Polskie obligacje tracą na popularności
Wartość polskich obligacji skarbowych w portfelach inwestorów zagranicznych jest najniższa od ośmiu lat. Trend wycofywania kapitału z Polski rozpoczął się w połowie 2017 roku. Rekordowo mało krajowych papierów dłużnych mają Amerykanie, którzy jeszcze niedawno przodowali w zestawieniu fanów polskich obligacji. Dziś są w ogonie.
Z najświeższych dostępnych danych resortu finansów (listopad 2019 r.) wynika, że w portfelach inwestorów zagranicznych znajdują się obligacje skarbowe o wartości 158 mld zł. To najmniej od 2011 r. Udział nierezydentów w zadłużeniu Skarbu Państwa w złotowych obligacjach spada już drugi rok z rzędu – w ubiegłym roku zagranica wycofała z Polski łącznie ponad 33 mld zł. Tymczasem jeszcze w połowie 2017 roku zagraniczni inwestorzy posiadali polskie obligacje warte 212 mld zł. Zagranica nie chce polskich obligacji
W 2019 r. najwięcej sprzedających polskie papiery pochodziło z Azji (22 mld zł), Ameryki Północnej (5,1 mld zł) i państw europejskich nie będących członkami strefy euro (2,5 mld zł). Eksperci z Santandera zwracają uwagę, że w każdym kolejnym zakończonym już kwartale 2019 r. nominalna wartość obligacji w posiadaniu nierezydentów spadała o odpowiednio 15,6 mld zł, 2,1 mld zł oraz 10,5 mld zł. Foto: Santander Bank Polska
Do niedawna największym fanem polskiego długu byli Amerykanie, którzy jeszcze w kwietniu 2014 r. (od tego czasu resort finansów pokazuje statystyki) posiadali rządowe papiery warte ponad 47,5 mld zł. Dziś mają w portfelu polskie papiery wycenione na zaledwie 6,7 mld zł. Jak podaje „DGP” to plasuje inwestorów ze Stanów Zjednoczonych dopiero na piątym miejscu wśród kupujących nasze papiery skarbowe. Wyżej są Japonia, Luksemburg, Niderlandy i Irlandia.
Dlaczego zagraniczni inwestorzy nie chcą inwestować w polskie obligacje? Bo w innych zakątkach rynku zarobią więcej. Obecnie atrakcyjność polskich papierów skarbowych jest relatywnie niższa w porównaniu do obligacji z innych krajów wschodzących, do których Polska wciąż się zalicza. Foto: Santander Bank Polska
Polskie dziesięcioletnie realne stopy procentowe należą do jednych z najniższych wśród krajów rynków wschodzących globalnie i są porównywalne jedynie do sąsiednich krajów Europy Środkowo-Wschdniej (być może częściowo dającego się wytłumaczyć czynnikiem związanym z sąsiedztwem strefy euro) oraz Chin. Inwestorzy zagraniczni poszukujący krajów z wysokimi realnymi stopami procentowymi (np. na skutek decyzji banków centralnych, które zbyt powoli tną stopy procentowe w sytuacji szybkiej dezinflacji i dzięki którym istnieje spory potencjał na zwyżki cen lokalnych obligacji) mogą nie zdecydować się na inwestycje w Polsce, przyczyniając się do ograniczenia napływającego kapitału uważają ekonomiści z Santandera.
Uważamy, że polskie rentowności dziesięcioletnich obligacji wzrosną w 2020 r. (więc ceny spadną - przyp. red.). Częściowo na skutek wzrostów rentowności na rynkach bazowych (ok +20 pb), a częściowo na skutek większej podaży papierów skarbowych oraz przyśpieszonego wzrostu gospodarczego w strefie euro, który pozwoli na normalizację krzywej. Tak więc pod koniec 2020 r. oczekujemy rentowności dziesięciolatek na poziomie 2,40-2,50 proc., podczas gdy dwuletnich papierów na poziomie 1,5 proc.
Specjaliści z Santandera uważają, że trend wycofywania się z polskiego rynku będzie kontynuowany.
Zakładamy, że inwestorzy zagraniczni będą dalej redukować posiadanie polskich rynkowych obligacji głównie z powodu oczekiwanego wzrostu rentowności na rynkach bazowych. W Polsce obserwować będziemy ujemne (i dalej spadające z powodu rosnącej inflacji) realne rentowności, płaską krzywą i spowalniający wzrost gospodarczy, więc nierezydentom trudno może być znaleźć powód do trzymania polskich obligacji uważają ekonomiści Santandera. Co z finansowaniem potrzeb pożyczkowych?
Potrzeby pożyczkowe netto w 2020 r., zgodnie z założeniami budżetowymi na bieżący rok, wyniosą 19,4 mld zł. Kwota ta może się jednak okazać wyższa, gdy pod uwagę weźmiemy np. finansowanie trzynastej emerytury. Mimo wszystko jednak poziom potrzeb wciąż jest niski w porównaniu z poprzednimi latami. Foto: Santander Bank Polska
Dlatego mniejsze zainteresowanie nierezydentów polskimi obligacjami nie stanowi zagrożenia. Budżet w 2020 r. ma być zrównoważony, a popyt na rządowe papiery dłużne wciąż wykazują krajowi inwestorzy - fundusze inwestycyjne, czy banki.
- Szacujemy, że krajowe banki komercyjne mają potencjał do zwiększenia swojego portfela SPW (polskich skarbowych papierów wartościowych - red.) w 2020 r. o ok 15-17 mld zł, gdyż przy rosnących depozytach banki muszą utrzymać wskaźniki płynności na wymaganym poziomie. Kolejne 10 mld zł netto może dodać sprzedaż obligacji detalicznych, jako że instrument ten staje się coraz bardziej popularny - wskazują specjaliści z Santandera.
Buisness Insider, DS