Afera WGI: Według oskarżonego różnice w księgowaniu wynosiły ok. 40 proc.
O 40 proc. różniły się informacje otrzymywane przez klientów domu maklerskiego WGI DM od danych, które zarządzający domem przekazywali Komisji Papierów Wartościowych i Giełd - zeznał dziś Maciej S. oskarżony w aferze Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej.
W sumie oskarżonych jest trzech członków zarządu WGI Dom Maklerski SA. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuca im wyrządzenie "szkody majątkowej w wielkich rozmiarach" w łącznej wysokości prawie 248 mln zł. Tyle mieli stracić klienci WGI. Oskarżonym grozi maksymalnie 10 lat więzienia.
Dziś po raz kolejny zeznawał Maciej S. Potwierdził swoje zeznania z września, że WGI prowadziła interesy w Stanach Zjednoczonych, inwestując pieniądze polskich klientów w tamtejszy rynek nieruchomości, za pośrednictwem amerykańskiej instytucji finansowej Wachovia Securities. Środki polskich klientów przekazywała do Wachovii spółka WGI Consulting - założona specjalnie w tym celu, gdy okazało się, że w biznes z Wachovią nie może wchodzić dom maklerski WGI, ponieważ zabrania tego polskie Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi.
Maciej S. zeznał też, w jakim celu powstała kolejna spółka w grupie - WGI Europe. Założono ją po to, by na jej rachunku przetrzymywać pieniądze polskich klientów, gdy nie trafiały one od razu do Wachovii. Działo się tak wtedy, gdy opóźniały się kolejne etapy prac remontowych w amerykańskie nieruchomości - zeznał Maciej S.
Potwierdził, że on sam i drugi z oskarżonych - Łukasz K. brali dla siebie pożyczki z tych pieniędzy. Podkreślił, że wszystko odbywało się w świetle prawa, na podstawie pisemnych umów, a pożyczki miały być zwrócone z odsetkami, jak tylko byłyby potrzebne na remonty amerykańskich osiedli mieszkaniowych. Z tego powodu Maciej S. odparł zarzuty prokuratury, która zarzuca Maciejowi S. i Łukaszowi K. przetransferowanie na rachunek WGI Europe ponad 6,6 mln dolarów, które następnie zostały przelane na ich prywatne rachunki w bankach w Zurichu i w Warszawie.
Maciej S. odpierał też we wtorek zarzuty prokuratury, że pieniądze polskich klientów WGI DM były zabezpieczeniem kredytów zaciąganych na inwestycje w amerykańskie nieruchomości i że pieniądze te przepadły, gdy oskarżeni nie wywiązali się z warunków inwestycji. Kilkakrotnie zapewniał, że inwestycje powiodłyby się, a klienci odzyskaliby swoje pieniądze, gdyby nie cofnięcie licencji przez ówczesną Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (obecnie Komisja Papierów Wartościowych) na prowadzenie domu maklerskiego i wszystko to, co nastąpiło potem - panika wśród klientów, zawiadomienie przez polski urząd władz amerykańskich o praniu brudnych pieniędzy przez WGI, zamrożenie prawie 33 mln dolarów na rachunku WGI Consulting prowadzonym w Wachovia Securities, a na koniec - upadłość spółek należących do grypy WGI.
Kulisy amerykańskich inwestycji w rynek nieruchomości Maciej S. przedstawił w trakcie zeznań we wrześniu - środki polskich klientów WGI miały być zainwestowane w remont zdewastowanych osiedli mieszkaniowych i przekazanie ich w najem ludziom najbiedniejszym, często bezdomnym. Wszystko to miało być wspierane przez lokalne władze amerykańskie, a spółka zarządzająca osiedlami, gdy tylko zaczęłaby generować "pozytywny cash flow", miała być sprzedana wyspecjalizowanym funduszom.
We wtorek Maciej S. potwierdził w sądzie, że przyszłe zyski z tych inwestycji były wykazywane w informacjach przekazywanych polskim klientom WGI i stąd wzięły się około 40-proc. różnice między tymi danymi, a raportami przekazywanymi Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Księgowość domu maklerskiego mogła uwzględniać wyłącznie stan gotówki i instrumenty uznawane przez KPWiG - wyjaśnił oskarżony. Potwierdził, że raporty dla Komisji nie obejmowały niespieniężonych instrumentów finansowych, które nie były dozwolone dla domów maklerskich, a pozostały po wcześniejszej spółce WGI, zanim ta przekształciła się w dom maklerski.
Informacje o tych niespieniężonych instrumentach dostawali klienci WGI, wierząc, że wykazane w nich przyszłe zyski to ich zarobek. W rzeczywistości klienci WGI stracili w sumie prawie ćwierć miliarda złotych.
We wrześniu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia umorzył postępowanie przeciwko pracownikom KPWiG z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.
(PAP)
kjed/ je/ as/