Patriotyzm ekonomiczny to nie masochizm ekonomiczny
Patriotyzm ekonomiczny nie polega na tym, aby kupować złe produkty tylko dlatego, że są one tworzone w Polsce.
Jednym z moich ulubionych mitów jest mylenie patriotyzmu ekonomicznego z masochizmem ekonomicznym, bo tym wg mnie jest kupowanie rzeczy złych jakościowo i źle wykonanych tylko dlatego, że są one polskie. To jest pewna patologia – mówił Maciej Gnyszka, przedsiębiorca i organizator I Kongresu Patriotyzmu Ekonomicznego w Wywiadzie Gospodarczym Telewizji wPolsce.pl.
Jednak przyznaje on, że dużym wsparciem dla polskich producentów i dystrybutorów może być opinia konsumenta o takim, nawet złym produkcie.
W decyzji biznesowej czy konsumenckiej najważniejsza jest jakość produktu i usługi oraz to, czy odpowiada ona na moje potrzeby. Wydaje mi się także, że objawem patriotyzmu ekonomicznego w przypadku produktów o złej jakości będzie podjęcie trudu, aby odezwać się do producenta czy dystrybutora i napisać, co jest złego w produkcie – powiedział Gnyszka w rozmowie z Markiem Siudajem, dziennikarzem portalu wGospodarce.pl.
Najważniejsze jest jednak, że wreszcie zaczynamy rozumieć, że nasze produkty są dobre i że są w stanie konkurować z produktami z innych państw. A także zaczynamy rozumieć, że to my decydujemy o przyszłości kraju, podejmując decyzje czy to konsumenckie, czy to biznesowe.
Wychodzimy z zakompleksienia, i teraz czas, aby sobie uświadomić, że jeśli podejmujemy decyzje ekonomiczne, to można to robić również z punktu widzenia interesu własnej wspólnoty narodowej. To już sobie uświadomili konsumenci, którzy już wiedzą, że jeśli będą podejmować decyzje z tego puntu widzenia, to będzie im lepiej. Również przedsiębiorcy powinni zrozumieć, że nie powinni innego przedsiębiorcy z podobnej branży postrzegać wyłącznie jako konkurenta, że może warto nawiązać współpracę i na przykład wspólnie podbijać rynek niemiecki. Niestety, u nas jest bardzo słabo z kulturą współpracy między przedsiębiorcami – mówił Maciej Gnyszka.
Nie bez znaczenia dla całej gospodarki jest zachowanie administracji, rządowej i lokalnej.
Urzędnicy lokalni i centralni powinni myśleć w paradygmacie wspólnoty narodowej. Chodzi o to, aby nie dochodziło do sytuacji, o której często mówi Henryk Siodmak, prezes Grupy Atlas. Mówi on, że jeśli on otwiera gdzieś fabrykę, to zwykle lokalnego samorządu to nie interesuje. Ale kiedy robi to jego niemiecki konkurent, to wtedy okazuje się, że od samorządu taka firma dostaje zwolnienie z podatków, że buduje się dla niej za pieniądze samorządów drogi – powiedział Gnyszka.
Właśnie współpracy między przedsiębiorcami oraz relacjami między pracodawcami a lokalnymi samorządami będą poświęcone debaty, które odbędą się podczas I Kongresu Patriotyzmu Ekonomicznego. Kongres zaczyna się w najbliższy piątek w Warszawie.