Świat walutowy czeka raczej w nerwach, niż z nadzieją
W nocy sesja w Azji była znów spokojna, a najważniejszą wiadomością były tam chyba dużo lepsze warunki handlu z Australią, gdzie deficyt okazał się znacznie niższy, niż tego oczekiwał konsensus na rynku. Poza tym Nikkei znów poszedł do góry, chociaż tylko trochę, a jako przykład „ogona machającego psem”, również jen japoński ponownie nieco osłabł.
Dziś rano opublikowano ostateczne cząstkowe i zbiorcze odczyty wskaźnika PMI dla Europy, a w chwili, gdy to piszę, wszystkie okazały się nieznacznie lepsze. W następnej kolejności czekają nas informacje na temat produkcji przemysłowej i wytwórczej w Wielkiej Brytanii, a chociaż dane napływające z tego kraju w ostatnich tygodniach były przytłumione (tj. zgodne z konsensusem, a nie niezwykle zaskakujące na plus), po dniu wczorajszym wydaje się, że powróciliśmy do dużo lepszych wyników.
Jednak w oczekiwaniu na te dane GBP/USD już idzie w górę. EUR/GBP również ruszył, a jeśli mam być szczery, bardziej prawdopodobne, że to właśnie on jest sprawcą niedawnego umocnienia funta szterlinga. Fundusze modelowe, które sprzedawały wczoraj na przełomie 0,8430, czekają na 0,8330 – ich ostateczny cel – i robią wszystko, co mogą, byśmy tam doszli.
Później, po południu, poznamy niemal nieistotne dane z Ameryki Północnej w postaci danych Challengera dotyczących redukcji miejsc pracy oraz pozwoleń na budowę udzielonych w Kanadzie. Żadna z tych publikacji nie spowoduje zmian na rynku.
Ogólnie rzecz biorąc nadal przeważa równoważenie pozycji, nikt nie chce się za bardzo narażać przed jutrem i przed piątkiem. Co ciekawe, przed końcem tygodnia niezwykle intensywnie kupuje się opcje związane ze zmiennością. Nie jest to zbyt zaskakujące moim zdaniem, biorąc pod uwagę grożące nam wydarzenia związane z ryzykiem. Jednak ich ceny faktycznie wydają się bezsensowne w porównaniu z tenorami jednomiesięcznymi. Np. ceny opcji na zmienność w perspektywie dwóch do trzech dni na EUR/USD kształtują się w okolicach 17,5/18,0, natomiast jednomiesięczne są zbliżone do 8/9...
Dla porządku sądzę, że prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi będzie mniej gołębio nastawiony, przez co w tym naszym świecie „nowej normalności” zostanie uznany za nastawionego jastrzębio. Może to jutro popsuć imprezę niejednemu „misiowi”. Do momentu zamknięcia jutrzejszych notowań na EUR/USD możemy znów zajrzeć na poziomy z początku zeszłego tygodnia. GBP/USD będzie kupowany w większym stopniu, w bardzo krótkiej perspektywie przede wszystkim pod wpływem EUR/GBP, a także oczywiście ze względu na jutrzejsze posiedzenie Bank of England. Jeśli brytyjski bank centralny mimo wszystko zdecyduje się opublikować oświadczenie, wówczas nie będzie miał wyboru - będzie musiał zaprezentować się nieco bardziej jastrzębio.
Nadal podoba mi się koncepcja spadków na USD/JPY, ale na razie para ta tkwi w paśmie wahań i - zanim się na coś zdecyduje - będzie zapewne czekać na piątkowe dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym.
Kaski włóż! I powodzenia!
Ken Veksler, Saxo Bank