Dlaczego Warszawa zapłaci za śmieci jak za zboże?
Zachęcamy władze stolicy do reformy systemu gospodarki odpadami, zamiast przerzucania kosztów na mieszkańców - podkreślił w piątek wiceminister klimatu Sławomir Mazurek. Jego zdaniem w przypadku gospodarki odpadami Warszawa jest „w ogonie stolic Unii Europejskiej”.
Mazurek w wypowiedziach opublikowanych na Twitterze Ministerstwa Klimatu odniósł się do zarzutów stołecznych władz, które podwyżkę cen za odbiór śmieci tłumaczą zmianami wprowadzanymi przez rząd PiS. Czytaj więcej: Horrendalne opłaty za wywóz śmieci w Warszawie. Przyjęty przez Radę Warszawy w czwartek nowy system opłat za odbiór śmieci dla warszawiaków oznacza wzrost kosztów, niekiedy nawet sześciokrotny.
Według władz ratusza rząd wprowadził skokowe podwyżki opłat środowiskowych, przez co opłata za tonę odpadów od 2017 roku wzrośnie o 1100 procent w 2020 roku. Ministerstwo Klimatu w odpowiedzi na ten zarzut podkreśliło: „Wzrost opłaty za składowanie o 1000 proc. to kłamstwo - w latach 2018 i 2019 wynosił jedynie 22 proc.”.
Wiceminister Mazurek ocenił, że Warszawa jest „w ogonie stolic UE, jeśli chodzi o gospodarkę odpadami”. Jak zaznaczył, rząd PiS odblokował ze środków europejskich odblokował 1,3 mld złotych na gospodarkę odpadami. „Niestety Warszawa, przez liczne zaniedbania, nie skorzystała z tego wsparcia” - dodał.
„Zachęcamy władze stolicy do reformy systemu, zamiast przerzucania kosztów na mieszkańców” - podkreślił wiceszef MK.
Według wiceministra brak inwestycji, brak nowoczesnej instalacji do zagospodarowania odpadów, porażka przetargu na spalarnię i problem odoru z wysypiska śmieci na Radiowie - „to tylko kilka przykładów wieloletniej niekompetencji w zarządzaniu gospodarką odpadami”.
Miasto w kontekście budowy spalarni na Targówku napisało w komunikacie na stronie urzędu, że do końca stycznia czeka na oferty dotyczący rozbudowy i modernizacji tej spalarni. „Inwestycja nie zwiększy wolumenu przetwarzanych odpadów, a zastąpi regionalne instalacje, które decyzją władz rządowych zostały zamknięte” - dodało.
Wśród przyczyn wzrostu cen za odbiór odpadów władze wymieniają nowelę ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która weszła w życie 6 września. Według ratusza wszystkie gminy w Polsce musiały w krótkim czasie wprowadzić „bardzo kosztowny system selektywnej zbiórki odpadów”.
Ministerstwo Klimatu podkreśla na Twitterze, że 50-procentowy poziom recyklingu w zakresie selektywnego zbierania odpadów oraz selektywna zbiórka a podziale na pięć frakcji wynika z unijnej dyrektywy odpadowej.
Według resortu klimatu tzw. reforma śmieciowa z 2011 roku spowodowała powstanie monopoli i wzrost cen. „Nowelizacja tych przepisów (z 2019 roku) to rozbicie monopoli oraz zwiększenie konkurencji cenowej” - wskazuje.
Nowe stawki, które w Warszawie zaczną obowiązywać najwcześniej w lutym, to miesięczna opłata w wysokości 94 złotych, a dla lokalu w zabudowie wielorodzinnej - 65 złotych za miesiąc. Do tej pory zamiast ryczałtu stosowano metodę mieszaną, która uwzględniała m.in. liczbę mieszkańców w danym gospodarstwie.
Najwięcej na zmianie straci osoba, która samodzielnie zamieszkuje lokal np. w bloku lub kamienicy. Obecnie za odbiór segregowanych śmieci płaci 10 zł, a po zmianach zapłaci o 600 proc. więcej. Dla przykładu najmniej straci czteroosobowa lub większa rodzina żyjąca w mieszkaniu, która teraz płaci 37 złotych.
W 2020 roku stolica wyda w tym zakresie 925 mln złotych.
ak PAP