Grunwald: Wielki, polski triumf!
Bitwa pod Grunwaldem to jedna z największych wiktorii oręża polskiego
Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku. Krzyżacy przyprowadzili 15-20 tysięcy wojska, Jagiełło i Witold dysponowali około 30 tys. rycerzy i wojowników. Przewaga była zdecydowanie po stronie polsko-litewskiej. Armia zakonna stała, w upale na otwartym polu, co wykorzystał Jagiełło opóźniając starcie. Jego siły odpoczywały w lesie.
Wielki Mistrz, a dokładnie heroldowie księcia szczecińskiego Kazimierza oraz króla Węgierskiego Zygmunta Luksemburczyka, który dwa dni wcześniej wypowiedział oficjalnie wojnę Polsce, podarowali Jagielle i Witoldowi dwa nagie miecze. Gest ten Polacy odebrali jako arogancki, nie znali bowiem tego rycerskiego zwyczaju, który był od dawna praktykowany na zachodzie.
Jagiełło nie wziął udziału w walce, kierował bitwą z niewielkiego wzgórza. W południe ruszyły z prawego skrzydła chorągwie litewskie, wkrótce za nimi podążyło z centrum i lewego skrzydła rycerstwo polskie. „Na prawym skrzydle wystąpił do boju książę Witold ze swym ludem, z chorągwią świętego Jerzego i z chorągwią przedniej straży. Na krótką zasię chwilę przed samym rozpoczęciem bitwy spadł lekki i ciepły deszcz, [który] zmył kurz z końskich kopyt. A na samym początku tego deszczu, działa wrogów, bo wróg miał liczne działa, dwukrotnie dały salwę kamiennymi pociskami, ale nie mogły naszym sprawić tym ostrzałem żadnej szkody” - zanotował autor „Kroniki Konfliktu Władysława Króla Polskiego z Krzyżakami w Roku Pańskim 1410”.
CZYTAJ: Grunwald: Moda rodem ze średniowiecza
Po godzinie walki skrzydło litewskie rzuciło się do ucieczki i mimo potężnego krzyku Witolda nie udało się go zatrzymać. Część wojsk krzyżackich rzuciła się w pogoń, ale pozostali zagrozili walczącym oddziałom polskim. Sytuację uratowały trzy pułki smoleńskie, które pozostały na placu boju i za cenę ogromnych strat dały czas polskim chorągwiom na przegrupowanie. Wraz z Litwinami do ucieczki rzuciły się zaciężne wojska z Czech i Moraw, ale pod polskim obozem udało się opanować panikę i powróciły do walki.
Wielki Mistrz trzykrotnie ponawiał bezskuteczne szarże swoich oddziałów. Podczas jednej z nich Krzyżacy powalili Marcina z Wrocimowic, który dzierżył sztandar chorągwi krakowskiej, uznawany za chorągiew wojska polskiego. Mimo tego, Polacy nie rzucili się do ucieczki, a najsławniejsi rycerze zmobilizowali się i gonfanon odbili. Śpiewane po zdobyciu sztandaru przez Krzyżaków „Chrystus zmartwychwstał” okazało się przedwczesne.
Po trzech godzinach walki, siły Zakonu uległy wyczerpaniu. Ulrich von Jungingen przegrupował swoje siły i stanął na czele 16 chorągwi, które przeprowadzić miały decydujące natarcie. Poprowadził je szerokim łukiem i zamierzał uderzyć na polskie prawe skrzydło. Natarcie przechodziło obok miejsca, w którym z niewielką ochroną stał Władysław Jagiełło, jednak Wielki Mistrz nie pozwolił na zmianę kierunku natarcia (być może nie wiedział, kogo pilnuje oddział) licząc na zaskoczenie. Z nacierającego hufca wyskoczył tylko jeden rycerz, Dypold von K”ckritz i natarł na monarchę. Jagiełło zręcznie się obronił i ranił napastnika, na którego rzucił się i pokonał w walce Zbigniew Oleśnicki.
Manewr oskrzydlający nie zaskoczył Polaków, zdołali się przegrupować i zmienili front. Na powstrzymane wojska zakonne uderzyły odwodowe chorągwie polskie. Krzyżacy znaleźli się w okrążeniu. Ich położenie stało się krytyczne, kiedy na pole bitwy powróciły wojska litewskie. Polacy i Litwini bezlitośnie atakowali wyróżniających się rycerzy zakonnych. Zginął Wielki Mistrz a z nim ponad dwustu zakonników. Po śmierci elity, reszta rzuciła się do ucieczki. Zwycięzcy zdobyli nieprzyjacielski obóz.
„Znaleziono zaś w wojsku krzyżackim kilka wozów wyładowanych pętami i kajdanami, które Krzyżacy… przywieźli do wiązania jeńców polskich. Znaleziono też inne wozy pełne żagwi nasączonych łojem i smołą, a także strzały wysmarowane tłuszczem i smołą, którymi zamierzali razić pokonanych i uciekających… Za słusznym jednak zrządzeniem Bożym, który starł ich pychę, Polacy zakuwali ich [Krzyżaków] w te pęta i kajdany… Kilka tysięcy wozów wrogów w ciągu kwadransa złupiły wojska królewskie tak, iż nie pozostało po nich najmniejszego śladu. Były nadto w obozie i na wozach pruskich liczne beczki wina, do których po pokonaniu wrogów zbiegło się znużone trudami walki i letnim skwarem wojsko królewskie, aby ugasić pragnienie. Jedni rycerze gasili je czerpiąc wino hełmami, inni rękawicami, jeszcze inni - butami. Ale król polski Władysław w obawie, by jego wojsko upojone winem nie stało się niesprawne i łatwe do pokonania… kazał zniszczyć i porozbijać beczki z winem. Gdy je na rozkaz królewski bardzo szybko rozbito, wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” - napisał Jan Długosz.
Dariusz Domagalski, pisarz i znawca tematyki Grunwaldu tak opisuje wpływ bitwy na Polskę i jej znaczenie:
Tu nie chodzi tylko o wygraną bitwę (ważniejsza była potyczka koronowska) i wielką wojnę z Zakonem 1409-1411, ale o symbol państwa sprawnego, genialne zarządzanego pod każdym względem, planowania strategicznego i zjednoczenia w obliczu zagrożenia. Konflikt z Zakonem Krzyżackim był walką dwóch wielkich potęg, z których każda mogła spokojnie zawojować Europę w tamtych czasach. Konflikt, z którego wyszliśmy zwycięsko. Nie tylko dzięki naszym rycerzom, którzy wtedy na ubitej ziemi nie mieli sobie równych, ale też możnowładcom, politykom, dyplomatom.
Warto o tym pamiętać, zwłaszcza dziś!
Dzieje.pl/ wSieci Historii/ as/