Tani gaz z USA
Umowa na dostawę gazu skroplonego LNG z USA do Polski może sporo namieszać na rynku środkowoeuropejskim. Wygląda na to, że najważniejsza w tym kontrakcie jest formuła cenowa.
O szczegółach umowy wiadomo stosunkowo niewiele, stąd duża liczba spekulacji na jej temat. Komentatorzy zwracają uwagę przede wszystkim– co oczywiste – na amerykańskie źródło dostaw i na fakt, że kontrakt ma charakter średnioterminowy (5-letni), czyli że dostawy będą realizowane nie ad hoc, ale w przewidywalnym i zaplanowanym cyklu. Wszystko to prawda, jednak trzeba pamiętać o tym, że wielkość dostaw nie jest duża (chociaż też do końca nie wiadomo, o jakich wolumenach mówimy), a gaz z Ameryki już wcześniej do Polski przypłynął. Wcześniej jednak dostawa LNG z USA nie była tak szeroko komentowana ani przez stronę polską, ani – co jeszcze ciekawsze – przez Rosjan. Tym razem informacja o kontrakcie wywołała mocną reakcję Moskwy.
Wiele wskazuje na to, że nerwowość Rosjan została słodowana nie tyle przez coraz bardziej realną dywersyfikację dostaw gazu do Polski, ale przez formułę cenową, jaka została przyjęta w kontrakcie. Zwrócił na to uwagę Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl. Na łamach portalu pisze, że umowa będzie realizowana w oparciu o regułę Delivery ex ship (DES), która wskazuje finalną wartość dostaw, natomiast odpowiedzialność za transport ponosi dostawca. Według niego, w tej sytuacji tracą na znaczeniu wyliczenia cenowe przeciwników dostaw LNG z USA, polskich i rosyjskich, uwzględniające koszt gazu w USA i transportu drogą morską.
Co równie ważne, umowa może zawierać – jak twierdzi Jakóbik - formułę indeksowaną do giełdy europejskiej, np. londyńskiej ICE lub holenderskiego TTF. Że tak rzeczywiście jest, może świadczyć o tym zarówno komentarz prezesa PGNiG Piotra Woźniaka, który uznał cenę LNG z USA za „rynkową”, jak i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego (w kontrakcie „zastosowano europejskie warunki cenowe).
Oznacza to, że amerykański gaz będzie konkurencyjny wobec sprzedawanego w Europie, także rosyjskiego. Stwarza to całkowicie nową sytuację, kiedy o rynku gazu – zwłaszcza w naszym regionie - mówi się nie tylko w kategoriach dywersyfikacji dostaw i tym samym jego bezpieczeństwa, ale kosztów i cen.
O ile gaz z USA nie musi wcale mocno działać na wyobraźnię decydentów z naszego regionu Europy, to jego cena na pewno będzie w stanie przemówić do ich kieszeni.