Opinie

kot  / autor: Pixabay
kot / autor: Pixabay

TEMAT DNIA

Odwracanie kota semantyką, czyli gdzie leży VAT odzyskany

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 22 lutego 2021, 21:28

    Aktualizacja: 22 lutego 2021, 21:41

  • Powiększ tekst

Dlaczego TVN ws. pieniędzy z likwidowania oszustw na VAT odwraca kota semantyką do tyłu? Odpowiedź: Bo nikt się nie pozna, a przynajmniej prawdopodobnie nikt z ich widzów. A to dlaczego? Bo prawda ma dziś funkcję jedynie wtórną

Kto panuje nad pojęciami, panuje nad tłumem. Wiedzieli o tym komuniści, wiedzieli naziści, wiedzą o tym współcześni demiurgowie od nowej fali neo-bolszewickiej rewolucj. Dlatego z takim uporem maniaka próbują zmieniać znaczenie pojęć, czy tworzyć pojęcia nowe, jakoby stare nie dorastały do wzniosłej wizji nowego świata. Wiedzą też o tym mali, sprytni spin doktorzy, którzy popychają dyskurs w pożądanym przez siebie kierunku. Ale że nie wiedzą o tym w TVN? No bo jak inaczej wytłumaczyć, że puszczono… tak wątpliwy merytorycznie materiał, w oparciu o pojęcia sprzeczne i zaprzeczające logice? Może tylko dlatego, że prawda w dzisiejszych czasach zupełnie już się nie liczy, a przynajmniej nie dla wielu ludzi. Tylko dlaczego odwraca się kota semantyką? Odpowiedź: Bo nikt się nie pozna.

„Kłamstwo vatowskie” i jego główna teza jest tak bardzo fałszywa, że aż szkoda, że w logice jest tylko miejsce na wartości 0 i 1 – prawdę i fałsz. Prawda i prawdziwe rezultaty? To 2,5 krotnie zredukowana luka VAT, mafie vatowskie w odwrocie, więc – co ostatnio nagminne - tylko pozostaje czepiać się słówek i liczyć na to, że coraz mniej zwracająca na poprawną polszczyznę gawiedź to łyknie, niczym młode pelikany. A dlaczego? Bo już zbyt wiele razy obiektywna prawda okazała się nieistotna.

Cechą obecnych czasów jest też brutalizacja języka przez zwykłe schamienie obyczajów – to fakt, choć którzy współcześni tak nie twierdzili… Jednak trzeba zauważyć, że dziś im ktoś bardziej chamski i wulgarny, tym większy ma posłuch, bo… cóż, niestety jest on lepiej rozumiany przez masy, a masy to dziś władza. Ludzie przywykli do coraz większej wygody, jednocześnie paradoksalnie mający coraz mniej czasu, nie lubią się zbytnio wysilać, zwłaszcza intelektualnie. Kilka gwiazdek zamiast słów potrafi wystarczyć za elaborat, poemat, wezwanie do działania – i to wszystko jednocześnie. Trzeba więcej wyjaśnień? A po… po co? Ludzie są dziś tak dobrze zaprogramowani przez medialne maszynki, że jedno prosto zakodowane hasło odbezpiecza społeczny granat. Nawet z moich codziennych obserwacji mogę zauważyć, jeśli ludzie zaczynają podważać nawet sympatyczny zwyczaj skinięcia głową przy zwyczajnym „dzień dobry”, czyli jak to się mówi „kłaniania się” komuś znajomemu na ulicy – moim zdaniem, przesympatycznego przejawu wychowania „starej szkoły” – i wskazywać takie zachowanie nie tylko jako „staroświeckie”, ale wręcz jako nie na miejscu, a nawet za okazanie słabości, bo jak to tak komuś się kłaniać? Niestety, żyjemy w brutalnych i chamskich czasach.

Jednocześnie cechą obecnych czasów jest ślepy pęd do relatywizmu, czego konsekwencją jest prawda pozbawiona swojej pierwotnej funkcji - już nie jako wzorzec i uchwyt bezpieczeństwa, a już tylko jako opcja na życzenie, tak naprawdę kompletnie zbędna i wtórna w swojej funkcji wobec nadrzędnej funkcji własnego dobrego samopoczucia. Dziś coś, co jest prawdą, ale nas zasmuca, nie musi być prawdą. Prawdą ma być to, co poprawia nam nastrój, a coraz większe siły na forum prawa starają się to nam zagwarantować. Cóż, „Jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów” – jak to mawiał Hegel w swoim radykalnym idealizmie ontologicznym, jakże uwielbianym przez towarzysza Karola Marksa. A w takim razie, zupełnie normalne i przyzwoite staje się nie tylko robienie - powiedzmy - kurtyzany z logiki, ale i jednocześnie wywłoki z semantyki.

W skrócie, ludzie coraz częściej, nie bacząc na obiektywną prawdę, biorą z niej tylko tyle, ile im samym trzeba, by utwierdzić się w swoich uprzedzeniach, a że rozumieją na poziomie samych słów coraz mniej, tym większe szanse widzą w tym polityczni i medialni spin doktorzy.

Suflerzy i nadawcy coraz brutalniejszego przekazu zaczynają dostrzegać szanse w coraz bardziej wypaczanej – często celowo – semantyce, co mogliśmy zaobserwować choćby przy okazji sporu o negocjowanie przez premiera Mateusza Morawieckiego przystąpienia do UE. Słynne „sam negocjowałem przystąpienie do UE” - wszelkiej maści podżegacze mieli wtedy używanie, by szydzić nie z tego „Haha! Patrzcie go! Sam negocjował! Normalnie wstał, wsiadł w samolot, poleciał sam i sam negocjował! Co za bufonada!!! Kłamca!” – darli się wszelkiej maści mniej i bardziej znani, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Nic to, że figura retoryczna „sam” coś robiłem oznacza w poprawnej polszczyźnie po prostu to, że brał on osobisty udział w procesie, nie że nie było nikogo innego. Ale umiejętność operowania poprawną polszczyzną zanika niemal tak szybko jak szczepionki na warszawskim WUM, kiedy wpadną tam celebryci. Jedno i drugie to kwestia schamienia obyczajów. Jednak to wystarczyło i do dziś masy internetowych trolli wypominają te słowa premierowi. Nie można nazwać tego nawet lapsusem. Semantycznie wszystko się zgadza, tylko nie zgadzało się z kompetencjami językowymi strony drugiej.

„Miska ryżu” też wydaje się już na dobre weszła do dyskursu i języka polskiego, choć przecież w tym nagraniu, a co najważniejsze – w tym kontekście, premier wcale nie mówił o Polakach, tylko o Europejczykach – Niemcach, Francuzach… Co z tego? Ktoś na poziomie semantycznym podłapał, że to świetna okazja, by sprawę odkręcić, podkręcić i pokazać premiera jako bezwzględnego kapitalistycznego drapieżnika. Gotowano to w „internetach” tak długo, aż przykleiło się na długo… jak rozgotowany ryż.

Pomijając inne przykłady, teraz mamy właśnie kolejny pokaz: „Pieniądze odzyskane od mafii VAT-owskiej, a Ministerstwo Sprawiedliwości nie umie oszacować ile odzyskano z wyłudzeń? Czyli? Czyli odzyskiwanie pieniędzy od mafii vatowskich to jedna ściema! KŁAMCY!” -– i taki dziś idzie przekaz w świat, czyli w Polskę. A co z prawdą? Obiektywna (nie subiektywna) prawda jest taka, że Polska jest w forpoczcie skutecznej walki z mafiami vatowskimi (bo to nie jedna mafia, a rzesze łebków z mniejszych lub większych grup, również przestępczych, w Europie dobrze żyje z tego - nawet lepiej niż z narkotyków - „ta” mafia włoska). W Polsce to premier Mateusz Morawiecki rozpoczął wspartą cybernetycznie talentami młodych programistów krucjatę przeciw wyłudzeniom VAT i nie tylko tu odniósł na tym polu spektakularny sukces, ale jeszcze wciągnął w to Europę. Widzowie TVN zapewne nie usłyszeli w tej stacji, że niemiecki odpowiednik polskiego NIK zarekomendował niemieckiemu rządowi polskie rozwiązania jako wzór potrzebny pilnie do wdrożenia. Jakiś dziwnym trafem Niemcom na tym polu nie spieszy się walczyć z karuzelami VAT, choć są przez to najbardziej stratni w Europie – pisaliśmy o tym, zostawmy to teraz. Polskie systemy takie jak STIR, monitorowanie przelewów, skarbówka online i narzędzia Big Data, to realne działania, które skutecznie przyblokowały „mafie vatowskie”, bo ściągają ich niemal w czasie rzeczywistym. Dzięki polskim systemom funkcjonariusze i urzędnicy są w stanie kontrolować 100 mln faktur miesięcznie! Tu Polska jest liderem w Europie. Dlatego nasze władze śmiało mówią o bezprecedensowym wzroście wykrywania przestępstw VAT. Mało tego, jest dalszy potencjał do uszczelniania! Jesienią przyjęta ma zostać e-faktura. Niemcy jeszcze nie mają żadnych planów wdrożenia e faktury. W Polsce ma być ona już w październiku. Polska będzie czwartym krajem UE z takim rozwiązaniem. Technologicznie zostawiamy przymykających na przestępców Niemców w tyle i jakoś dziwnym trafem ci, którzy wcześniej także przymykali na przestępców oko teraz próbują ośmieszać dokonania rządu na tym polu.

I właśnie dlatego, że tak wielu grupom przestępczym obecne polskie władze tak skutecznie ukróciły na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przestępczy proceder, tym bardziej zastanawiający jest taki materiał TVN o skrajnie przeczącej tym faktom wymowie. Aż chciałoby się zadać pytanie o motywacje, brzmiące (także na adekwatnym poziomie semantycznym): „Dla kogo teraz miauczysz, kotku?”.

Cieszę się, że jak widać odrobiono już podstawową lekcję, bo zorganizowana dziś przez Ministerstwo Finansów konferencja, dała wyraz temu, że trzeba reagować i to reagować szybko. Zwłaszcza, że luka VAT realnie spadła z 32 proc. w 2014 r. do 10 proc. w 2019 r., co oznaczało kolejne 38 mld zł wpływów do budżetu w zeszłym roku. To jest właśnie to odzyskiwanie pieniędzy od mafii vatowskich. Pieniędzy – ważna logicznie sprawa - których nie udało im się wyłudzić, więc nie trzeba ich od tych grup ściągać. Ale co tam logika, ważna semantyka. A że nie wiadomo ile udało się odzyskać pieniędzy od tych, którym nie udało się ich ukraść – przecież taka niewiedza, to faktycznie prawdziwy skandal.

Maksymilian Wysocki

CZYTAJ TEŻ: MF niszczy „ustalenia” Superwizjera TVN

CZYTAJ TEŻ: MF: Trwają konsultacje ws. projektu wprowadzenia e-faktury

CZYTAJ TEŻ: Trump pierwszą ofiarą Corporate Wars

pieniądze / autor: Pixabay
pieniądze / autor: Pixabay

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych