plany na bliższą i dalsza przyszłość i że dobrze się czuje w rodzinnym Teksasie. Jednocześnie jednak Reuter - jak informował PAP - zauważa, że jeszcze na początku ubiegłego tygodnia Perry zaprzeczał doniesieniom mediów, iż zamierza ustąpić.
Jako szef Departamentu Energii Perry zdecydowanie kwestionował t.zw. naukowe dowody polityki ochrony klimatu. Był atakowany przez największe amerykańskie i międzynarodowe ugrupowania walczące ze zmianami klimatu - m.in. za zdecydowane wsparcie górnictwa węglowego, energetyki węglowej i popieranie szefa największego koncernu węglowego w USA Roberta Murraya.
Był zdecydowanym zwolennikiem szerokiego wprowadzania energetyki jądrowej, jednakże jego plan udzielenia nowych dotacji rządowych dla elektrowni węglowych i jądrowych został zakwestionowany przez Federalną Komisję Regulacji Energetyki. Kierowany przez Perry’ego Departament Energii jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo amerykańskiej broni nuklearnej.
Trump ogłaszając odejście Perry’ego bardzo go chwalił: - „Rick wykonał fantastyczną robotę w resorcie energii, ale czas biegnie, trzy lata to długo” - powiedział Trump.-
Mamy już jego następcę, w najbliższym czasie ogłoszę kim on jest” - dodał Trump
Informacja prezydenta Trumpa w sprawie Perry’ego miała miejsce na dzień przed terminem wyznaczonym przez większość Demokratów w Izbie Reprezentantów na dostarczenie im dokumentów wiążących się z tzw. aferą ukraińską. Wcześniej p.o. szefa personelu Białego Domu Mick Mulvaney ujawnił, że prezydent polecił Perry’emu aby współpracował w kwestii polityki wobec Ukrainy z jego osobistym prawnikiem Rudym Giulianim. Zdaniem przeciwników Trumpa, Giuliani, który nie jest funkcjonariuszem rządowym, prowadził „równoległą” politykę wobec Ukrainy - podaje PAP.
Polityka Trumpa wobec Ukrainy jest w samym centrum dochodzenia demokratycznych kongresmenów, którego celem jest postawienie prezydenta w stan oskarżenia (impeachmentu) i w konsekwencji odsunięcia go od władzy - podkreśla PAP. Podstawą tego dochodzenia jest rozmowa telefoniczna Trumpa z 25 lipca br. z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim. Trump miał wówczas wywierać na Zełeńskiego naciski, aby ten szukał „haków” na syna byłego demokratycznego wiceprezydenta, Joe Bidena, najpoważniejszego rywala Trumpa w walce o Biały Dom w przyszłorocznych wyborach. Syn Bidena, Hunter, zasiadał w radzie nadzorczej jednej z ukraińskich spółek gazowych. Wątek gazowy być może jest istotny w sprawie rezygnacji czy odwołania obecnego sekretarza energii.
Mulvaney powiedział, że Trump wstrzymał pomoc militarną dla Ukrainy powołując się na “korupcję wśród demokratów” oraz dlatego, że niepokoiła go skala korupcji na Ukrainie.
Teresa Wójcik/PAP/