Brexit: Co czeka Europę w przyszłym roku?
Już 1 stycznia 2021 roku ma się zakończyć okres przejściowy, poprzedzający wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wciąż jednak nie zostało wynegocjowane, jak ma wyglądać umowa handlowa i gospodarcza pomiędzy Wielką Brytanią a krajami Unii.
Bez wynegocjowania tej umowy, od 1 stycznia przyszłego roku handel z Wielką Brytanią zacznie odbywać się na takich zasadach, jak z krajami trzecimi. A to oznacza powrót ceł, kontroli na granicach i wyższych norm sanitarnych w handlu żywnością. To nie musi się jednak zdarzyć. Jest jeszcze szansa na to, że umowa zostanie wynegocjowana do końca tego roku. Jednak możliwości, że wejdzie ona w życie od 1 stycznia, są znikome. Najprawdopodobniej możemy się spodziewać umowy, która przedłuży okres przejściowy na kolejne miesiące – by jej wdrożenie było możliwe.
– Obu stronom powinno zależeć na tym, aby nie dopuścić do wyjścia bezumownego i powrotu stawek celnych. To spowoduje szerokie komplikacje, jeżeli chodzi o wzajemną współpracę gospodarczą. Jeżeli uda się wynegocjować umowę, która za jakiś czas wejdzie w życie, nie opłacałoby się wdrażać całego systemu związanego z handlem z Wielką Brytanią jako krajem trzecim. Dlatego w interesie wszystkich jest wynegocjowanie tej umowy i przedłużenie okresu przejściowego – powiedział Łukasz Ambroziak, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Stronom może na tym zależeć jeszcze bardziej, niż rok temu – z uwagi na pandemię COVID-19, kłopoty unijnych gospodarek oraz gospodarki Wielkiej Brytanii. Niepotrzebny byłby nam teraz taki cios w postaci bezumownego wyjścia. W zależności od scenariusza, Polska może stracić więcej lub mniej. Według szacunków PIE – w przypadku powrotu cła, średnia ważona stawka celna w polskim eksporcie do Wielkiej Brytanii wzrosłaby do ponad 7%. Wzrost cła w imporcie wyniósłby około 5%.
Najbardziej ucierpiałyby produkty rolno-spożywcze, stanowiące około 20% polskiego eksportu na rynek brytyjski. W tej grupie produktów średnia stawka celna przekroczyłaby 25%. Dotkną nas również ograniczenia w handlu samochodami i częściami, kontrole na granicach podniosą koszt transportu, a dodatkowe normy obciążą polskich eksporterów i importerów – ostrzega Ambroziak.
eNewsroom.pl/ as/