Opinie

Fot.Archiwum
Fot.Archiwum

Polisolokaty w opałach. SOKiK przygląda się umowie HDI-Gerling

Ewa Tylus

Ewa Tylus

Dziennikarka "Gazety Bankowej" i "wGospodarce.pl"

  • Opublikowano: 7 czerwca 2014, 13:46

    Aktualizacja: 10 czerwca 2014, 09:46

  • 2
  • Powiększ tekst

Czy umowa ubezpieczenia na życie z ufk, w której nie ma ryzyka ubezpieczeniowego jest umową ubezpieczeniową? Warta Życie broni w sądzie polisolokat, które mogą zostać unieważnione. Wszystko zależy teraz od Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (SOKiK).

W Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Warszawie odbyło się w środę wysłuchanie stron w sprawie z powództwa Wojciecha K. przeciwko HDI-Gerling (obecnie Warta Życie). Jest to kontynuacja procesu, w którym były pracownik Komisji Nadzoru Finansowego skarży trzy postanowienia zawarte we wzorcu umowy „Ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym MEGA INWESTYCJA”. Jedno z postanowień - zawierające niejasną klauzulę o waloryzacji opłat bieżących za posiadanie polisy z ufk zostało już uznane przez Sąd Apelacyjny za abuzywne i czeka na wpis do rejestru klauzul niedozwolonych. Sąd Apelacyjny nakazał zbadać, czy umowa ta jest umową ubezpieczeniową, czy też ma charakter wyłącznie inwestycyjny oraz rozpatrzyć legalność dwóch pozostałych klauzul - dotyczących częściowego wykupu ubezpieczenia i sposobu zmiany wysokości opłat bieżących. Postanowienia o analogicznej treści ws. umów ING już są wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych. Sprawę ma rozstrzygnąć teraz SOKiK, ponieważ w 2011 roku sąd I instancji całkowicie oddalił powództwo w sprawie i trafiła ona do Sądu Apelacyjnego, który nakazał ponowne jej zbadanie.

W aktach sprawy znajdują się wyrażone na piśmie zdania przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka, (który występuje tutaj w roli prokuratora) oraz Rzecznika Ubezpieczonych. Zdania tych instytucji różnią się diametralnie. Przewodniczący KNF argumentuje na rzecz ubezpieczycieli, a zdaniem RzU umowy, takie jak polisolokaty są de facto pozaubezpieczeniowymi instrumentami finansowymi o charakterze typowo inwestycyjnym. Co więcej, według RzU działalność polegająca na sprzedaży przez zakłady ubezpieczeń jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych nosi cechy działalności maklerskiej.

Chociaż sprawa dotyczy jednej firmy ubezpieczeniowej, to ma znaczenie dla całego rynku ubezpieczeń. Skutkiem wniesienia tego pozwu jest to, że kolejna już klauzula w umowie polisolokat została uznana za nieważną. W poprzednim procesie wytoczonym przez Wojciecha K. przeciwko ING Sąd Apelacyjny uznał za abuzywne postanowienia w umowie uzależniające dokonanie wykupu częściowego przez ubezpieczonego od zgody ubezpieczyciela, a także określające minimalną kwotę wykupu częściowego i kwoty, która musi pozostać na rachunku po dokonaniu wykupu częściowego. Klauzule te już zostały wpisane do rejestru niedozwolonych postanowień umów. Jeżeli sąd faktycznie uznałby umowę ubezpieczena z ufk HDI-Geriling za nieważną, rzutowałoby to na podobnie skonstruowane umowy. W konsekwencji tysiące polis mogłoby zostać uznane za nieważne, a ich właściciele mogliby domagać się od towarzystw ubezpieczeniowych zwrotu wpłaconych przez lata składek.

Strona pozwana (HDI-Gerling) w sądzie podnosiła, że wyroki sądu „nie mogą stanowić prawa” i że umowy, które stały się przedmiotem rozważań sądu nie są pozbawione ryzyka dla firm ubezpieczeniowych, ponieważ nawet jeśli ochrona ubezpieczeniowa w przypadku śmierci klienta równa jest zwrotowi wpłaconych składek rodzinie klienta, to ta ochrona jest.

Pełnomocniczka powoda zaś zaznaczała, że skuteczność zaskarżonych postanowień niekoniecznie musi mieć wpływ na ważność całej umowy i że skarżone klauzule mogłyby być uznane za abuzywne, gdyby występowały innych wzorcach umów ubezpieczenia na życie, niezależnie od pozostałej ich części.

Tego, że cała umowa z zaskarżonymi punktami może zostać uznana przez sąd za niemającą racji bytu nie zanegował w swojej opinii przewodniczący KNF, wysłanej do sądu. Zwraca uwagę, że doprowadzenie do konkluzji o nieważności umów z ukf i mogłoby podważyć legalność działania spółki. Zaznacza też, że efektem takich ustaleń mogłoby być „zachwianie pewności na rynku ubezpieczeniowym i podważenie zaufania klientów oraz potencjalnych klientów (...)”. W piśmie dodaje, że konsekwencje wyroku „stanowią zagrożenie dla celów nadzoru nad rynkiem finansowym”, a ustalenia sądu mogłyby wpłynąć negatywnie na „społeczne postrzeganie rynku ubezpieczeniowego”. W aktach sprawy znajduje się też opinia Rzecznika Ubezpieczonych, który cytuje swój raport z 2012 roku na temat ubezpieczeń z ufk. Właśnie w nim wskazano, że niektóre z umów oferowanych przez ubezpieczycieli jako ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym nie są faktycznie umowami ubezpieczenia, a pozaubezpieczeniowym instrumentem finansowym o charakterze typowo inwestycyjnym. Raport podważa legalność zasad, na jakich działają polisy z ufk – tych, w których ochronaubezpieczeniowa była pozorowana.

Kilka miesięcy temu zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Przywiązani do Polisy, które skupia wokół siebie posiadaczy polisolokat. Zgłaszają do niego osoby, które znalazły się w pułapce polisy i z jednej strony nie chcą ponosić do końca umowy ogromnych kosztów opłat, narzuconych przez ubezpieczycieli, a z drugiej trudno im się wycofać, bo ponieśliby ogromne tego koszty. Jacek Łęski, prezes Stowarzyszenia tak ocenia działanie polisolokat:

To, że są to pozorowane ubezpieczenia wiedza wszyscy uczestnicy tego rynku. W wypadku, kiedy ochrona ubezpieczeniowa na wypadek śmierci wynosi zero, 1, 100 czy nawet tysiąc złotych, nie można na poważnie mówić o przeniesieniu ryzyka z ubezpieczonego na ubezpieczyciela. Co więcej, kiedy inwestycje przynoszą straty, a tak jest najczęściej, uposażeni nie dostaną nawet tego co wpłacili na taka pseudopolisę ubezpieczony.

Z naszego punktu widzenia orzeczenie sadu będzie bardzo ważne, bo może umożliwić wszystkim złapanym w pułapkę tych "polis", wycofanie pieniędzy i szybkie pożegnanie z nierzetelnymi firmami ubezpieczeniowymi. To co nas dziwi, to interwencja KNF. Komisja przespała sprawę (mówiąc oględnie) a teraz boi się ujawnienia skutków swojej fuszerki, bo te mogą być poważne. Ale co to obchodzi sąd, albo klientów? Prawo jest od tego, by go przestrzegać, a nie obchodzić dla pieniędzy. Jak KNF i firmy ubezpieczeniowe podjęły takie ryzyko, to niech teraz płaca. Dobrze im tak. Może wtedy wyciągną wnioski na przyszłość. Powiedzmy sobie szczerze: na biednego nie trafiło -

dodaje Jacek Łęski.

Kolejna rozprawa w sprawie odbędzie się 24 czerwca w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Warszawie (Sąd Okręgowy XX Wydział Gospodarczy, ul. Czerniakowska 100).

Powiązane tematy

Komentarze