Antysmog unosi się nad Polską
W ramach coraz bardziej histerycznej walki z zagrożeniem smogowym samorządy robią wszystko, by ów smog zwalczyć. Brzmi głupio? Niekoniecznie, jeśli efektem tej walki, której narzędziem są podejmowane samorządowe „uchwały antysmogowe”, jest bezwzględny, nie poparty wystarczającymi dotacjami, więc nie liczący się z możliwościami finansowymi, nacisk na polskie rodziny
Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, zrzeszająca ponad 120 firm posiadających 350 składami węgla opałowego, protestuje przeciwko przymuszaniu ludzi do wymiany pieców na kotły nie produkujące smogu. Z drugiej strony stoją ekologowie skupieni pod sztandarem tzw. Polskiego Alarmu Smogowego. Jak twierdzą, działają bezinteresownie i wyłącznie na rzecz poprawy stanu zdrowotności Polaków.
To, że zjawisko smogu istnieje, powinno być poza dyskusją. Istnieje nie od dziś, nie od wczoraj, a nawet nie od przedwczoraj itd. Dyskusyjne natomiast jest już to, co głównie tworzy tę toksyczną zawiesinę. Pomijając debaty naukowców, ekspertów, wypowiedzi oficjeli na ten temat, warto wziąć pod uwagę mało zauważony przez większość mediów szczegół. Pisze o tym IGSPW. Mieszkańcy, czyli przeciętnie zarabiający Polacy (w sensie mediany zarobków, a nie gusowskiej średniej krajowej) opalają węglem nie dlatego, że to lubią. Robią tak, bo ten sposób grzania mieści się w granicach możliwości ich domowych budżetów.
Jasnym jest, że sprzedawcy węgla trzymają się razem, że tworzą liczący się lobbing. Ale mają rację twierdząc, że gwałtowne wprowadzanie wymogów dotyczących „ekologiczności”, zapobiegania niskiej emisji, odbije się głównie na najbiedniejszej części społeczeństwa. Ogołoci, zmasakruje wręcz, finanse ok. 3,5 mln gospodarstw domowych. Poniosą one, a niektóre już ponoszą wyższe koszty zakupu używanego do opału - ponoć lepszej jakości węgla. Płacą też słono za wyśrubowane co do klasy energetycznej kotły. Efekt tego wszystkiego? Już jest. Kwitnie „szara” strefa omijania samorządowych przepisów; firmy sprzedają jakieś eko-węgle i inne cudaczne paliwa, o nieznanym składzie i niezbadanym efekcie oddziaływania na środowisko.
Energia cieplna dostarczana do domów w Polsce jest relatywnie bardzo droga w stosunku do dochodów ludzi:
Polacy wydają średnio na energię i ciepło 12 proc. budżetu domowego, wobec 6 proc. w UE. W latach 2005–2010 średnio około 22 proc. ludności Polski, czyli około 8,6 mln osób, nie było w stanie podołać kosztom ogrzewania mieszkań zimą w stopniu, który zapewniałby komfort cieplny. Uchwały antysmogowe tylko te koszty zwiększają – czytamy w opinii IGSPW.
Izba szacuje, że rocznie spalanych jest w naszym kraju ok. 1 mln ton śmieci, a samorządy źle oceniły tzw. miał i inne odpady górnicze, nie nadające się do spalania ze względu na wysoką emisyjność. Miał jest bardzo drobną postacią węgla, więc różni się zasadniczo od tzw. floty, jest rodzajem proszku.
Działacze „Alarmu Smogowego” zarzucają sprzedawcom węgla lobbing - że pod pretekstem ochrony najbiedniejszych chcą chronić swoje interesy, czyli sprzedawać tak, jak dawniej.
W rzeczywistości wykorzystuje ich, by bronić własnego interesu finansowego i forsować rozwiązania, które są złe dla polskiego powietrza i odbiegają od standardów europejskich, ale są za to dobre dla sprzedawców węgla – czytamy z kolei w stanowisku Polskiego Alarmu Smogowego.
Niemniej nawet ekologowie z PAS widzą potrzebę wsparcia finansowego rodzin przy zakupie kotła i dostosowaniu instalacji do warunków uchwał antysmogowych na poziomie od 50 do 100 proc. kosztów inwestycji. Ale to wsparcie – ich zdaniem - powinno zostać skierowane tylko do tzw. najuboższych. Dlaczego tak? Trudno powiedzieć.
Trudno też podejrzewać nawet, że działacze „Polskiego Alarmu Smogowego”, który mieni się być ruchem społecznym, mogą mieć coś wspólnego z lobbingiem producentów nowoczesnych, spełniających wysokie normy kotłów. To się nawet w dużej głowie nie może zmieścić!
Nowa pani minister przedsiębiorczości i technologii, Jadwiga Emilewicz, już na starcie swojego urzędowania ma twardy orzech do zgryzienia. Kilka dni temu na antenie Radia RMF FM zapowiedziała korektę projektu ustawy o jakości węgla, pod czym należy rozumieć przede wszystkim dopuszczalną zawartość siarki w czarnym złocie. Czekamy na dalszy ciąg sprawy.
Rafał Zaza