Polska inicjatywa w obronie Aleksieja Nawalnego
Polski ambasador podjął rozmowę z delegaturą UE, aby wspólnie wystąpić z wnioskiem o zwołanie Rady Praw Człowieka ONZ w sprawie Aleksieja Nawalnego.
Jeżeli wystąpilibyśmy sami z taką inicjatywą, byłoby to trudniejsze do przeprowadzenia - powiedział w poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
W poniedziałek wiceszef MSZ poinformował, że Polska zainicjowała rozmowy z państwami członkowskimi UE, aby wspólnie doprowadzić do pilnej debaty w Radzie Praw Człowieka ONZ ws. aresztowania Aleksieja Nawalnego. Piotr Wawrzyk przypomniał, że inicjowanie takiej debaty nie odbywa się poprzez konsultacje w Brukseli, lecz bezpośrednio przez Radę Praw Człowieka ONZ.
Polski ambasador podjął na moją prośbę rozmowę z delegaturą UE, aby wspólnie wystąpić z wnioskiem o zwołanie pilnej Rady Praw Człowieka ONZ w związku z aresztowaniem Aleksieja Nawalnego - powiedział wiceszef MSZ.
Jeżeli byśmy sami wystąpili z taką inicjatywą to jest to trudniejsze do przeprowadzenia, bo różne państwa w ONZ muszą się zgodzić, ale jeśli występuje UE i jej delegatura, to wtedy takiego zlekceważyć nie można - ocenił wiceszef resortu dyplomacji.
Wiceminister spraw zagranicznych przypomniał, że podobna procedura została zainicjowana przez Polskę w odniesieniu do protestów na Białorusi i fałszerstw wyborczych w tym kraju.
Z apelem o międzynarodową solidarność w sprawie Nawalnego zwrócił się także prezydent Andrzej Duda, który w niedzielnym wpisie na Twitterze ocenił, że „postępowanie władz rosyjskich wobec Aleksieja Nawalnego nie może nie mieć konsekwencji dla relacji społeczności międzynarodowej z tym krajem”. „W imieniu Polski - członka Rady Praw Człowieka ONZ, apeluję o międzynarodową solidarność w tej sytuacji” - napisał prezydent.
Nawalny przyleciał do Moskwy po leczeniu w Niemczech, dokąd trafił w sierpniu 2020 r. w stanie krytycznym w wyniku użycia przeciwko niemu w Rosji bojowego środka chemicznego należącego do grupy tzw. nowiczoków - trucizn opracowanych przez chemików jeszcze w ZSRR.
W 2014 r. Nawalny został skazany na 3,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Rosyjska Federalna Służba Więzienna (FSIN) oznajmiła, że jest on od 29 grudnia 2020 r. poszukiwany listem gończym. FSIN twierdzi, że opozycjonista narusza warunki zawieszenia wykonania kary sprzed pięciu lat. Po zatrzymaniu Nawalnego FSIN podała, że pozostanie on w areszcie do decyzji sądu, który określi wobec niego tzw. środek zapobiegawczy. FSIN chce, by sąd zamienił Nawalnemu wyrok w zawieszeniu na karę więzienia.
W niedzielę wieczorem na lotnisku Wnukowo na Nawalnego czekało kilkuset jego zwolenników, ale w ostatniej chwili samolot z Berlina został przekierowany do innego moskiewskiego portu lotniczego - Szeremietiewo. Przedostanie się z jednego lotniska na drugie wymaga przejechania ponad 60 km. Władze Wnukowa powołały się na względy techniczne.
Nawalny już po wylądowaniu w Moskwie mówił, że nie boi się powrotu. Krótkiej wypowiedzi Nawalny zdołał udzielić przed podejściem do kontroli paszportowej. „Jestem absolutnie szczęśliwy, że przyleciałem. To mój najszczęśliwszy dzień w ciągu ostatnich pięciu miesięcy” - powiedział. Sprawy karne wszczęte wobec niego określił jako sfingowane.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: Nord Stream za wszeką cenę! Kompromitujące łamanie procedur