Rynek walutowy - komentarz
Kolejna sesja sprzyja dolarowi (euro/dolar w okolicach 1,36), co nie przeszkadza złotemu w umawianiu się (euro/złoty w okolicach 4,16).
Za nami kolejna sesja zapisana na plus dla dolara. Tak jak się spodziewaliśmy, po emocjach związanych z ostatnim wystąpieniem nowej szefowej Rezerwy Federalnej J.Yellen niewiele zostało. Brak wyraźnych odstępstw od dotychczasowego tonu komentarza Fed spowodował, że inwestorzy ponownie swą uwagę zwrócili ku kolejnym, publikowanym danym makroekonomicznym.
Jeszcze rano na rynku głównej pary walutowej nadal powiewało optymizmem i już w pierwszych godzinach sesji euro powróciło powyżej oporu na 1,365 USD. Na drodze do silniejszej aprecjacji stanęły wspólnej walucie słabe dane dot. gospodarki strefy euro. Przed południem poranne wzrosty zostały całkowicie zniesione. Spory wkład, jeśli nie największy, w osłabienie wspólnej waluty miał też komentarz członka EBC B.Coeure. Euro ponownie znalazło się więc pod presją sprzedających. Nominalnie kurs EUR/USD spadł blisko do 1,355.
Eurostat podał, że produkcja przemysłowa strefy euro spadła w grudniu ub. roku o 0,7% m/m jednocześnie rosnąc o 0,5% r/r. Rynek spodziewał się lekko mocniejszych publikacji, odpowiednio: -0,3% m/m i +1,8% r/r.
Na rynki, jak bumerang, powraca też temat możliwego wprowadzenia przez EBC ujemnej stopy depozytowej, co miałoby zachęcić banki do udzielania kredytów komercyjnych i w efekcie „rozruszać” europejską gospodarkę. Zdaniem B.Coeure bank centralny bardzo poważnie rozważa taki krok, choć jak zaznaczył na razie nie należy spodziewać się „zbyt wiele”, bowiem ryzyko pojawienia się deflacji jest bardzo małe. To jednak wystarczyło, by wzbudzić na rynku obawy o wynik marcowego posiedzenia rady banku.
Stopa depozytowa EBC znajduje się w centrum uwagi od maja ubiegłego roku, kiedy to prezes M.Draghi stwierdził, że kierowana przez niego instytucja „technicznie przygotowana jest na taki ruch”, choć jednocześnie ostrzegł, że „dalsze obniżenie stopy depozytowej może się wiązać z szeregiem niezamierzonych konsekwencji”. Na przełomie ostatnich miesięcy podobny ton wypowiedzi prezentowało już wielu przedstawicieli europejskich władz monetarnych, obawy inwestorów mogą być więc uzasadnione.
W środę obok wydarzeń ze strefy euro uwagę graczy przyciągała też Wielka Brytania, gdzie Bank Anglii (BoE) przedstawił kwartalny raport nt. inflacji. W oczekiwaniu na publikację kurs GBP/USD notowany był w okolicach poziomu 1,645. Dużej niespodzianki nie było. W ocenie prezesa BoE M.Carney-a forward guidance zachęca przedsiębiorstwa do większych wydatków i zwiększenia zatrudnienia oraz pomaga zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne, co oznacza, iż „działa” jak zakładał bank. Niemniej stopy procentowe mogą pozostać niskie nawet, jeżeli ożywienie postępuje, a stopa bezrobocia spada w szybszym tempie niż wskazywały na to prognozy. Mamy tu zatem zmianę strategii działania w kierunku prowadzonej obecnie przez Fed.
Nietrudno zauważyć, że oba banki błędnie oceniły skalę możliwego spadku stopy bezrobocia w krótkim czasie i teraz muszą dostosowywać politykę monetarną do oceny sytuacji gospodarczej w danym momencie. MPC będzie zatem monitorować szeroki zakres wskaźników, włączając w to bezrobocie, nastroje w biznesie, czy nawet roboczogodziny. Słaby popyt światowy i aprecjacja funta ma bowiem niekorzystny wpływ na eksport. Prawdopodobnie dalej będą spadać oszczędności gospodarstw domowych, a słabe globalne perspektywy oznaczają rosnące ryzyko spowolnienia gospodarek wschodzących. W ocenie BoE jak na razie ożywienie nie jest ani zrównoważone, ani trwałe. Częścią kwartalnego raportu o inflacji są też prognozy dynamiki PKB dla Wielkiej Brytanii. W tym roku wzrost gospodarczy kraju BoE 3,4% (poprzednio w listopadzie: 2,8%), w roku 2015 na 2,7% (poprzednio: 2,3%), zaś w roku 2016 na 2,8% (poprzednio: 2,5%).
W reakcji na publikacje BoE funt brytyjski mocno wzrósł. Kurs GBP/USD dotarł w okolice 1,655 (+0,6%), zaś GBP/EUR do 1,217 (+0,9%). Po tak mocnych prognozach dot. PKB Wielkiej Brytanii na rynku pojawiły się komentarze wskazujące na możliwe podwyżki stóp przez BoE już nawet w IV kw. 2014 roku. W naszej ocenie jest to jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę nie najlepszą ocenę stanu gospodarki, jaką prezes BoE wystawił rodzimej gospodarce.
Tymczasem wydarzenia z core markets pozostawały zupełnie obojętne na notowania złotego i faworyzowanie waluty amerykańskiej nie przeszkodziło jednak w umocnieniu się złotego. Początkowo kurs EUR/PLN notowany był poniżej poziomu 4,17 do którego dotarł w reakcji na wystąpienie J.Yellen. Wsparciem dla naszej waluty, skutkującym ruchem do 4,152 PLN okazały się lepsze od oczekiwanych dane nt. bilansu obrotów bieżących Polski (wg NBP w grudniu nastąpił spadek deficytu do 843 mln EUR wobec oczekiwanego 1214 mln EUR, przy wciąż dwucyfrowym wzroście eksportu).
Po nocnym odreagowaniu, w czwartek od rana euro/dolar ponownie notowany jest powyżej 1,36. Dziś ponownie w Kongresie pojawi się J.Yellen, jednak trudno oczekiwać, że powie coś zaskakującego. W centrum uwagi ponownie znajdą się zatem publikacje makroekonomiczne. Jeszcze przed południem poznamy inflację HICP i CPI z Niemiec. Następnie napłyną do nas dane z USA nt. sprzedaży detalicznej oraz nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Nie oczekujemy jednak by dzisiejszy dzień istotnie zmienił nastroje na rynku, a te są nie najgorsze.
Joanna Bachert