Milionerzy wyemigrują z Francji po "janosikowym" Hollande'a?
Prasa nad Sekwaną spekuluje w poniedziałek, czy francuscy milionerzy opuszczą masowo kraj po wprowadzeniu przez rząd nowego "janosikowego", czyli podatku od najbogatszych. Gazety komentują szeroko wystąpienie najbogatszego Francuza Bernarda Arnault o belgijskie obywatelstwo.
Na łamach wszystkich głównych francuskich gazet toczy się dyskusja wokół następstw polityki fiskalnej socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a. Powtórzył on ostatnio, że zrealizuje swoją wyborczą obietnicę, wprowadzając od przyszłego roku podatek w wysokości 75-proc. od dochodów przekraczających 1 milion euro rocznie.
Lawinę komentarzy wywołała zwłaszcza deklaracja Bernarda Arnault, najbogatszego Francuza, szefa grupy LVMH, produkującej markowe wyroby. Oświadczył on w sobotę, że poprosił już o obywatelstwo belgijskie. Zapewnił przy tym, że nie zrzeknie się obywatelstwa Francji i że będzie nadal płacił podatki w tym kraju.
Sprawę Arnault w sarkastycznym tonie komentuje lewicowy dziennik "Liberation". Na jego pierwszej stronie w poniedziałek widać uśmiechniętego Arnault z walizką w ręku, a wielki tytuł obwieszcza: "Spadaj, bogaty durniu!" (w oryginale "Casse-toi riche con"). Jest to czytelna aluzja do głośnej repliki poprzednika Hollande'a, Nicolasa Sarkozy'ego: "Spadaj, pętaku" (w oryg. "Casse-toi, pauv'con", czyli dosłownie "nędzny durniu"). Były prezydent odpowiedział w ten sposób nieznanemu mężczyźnie, który nie chciał podać mu ręki w trakcie targów rolniczych. Nawiązanie "Liberation" do frazy Sarkozy'ego jest tym bardziej klarowne, że - według prasy - Bernard Arnault należał do kręgu bliskich mu biznesmenów.
"Jeśli nawet broni się on (Arnault) przed zarzutem opuszczenia kraju z powodów fiskalnych, jego prośba o obywatelstwo belgijskie jawi się jako symbol egoizmu najzamożniejszych" – twierdzi lewicowa gazeta.
Także komunistyczny dziennik "L'Humanite" nie zostawia suchej nitki na szefie grupy LVMH, oceniając jego postępowanie jako: "hańbę, tchórzostwo i moralną ucieczkę".
Zupełnie inaczej komentuje decyzję Arnault prawicowy "Le Figaro", którego zdaniem postępowanie najbogatszego Francuza powinno być "ostrzeżeniem" dla Francois Hollande'a. Według gazety szef państwa powinien dobrze rozważyć wprowadzenie "janosikowego", zanim inni bogacze spakują walizki i wyjadą z Francji, zabierając ze sobą tysiące miejsc pracy, które wcześniej stworzyli.
Natomiast katolicki dziennik "La Croix" uważa, że postawa Bernarda Arnault "rani uczucia narodowe". Według tej gazety nawet jeśli swój sukces grupa LVMH zawdzięcza w dużej mierze menedżerom i pracownikom, to korzystała także z renomy samej Francji - jako kraju kojarzonego z luksusem i elegancją. "La Croix" twierdzi, że biznesmeni, którym się powiodło, nie powinni być niewdzięczni wobec ojczystego kraju.
Według prezydenta Hollande'a, nowy 75-procentowy podatek miałby objąć od przyszłego roku ok. 2-3 tysięcy Francuzów. Ma on być nałożony tylko na dochody od zarobków, a nie na zyski od kapitału (jak dywidendy od akcji, zyski ze sprzedaży nieruchomości etc.). Socjalistyczny szef państwa podkreślił, że dodatkowe obciążenie fiskalne bogaczy jest konieczne, gdyż w czasach zapaści gospodarczej "ci, którzy mają więcej, muszą płacić więcej". Zaznaczył przy tym, że ów podatek obowiązywałby na czas określony, prawdopodobnie przez dwa lata.
(PAP), szl/ az/ ro/