Czy Niemcy znowu „cichaczem” zajęli Warszawę?
Dlaczego w Europie ma zaniknąć proces konwergencji i bogate kraje, mają być bogatymi, a biedne biednymi.
Ustawa zezwalającą na ratyfikację unijnego paktu fiskalnego jest skrajnie niekorzystnym rozwiązaniem dla kraju. Jest trudno zrozumiałym dlaczego Sejm przyjął ten dokument. Wydawało by się, że jest również niekorzystna dla tych, którzy chcą szybszego wejścia Polski do strefy euro. Ponieważ ta ustawa odkłada opłacalność tego projektu na „święty nigdy”. Po przyjęciu paktu fiskalnego staje się oczywiste że wejście do strefy euro ustaliłoby pozycję naszego kraju jako kraju biednego, gdyż wymóg zrównoważonego budżetu oznacza że z założenia beneficjentami mają być wierzyciele krajów peryferyjnych, które są obecnie w okresie kryzysu z powodu wymuszania na nich przebywania w strefie euro zamiast spłacenia zobowiązań w lokalnej walucie. Jednocześnie kompletnie nie uwzględniają interesów państw, które są w procesie konwergencji i dążą do wyrównania poziomu życia, tworzenia miejsc pracy o dużej wartości dodanej i dobrobytu do jakich należy i Polska. Te kraje mogą to zrobić tylko na dwa sposoby, albo pożyczając kapitały albo podwyższając podatki. W chwili kiedy pakt zabrania wyrównania warunków dla biznesu poprzez zbudowanie infrastruktury na kredyt, pozostaje tylko droga podwyżki podatków. Jednak konsekwencją takiego działania byłaby jeszcze szybsza ucieczka obywateli.
Pakt fiskalny stara się petryfikować sytuację, która jest obecnie – a więc bogate kraje, mają być bogatymi, a biedne biednymi. Natomiast można dogonić państwa lepiej rozwinięte jedynie poprzez rozbudowanie infrastruktury wzrostu. A więc chodzi o doprowadzenie do sytuacji, w której miejsca pracy o dużej wartości dodanej będą powstawały w krajach słabiej rozwiniętych. Do tego potrzebne są jednak olbrzymie nakłady na infrastrukturę, organizacje produkcyjne i wiedzę społeczeństwa. Można to osiągnąć tylko dwoma sposobami. Pierwszy to zwiększanie opodatkowania na te cele. Natomiast drugi zakłada zaciągniecie kredytu i zbudowanie tej infrastruktury przy założeniu, że z przyszłych większych dochodów podatkowych zostanie on spłacony. W chwili gdy druga opcja jest wykluczona efektem pierwszej będzie dalsza ucieczka pracowników do krajów wyżej rozwiniętych, a więc pogłębienie obecnego kryzysu. Absurdalność tych regulacji można jedynie porównać do pomysłu aby przedsiębiorstwa mogły dokonywać jedynie inwestycji ze swoich środków. Tym już największym by to zlikwidowało potencjalną konkurencję, gdyż mniejsze podmioty aby się rozwinąć musiałyby finansować inwestycje obniżając wynagrodzenia co by się skończyło ucieczką pracowników do konkurencji. Taki sam byłby efekt wejścia do Eurostrefy, brak perspektyw na lepsze jutro w kraju.
W tym kontekście zeszłoroczna „Deklaracja na rzecz samodzielności walutowej Polski” którą w proteście przeciw zachodzącym procesom podpisałem powinna stać się osią odniesienia w toczącej się debacie:
„Współpraca europejska i sama Unia znalazły się dziś na historycznym zakręcie. Wprowadzenie w krajach niestanowiących wspólnie optymalnego obszaru walutowego wywołało kryzys gospodarczy, który stał się problemem dla całej Europy. Zwolennicy jednej waluty chcą wykorzystać tę sytuację do zmniejszenia kompetencji państw narodowych – mimo, że jedna waluta okazała się barierą rozwoju gospodarczego. Taki kurs polityczny prowadzi na manowce współpracy europejskiej – skuteczną drogą dla Europy jest bowiem solidarność i różnorodność, a nie centralizacja. Pakt fiskalny – ostatni z do tej pory podjętych kroków w kierunku federalizacji Unii Europejskiej – oznacza złamanie pierwotnych założeń unii walutowej, tym samym więc zwalania nasze państwo z wszelkich zobowiązań w tym zakresie. Jednak obecne władze Rzeczypospolitej zamiast wykorzystać tę sytuację do zwiększenia zakresu decyzji naszego państwa – podpisały pakt fiskalny i dążą do jego ratyfikacji. W sytuacji, gdy rząd ze względu na ciągle przez nas zachowaną walutę narodową w ogóle nie musiałby się odnosić do tej umowy – jej jedynym sensem dla Polski staje się oficjalna zgoda na wprowadzenie nowych reguł unii walutowej i ograniczenie w ten sposób pola decyzji społeczeństwu i przyszłym władzom Rzeczypospolitej. Zarówno rezygnacja z samodzielności walutowej, jak i zgoda na przyszłą zewnętrzną kontrolę nad polskim budżetem, to działania wprost godzące w interesy Polski: naruszające możliwości konkurencyjne naszej gospodarki, zagrażające poziomowi życia polskich rodzin, ograniczające kompetencje naszego państwa do definiowania swoich potrzeb społecznych. Niepoważne jest usprawiedliwianie tego chęcią pozostania w Europie „pierwszej prędkości” – gdyż o „prędkości” poszczególnych krajów, regionów i grup państw w Europie świadczy ich wzrost gospodarczy, a nie recenzje polityków najsilniejszych państw. Stwierdzając zatem, że zmiana reguł unii walutowej wygasza wcześniejsze zobowiązania naszego państwa w tym zakresie, apelujemy do wszystkich środowisk politycznych i społecznych o publiczne potwierdzenie tego faktu, a w pierwszym rzędzie – o podjęcie działań przeciw ratyfikacji paktu fiskalnego przez Polskę.”
Zamiast tego zostaliśmy obdarzeni debatą o „związkach partnerskich” i Euro, na tyle skutecznie aby przy jednoczesnych cały czas podsycanych nastrojach antyrosyjskich nie zauważyć jak kroczek po kroczku stajemy się neokolonią Niemiec.