MiGi się rozpadają. MON milczy
14 stycznia doszło do groźnego incydentu z udziałem maszyny MiG-29. Podczas lotu zgubiła 20-kilogramowy spadochron hamujący. Do dzisiaj nie został odnaleziony - informuje onet.pl.
Incydent mógł zakończyć się tragedią nie tylko dla pilota, ale i dla cywilów. Spadochron miał ok. 50 cm długości i ważył prawie 20 kilogramów. Sprawą zajęła się Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
To nie pierwsza tego typu sytuacja. W grudniu 2019 r. pilot innego myśliwca MiG-29 zgłosił awarię prądnicy.
Myśliwce MiG-29 były uziemione od marca 2019 r., po tym jak w wyniku awarii w powietrzu maszyny tego typu z 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckiem pilot musiał się katapultować. Samolot uległ wtedy całkowitemu zniszczeniu. Mimo to 28 listopada 2019 r. myśliwce MiG-29 ponownie wzniosły się w powietrze. Decyzję podjął inspektor Sił Powietrznych gen. Jacek Pszczoła po spotkaniu z pilotami tych maszyn w Mińsku Mazowieckiem. I to mimo ostrzeżeń o opłakanym stanie samolotów – czytamy w Onecie.
Oprócz tego z baz dochodzą informacje o walce inżynierów z z niesprawnościami kabin, rozwarstwianiem się owiewek oraz pękającymi elementami podwozia.
Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdza, że komisja zajęła się sprawą z 14 stycznia. Jednak milczy w sprawie przyczyny awarii oraz poprzednich awarii w pozostałych maszynach.
Czytaj też: Rośnie liczba polskich żołnierzy
Onet.pl/KG