Dane z USA i eurowybory pchają kursy walut na szczyty
Euro i dolar są najdroższe od miesiąca, frank i funt kosztują najwięcej od połowy kwietnia. EUR/PLN nie zdołał utrzymać się poniżej 4,30, USD/PLN ponownie rośnie powyżej 4,0. Położenie złotego doskonale odzwierciedla powiedzenie z deszczu pod rynnę. Tarapaty polskiej waluty nie powinny okazać się jednak trwałe.
W pierwszej części miesiąca złotemu udzieliło się rozlewanie się do rynkach wschodzących ryzyka politycznego w pokłosiu wyborów w Meksyku, RPA i Indiach. Czynniki te nie dotyczą bezpośrednio PLN. Wręcz przeciwnie, w minionych miesiącach doszło przecież do wyparowania negatywnego wpływu konfliktu z UE. Polska waluta mimo to traciła, gdyż pod presją znalazł się cały koszyk emerging markets, inwestorzy ograniczali ekspozycję na wszystkie waluty i aktywa rynków wschodzących.
W miniony piątek złoty boleśnie odczuł skok wartości dolara po świetnym raporcie z rynku pracy. W minionych tygodniach dane z USA zawodziły ponownie, rozbudzając wśród inwestorów nadzieje na obniżkę stóp Fed we wrześniu. Taki scenariusz stanął pod znakiem zapytania, gdyż w maju zatrudnienia wrosło o przeszło 270 tys. miejsc pracy, przebijając najoptymistyczniejsze prognozy. Co więcej, mocno, aż o 0,4 proc. m/m, podskoczyły wynagrodzenia. Po serii rozczarowań poprzeczka oczekiwań była nisko zawieszona, a 60-proc. wycena szans na powakacyjne luzowanie była przedwczesna. W rezultacie dolar ostro odbił z dna. USD/PLN poszybował w kierunku 4,0.
Bariera ta pęka na starcie nowego tygodnia. EUR/PLN w poniedziałek nie zmienia wartości. Kurs dolara na wielotygodniowe szczyty wspina się pod wpływem rozpędzania się zniżki EUR/USD. Główna para walutowa w kilkanaście godzin handlu runęła o 1,5 proc. Za część tego ruchu odpowiadają wyniki wyborów europejskich w największych europejskich gospodarkach. We Francji, której agencja ratingowa S&P obcięła ostatnio ocenę wiarygodności kredytowej, zdecydowane zwycięstwo odniosło skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen. Doprowadziło to do rozwiązania parlamentu i ogłoszenia przedterminowych wyborów. W Niemczech SPD zanotowało najgorszy wynik w historii, uzyskując poparcie niższe niż Chadecy, ale także populistyczna AfD.
Historycznie głosowanie do Europarlamentu nie miało znaczącego odziaływania na rynki. Tym razem dało pretekst do pogłębienia zapoczątkowanego w piątek osłabienia euro w relacji do dolara. W efekcie pierwsza reakcja może nie być trwała. Losy odbicia USD w najbliższą środę rozstrzygną dane o inflacji. Zejście głównej pary walutowej do wiosennego dna 1,06 nie jest scenariuszem bazowym Cinkciarz.pl na najbliższe tygodnie. Nasz fintech zakłada swoiste rynkowe przeciąganie liny w oczekiwaniu na rozwój sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Kolejną cenną wskazówką na tym polu będzie środowy odczyt inflacji za maj. Prognozy zakładają, że ceny konsumenckie podniosły się zaledwie o 0,1 proc. m/m, a inflacja bazowa ponownie wyniosła 0,3 proc. m/m. Takie dane nie sprzyjałyby zapewne przedłużeniu ostatniego skoku dolara. Środowe posiedzenie Fed nie przyniesie zapewne zbyt wielu nowych informacji. Zmiana nastawienia decydentów została jasno zakomunikowana i dogłębnie przetrawiona. Kluczowym pytaniem jest jak mocno podwyższy się mediana oczekiwań odnośnie do optymalnego poziomu stóp procentowych. W marcu zakładano trzy cięcia stóp na 2024 r., co oczywiście dziś nie wchodzi już w grę.
Jednocześnie fundamenty złotego pozostają mocne. Wiodącym atutem, o którym przypomniały ubiegłotygodniowe posiedzenie RPP i konferencja prezesa NBP, jest niechęć władz monetarnych do obniżek stóp procentowych. Listę uzupełnia korzystna sytuacja w bilansie płatniczym, szeroki strumień bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz rozpędzanie się wzrostu gospodarczego. W rezultacie prognozy Cinkciarz.pl dotyczące EUR/PLN, które agencja Bloomberg uznaje za najtrafniejsze na świecie, zakładają, że kurs euro powróci stopniowo do 4,25 zł. Notowania dolara pod koniec roku powinny znaleźć się w okolicy 3,85 zł, lecz kolejna odsłona słabości USD będzie wymagać ewidentnych dowodów wygasania inflacji, osłabienia rynku pracy i pogorszenia nastrojów konsumenckich w USA.
Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl