Przemysł w dół, usługi w górę
Początek tygodnia zdominowały odczyty PMI. Ich wyniki budzą mieszane odczucia. Polska inflacja bazowa dalej się kotwiczy. Cały rynek na czele z eurodolarem czeka na FOMC.
Niezrozumiały optymizm
Poniedziałkowa sesja przyniosła nam serię odczytów PMI. Dość niespodziewanie wyniki dla usług w głównych europejskich gospodarkach wzrosły, w niektórych przypadkach przekraczając granice 50 punktów. Tak było (co jest chyba największym zaskoczeniem) w Niemczech. Progres widać jednak praktycznie we wszystkich krajach, co oczywiście wpłynęło na wynik dla całej strefy euro. Ten również przekroczył próg 50 pkt i wyniósł 51,4 pkt. Znacznie gorzej wygląda sytuacja z przemysłem. Nie dość, że wyniki są zdecydowanie poniżej progu, to jeszcze widać dalsze pogorszenie sentymentu. W Niemczech PMI wyniósł 42,5 pkt, jeszcze gorzej wygląda sytuacja we Francji (41,9 pkt). A skoro dwie główne gospodarki tak kuleją, to oczywiście wynik dla całej strefy również zawodzi. Rezultat na poziomie 45,2 pkt pokazuje, że jeszcze daleka droga do ożywienia. Co ciekawe, w ten układ wpisała się również Wielka Brytania, gdzie usługi pozytywnie zaskoczyły, a przemysł dalej spada w otchłań.
Coraz cięższa kotwica
Lokalnie warto zwrócić uwagę na GUS-owski odczyt na temat inflacji bazowej. Ta zgodnie z konsensusem wyniosła 4,3 proc., co oznacza wzrost o 20 punktów bazowych względem odczytu sprzed miesiąca. Dodatkowo inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 5,3 proc., co jest potwierdzeniem odczytu za październik. Jeśli weźmiemy pod uwagę klimat ostatnich wystąpień prezesa Glapińskiego, dzisiejszy odczyt może być wykorzystany jako argument do dalszego odsuwania rozmów o obniżce stóp procentowych. Ciekawie wygląda za to dynamika cen we Włoszech. Z jednej strony mieliśmy odbicie z 0,9 proc. w październiku do 1,3 proc. w listopadzie. Z drugiej, wynik miesiąc do miesiąca wskazuje na minimalną deflację. Dodatkowo tydzień zaczęliśmy od raczej kiepskich odczytów z Chin.
Najmocniej rozczarowała sprzedaż detaliczna, która zwolniła do ledwie 3 proc. Dostajemy więc kolejny dowód na to, jak bardzo kapryśni ostatnio bywają kupujący. Jest to o tyle ciekawe, że spora część analityków to właśnie w konsumencie upatruje szansę na ratunek dla europejskiej gospodarki.
Nożyce w ruch
Główne wydarzenie tygodnia to środowa decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych. Rynek jest absolutnie przekonany, że dostaniemy obniżenie kosztu pieniądza do przedziału 4,25-4,50 proc. Ważniejsze więc od samej decyzji będą predykcje FED-u, a zwłaszcza tak zwane FED-okropki. Obecnie rynek wycenia zaledwie trzy obniżki w 2025 roku, jednak w ostatnim czasie jest to mocno płynne. Z drugiej strony do tej pory członkowie FOMC byli znacznie mniej skorzy do cięć niż rynek, więc ciężko zakładać, by gołębie dostały tutaj jakiś solidny impuls. Niemniej dolar z obraniem kierunku zdecydowanie zwleka i ten stan pewnie utrzyma się aż do środy. Tym samym poziom 1,05$ będzie magnesem dla kursu w nadchodzących godzinach. Wpływa to również na złotego, który także dość stabilnie rozpoczyna tydzień. Euro kosztuje 4,26 zł, a dolar 4,06 zł.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje