Z piekła do czyśca
Niewiele zapowiadało we wtorek rano dramat, który miał się rozegrać na globalnych rynkach w dalszej części dnia. Główne giełdy na kontynencie otworzyły się na plusach, wzrosty zostały jednak szybko wymazane. Jakiekolwiek nadzieje na odbicie w Europie zostały przełamane wraz z potężnym atakiem na euro. W ruchu, który można porównać do pękania ramy europejska waluta osłabiła się z poziomu 1,0450 w godzinach porannych do 1,025 24 godziny później. W obliczu przełamania czerwcowych dołków z takim impetem droga do parytetu z dolarem wydaje się otwarta. Reakcją pozostałych rynków była panika, a drastyczny wzrost awersji do ryzyka skutkował spadkami głównych indeksów na kontynencie od 2,11 proc. (Stoxx 600) do 2,99 proc. (FTSE MiB). Sytuacja na kontynencie pozostaje bardzo trudna i wydaje się, że jakikolwiek poważniejszy przełom nie nastąpi bez rewizji scenariusza, w którym oddali się wizja potężnego deficytu gazu zimą. Symptomatyczne jest, że pomimo niezwykle silnych wczorajszych cen surowców, ten jeden wczoraj drożał
WIG20 spadł wczoraj o 2,87 proc., mWIG40 o 2,59 proc., a sWIG80 o 1,17 proc. Trwające dostosowanie na rynku metali przemysłowych, które pomimo ostatnich dobrych danych z Chin niezwykle silnie reagują na rosnące prawdopodobieństwo globalnej recesji, przyniosło spadek notowań KGHM o 11,78 proc. Jeszcze silniej (-13,45 proc.) taniało JSW. Wciąż po weekendzie nie mogą podnieść się banki, ale wraz z rozwojem sytuacji w Europie pod presją mogą znaleźć się rafinerie i PGNiG – w kolejnych państwach, aktualnie w szczególności we Francji, w centrum debaty publicznej stawiane są nadzwyczajne zyski spółek z sektora. Wprawdzie do tej pory nie widać większych sygnałów, by „windfall tax” narzucony na kontrolowane przez Skarb Państwa podmioty znajdował się w planach polskiego rządu, ale sytuacja może szybko ulec zmianie, gdyby pojawiła się silna presja ze strony opozycji.
Od początku roku euro jest już o 10,4 proc. słabsze względem dolara, funt stracił względem niego 11,8 proc., a jen 14,8 proc. Wywołana przez perspektywy recesji aprecjacja amerykańskiej waluty ma jeszcze jedną konsekwencję – eskaluje trwającą kolejny tydzień wyprzedaż surowców. Z perspektywy globalnej gospodarki największym pozytywem wczorajszego dnia jest fakt, że ceny ropy, które rano przekraczały 110 $/b pod koniec dnia po raz pierwszy od maja spadły poniżej 100 $/b (WTI). Szerokim echem odbija się analiza Citibanku, który przedstawił prognozę, że w przypadku recesji w USA surowiec mógłby potanieć do 65 $/b na koniec tego roku do 45 $/b na koniec przyszłego – tego rodzaju projekcja stoi w jaskrawej sprzeczności ze stanowiskiem większości Wall Street. Scenariusz ten, znajdujący oparcie w potwierdzanej wielokrotnie zasadzie, że do końca okresów recesyjnych w USA ceny ropy spadają do okolic krańcowego kosztu wydobycia, w ograniczonym stopniu będzie naszym zdaniem determinował dalsze krótkoterminowe ruchy. Na rynku wciąż panuje deficyt, a nie tylko nie widać sygnałów, że OPEC jest w stanie zwiększyć produkcję, ale też wbrew oczekiwaniom EIA nie robią tego amerykańscy producenci. Spośród scenariuszy, w których dochodzi do wyraźnej sytuacji spadków obecnej przeceny jedynym, gdzie dochodzi do silnej rewizji popytu w krótkim terminie wydaje się wybuch kolejnej fali pandemii w Chinach, który skutkowałby powrotem do lockdownów (w tej kwestii też zaczyna panować nerwowość). Cykliczne osłabienie popytu wydaje się bardziej tematem na przyszły rok niż najbliższe miesiące. Tańsza ropa jest jednak naszym zdaniem potężnym argumentem za poprawą nastrojów nawet pomimo skutków, które przynosi dla sektora energetycznego, w szczególności na amerykańskim rynku akcji. S&P500 notowane w dołku 2,2 proc. poniżej piątkowego zamknięcia w całości odrobiło wczoraj straty, by zamknąć się 0,16 proc. powyżej poziomu neutralnego. NASDAQ wzrósł o 1,75 proc., ale prawdziwe szaleństwo miało miejsce na spółkach ultrawzrostowych. Notowania ARK Innovation zamykały się 9,1 proc. wyżej niż w piątek.
Ten powrót nie oznacza niestety fali euforii, rynki azjatyckie wyraźnie się dziś przeceniają, o przeszło 2% spada w momencie pisania komentarza Hang Seng, co w części wynika z ponownej nerwowości wokół sytuacji COVID-owej w Chinach. Notowania kontraktów futures na indeksy amerykańskie się korygują. Mimo to spodziewamy się pozytywnego otwarcia w Europie, która odreaguje na starcie handlu wczorajszy zwrot akcji na Wall Street. W ciągu dnia ponownie może pojawić się presja. Przedstawione zostaną prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej, istotny może okazać się wskaźnik ISM dla amerykańskiego sektora usługowego. Najważniejszym wydarzeniem dnia będą „minutki” Fed. Zapis dyskusji z ostatniego posiedzenia FOMC będzie zapewne analizowany głównie z perspektywy tego, czy członkowie Komitetu zaczynają obawiać się recesji. Niezależnie od tego, czy zostanie odebrany jako „gołębi” i poprawi sentyment zwracamy jednak uwagę, że przy skali zmian, które obserwowaliśmy na rynkach przez ostatnie 3 tygodnie (okres upływający od posiedzenia), ton rozmowy będzie musiał zostać poważnie zrewidowany w lipcu.
Kamil Cisowski
Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion
Czytaj też: Był oskarżony o nepotyzm i mobbing - wrócił do PO