Finanse w szkole – cd.
W poprzednim odcinku blogu pisałem o problemie finansowania zadań realizowanych przez szkoły, który to temat był przedmiotem konferencji w Gdańsku zorganizowanej przez „Solidarność” oświatową. Temat jest tak ważny i szeroki, że warto do niego wracać.
Warto apelować o potrzebę pilnych prac nad opracowaniem kompleksowego systemu finansowania zadań edukacyjnych, nad wypracowaniem zmodyfikowanej METODY prac nad finansowaniem zadań edukacyjnych.
I warto powtórzyć także sformułowany tam apel, aby w wyliczaniu rzeczywistych kosztów (i potrzeb) utrzymania szkół wyjść „od dołu”, rozpocząć od wyliczenia potrzeb szkół na konkretne zadania oświatowe. A z drugiej strony pamiętać o rażących wręcz dysproporcjach w poziomie zamożności gmin mierzonych wysokością dochodu w przeliczeniu na jednego mieszkańca, które w Polsce średnio wynosi od 1 do 8. Im dalej więc od przysłowiowej szosy, tym bieda większa, utrwalanie się owej Polski „B”, „C” i tak dalej.
Co ów tzw. koszyk wydatków niezbędnych (edukacyjny koszyk usług podstawowych) powinien zawierać? Konieczne jest uporządkowanie zasad rozdziału środków finansowych przeznaczonych na:
-
- 1. Utrzymanie i odpowiedni rozwój bazy szkolnej wraz z kosztami niezbędnych remontów i inwestycji (termomodernizacje budynków, place zabaw, itd.), a także na budowę i utrzymanie sal gimnastycznych (w każdej gminie powinna być minimum jedna pełnowymiarowa hala sportowa, zaś w każdym z powiatów - minimum jedna hala widowiskowo-sportowa i kryty basen).
- 2. Bezpieczny dowóz uczniów - w tym dzieci i młodzieży niepełnosprawnej.
- 3. Wyposażenie techno-dydaktyczne takie jak sprzęt komputerowy z odpowiednim dostępem do internetu i oprogramowaniem, tablice interaktywne, itd..
- 4. Pomoc materialną i dożywianie tak, aby żaden uczeń nie był w szkole głodny (z akcentem na utrzymanie i rozwój stołówek szkolnych – niestety, ich miejsce w ostatnim czasie często zajmują tzw. firmy cateringowe),
- 5. Odpowiednią opiekę medyczno-profilaktyczną w szkołach (żeby zapewnić i środki na etaty tzw. higienistek szkolnych i na odpowiednio wyposażone gabinety. Ideałem byłyby też gabinety stomatologiczne, ale to najczęściej jest marzeniem. Szkoda, bo jak powtarzał minister Mirosław Handke, najlepszą reformą służby zdrowia byłoby zapewnienie jej odpowiedniego poziomu w szkołach – w myśl zasady: „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”),
- 6. Zapewnienie takiej samej oferty terapeutycznej dla każdego ucznia o specjalnych potrzebach edukacyjnych,
- 7. Zatrudnienie – zgodnie z krajowymi standardami – pedagogów, psychologów, logopedów, DORADCÓW ZAWODOWYCH (rola tych ostatnich jest nie do przecenienia w uzmysłowieniu – także zbyt ambitnym rodzicom, jaki wybór szkoły, szczególnie po gimnazjum, byłby najwłaściwszy dla ich pociech),
- 8. Organizację zajęć indywidualnych, wyrównawczych, kół zainteresowań, zajęć sportowych, turystycznych, kulturalnych (obecnie realizowanych – zgodnie z fatalnym zapisem art. 42 ustawy Karta Nauczyciela – często jedynie z tzw. obowiązkowych godzin niepłatnych nauczycieli).
- 9. Właściwe wyposażenie i funkcjonowanie bibliotek szkolnych.
Wyżej wymienione potrzeby to tylko wybrane z owego koszyka usług podstawowych funkcjonowania szkół. Dodajmy, funkcjonowania porównywalnego na terenie całej Polski. Inaczej chociażby różnego rodzaju rankingi rażą subiektywizmem i brakiem obiektywnych kryteriów.
Dopiero tego typu analiza potrzeb szkół (część jest, i dobrze, już odpowiednio zaspakajana, co jest wielką zasługą także wspólnot szkolnych, lokalnych), wyliczenie niezbędnych środków na ich realizację, powinna być podstawą określenia ich odpowiedniego poziomu w budżecie państwa (którego składową są także gminy, powiaty, województwa samorządowe). A nie odwrotnie, jak często bywa obecnie.