Informacje

Marek Dietl / autor: PAP
Marek Dietl / autor: PAP

Dietl: Złoty nie stracił zaufania inwestorów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 20 stycznia 2021, 14:25

  • Powiększ tekst

Polski złoty nie stracił zaufania inwestorów, warto promować go jako walutę rezerwową dla innych krajów. To również rodzaj promocji polskiej gospodarki - ocenił prezes Giełdy Papierów Wartościowych Marek Dietl, który w środę był gościem programu „Gość Specjalny PAP”.

Złoty polski to „krótko- i średnioterminowo przede wszystkim amortyzator szoków zewnętrznych i swoboda prowadzenia polityki monetarnej” - ocenił w rozmowie z PAP Dietl.

Widzimy po strefie euro, że mamy od minus 15 do minus 2 proc. dynamikę PKB pomiędzy poszczególnymi krajami, dlatego można powiedzieć, że polityka Banku Centralnego Unii Europejskiej utrafiła w gusty Litwy, która ma najmniejszy spadek, ale najmniej z kolei utrafiła w gusty czy potrzeby polityki monetarnej krajów południa Europy, gdzie te spadki są dwucyfrowe. My możemy dokładnie dostosować naszą politykę monetarną” - dodał.

Według Dietla w dłuższym terminie wnioskiem z kryzysu pandemicznego jest to, że „polska waluta ani na chwilę nie straciła zaufania inwestorów”. Jak podkreślił „wydaje się, że to jest dobry moment, żeby promować złotego jako walutę rezerwową dla innych krajów”.

Prezes GPW stwierdził, iż dziś widoczne jest, że żaden bank centralny na świecie nie popełniłby błędu, gdyby miał obligacje polskiego rządu w swoich rezerwach walutowych, gdyż jest to waluta „niezwykle stabilna, z dobrze prowadzoną polityką monetarną, przewidywalna”. Dietl powiedział, że wśród dilerów walutowych na rynkach polski złoty określany jest mianem „turboeuro” ze względu na szybki wzrost gospodarczy Polski.

Uważam, że takim zadaniem dla polityków gospodarczych i dla Banku Centralnego, dla polskich przedsiębiorstw, dla przedstawicieli rynku kapitałowego jest promowanie złotówki jako waluty rezerwowej. To byłby również rodzaj promocji polskiej gospodarki i zmniejszenie ryzyka dla naszego budżetu, bo moglibyśmy jeszcze więcej emitować obligacji w naszej lokalnej walucie, gdzie mamy to prawo emisyjne”. Dietl dodał, że „na długu we własnej walucie nie da się zbankrutować, więc w tym sensie jest to ten moment, aby szeroko zacząć promować złotówkę na całym świecie jako walutę rezerwową”.

Podczas transmitowanego na stronach pap.pl programu „Gość Specjalny PAP” Dietl odniósł się również do porównania kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa z kryzysem, jaki wybuchł w 2008 roku po upadku banku Lehman Brothers.

W porównaniu z 2008 rokiem Polska nie została ominięta przez kryzys. Nasze banki w 2008 roku nie miały praktycznie żadnej ekspozycji na kredyty hipoteczne niskiej jakości w USA, dostaliśmy zatem jedynie jakimś odpryskiem od tego globalnego kataklizmu”. Zdaniem Dietla w obecnym czasie i trwającym kryzysie „jesteśmy gospodarką o wiele bardziej zintegrowaną z globalnymi łańcuchami dostaw, międzynarodowymi, więc też nasze przedsiębiorstwa to mocniej odczuwają, podobnie jak nasi konsumenci”.

Prezes Giełdy Papierów Wartościowych ocenił, że rok 2020 stał pod znakiem wsparcia przedsiębiorców ze strony państwa. „Statystyki pokazują, że to się w pełni udało, bo liczby (bankructw - PAP) nie odbiegają od okresów wcześniejszych. To zadziałało. Ten rok jest z kolei rokiem odbudowywania łańcuchów dostaw i odbudowywania wiary konsumentów w przyszłość, jak i wiary przedsiębiorców w to, że warto jest inwestować i rozwijać swoje firmy” - powiedział.

Jak wskazał, ubiegły rok był również rokiem, w którym przedsiębiorcy zaczęli „gremialnie interesować się rynkiem kapitałowym” ze względu na to, że banki przestały oferować lokaty. „Skutkiem koronawirusa było to, że Bank Centralny zdecydowanie obniżył stopy procentowe i mając ujemne realne stopy procentowe inwestorzy zaczęli poszukiwać innego zabezpieczenia przed inflacją” - wyjaśnił prezes GPW. Jego zdaniem obecnie głównym znakiem zapytania jest to, czy firmy zdecydują się na inwestowanie.

Z jednej strony widzimy, że lokaty przedsiębiorstw wzrosły o 25 proc., część tej pomocy firmy skumulowały, bo nie wiadomo, czy nie będzie trzeciej fali. Natomiast jeśli problem epidemii zostanie rozwiązany w sensie medycznym, to coś z tym zasobem gotówki będzie trzeba zrobić i będzie można wówczas tanio pożyczać pieniądze i na dobrych warunkach emitować akcje np. na GPW w Warszawie” - stwierdził.

Jak dodał, 2021 rok będzie albo rokiem obudzenia inwestycji, albo też będziemy go wspominać jako rok w pewnym sensie stracony. „Wszystkie działania władz państwowych powinny teraz iść w kierunku zachęcania do tego, żeby więcej inwestowały firmy i żebyśmy my jako konsumenci więcej konsumowali” - radził.

Odpowiadając na pytanie dotyczące tego, czy impulsem w 2021 r. dla polskiej giełdy mogą być Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), Dietl wyjaśnił, że jest to przede wszystkim instrument zabezpieczenia emerytalnego, który powstał dla tych, którzy chcą mieć emeryturę z dwóch źródeł.

W konsekwencji mamy instytucjonalnego inwestora w Polsce, który obejmuje akcje netto i zwiększa swoje zaangażowanie na giełdzie. To szczególnie istotne z punktu widzenia inwestorów zagranicznych” - ocenił prezes GPW i wyjaśnił, że ubiegły rok został poświęcony w dużej mierze na prezentacje dotyczące aktywności giełdy w Azji, gdzie z dużym zainteresowaniem spotkał się portfel budowany przez PPK. „Najważniejsza z punktu widzenia giełdy rola PPK to jest sygnalizowanie tego, w co instytucjonalny inwestor lokalnie inwestuje” - powiedział Dietl.

Jako Polacy mamy giełdę w genach, pierwsza giełda w Warszawie powstała w 1817 roku, zatem to 204 lata tradycji” - ocenił prezes GPW. Podkreślił, że w ciągu 30 lat od reaktywacji giełdy udało się w 27 lat przejść wszystkie etapy rozwoju aż do rynku rozwiniętego. „Dla porównania - Korei Południowej zajęło to 55 lat” - stwierdził Dietl.

Według niego inne kraje patrzą na Polskę z zainteresowaniem. „Szczególnie tzw. frontier markets, czyli rynki, które nie są jeszcze nawet rynkami rozwijającymi się. Prowadzimy z nimi rozmowy, transfer wiedzy, który możemy zaoferować, może trwać jeszcze pięć-dziesięć lat. Później osoby, które pracowały na giełdzie w momencie jej zakładania przejdą na emeryturę. Wciąż w naszym zespole są teraz ludzie, którzy wiedzą, jak zrobić giełdę w miejscu, gdzie giełdy jeszcze nie ma, i to jest na pewno w tych rozmowach duży atut” - stwierdził Dietl.

Czytaj też: Polska gospodarka wystrzeli! 10-proc. wzrost PKB już w tym roku! [wideo]

PAP/kp

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych