Analizy
Obecnie kursy głównych walut względem PLN znajdują się w okolicach piątkowego zamknięcia / autor: Pixabay
Obecnie kursy głównych walut względem PLN znajdują się w okolicach piątkowego zamknięcia / autor: Pixabay

Weekend wyborczy

Krzysztof Adamczak

Krzysztof Adamczak

analityk walutowy Walutomat.pl

  • Opublikowano: 19 maja 2025, 16:46

  • Powiększ tekst

Za nami wyjątkowo intensywny weekend. W Polsce odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich, w Rumunii druga, w Portugalii z kolei mieliśmy przedterminowe wybory parlamentarne. W szerszej perspektywie wybrzmiewają echa piątkowej decyzji agencji Moody’s w sprawie wiarygodności Amerykanów. 

Będzie gorąco

Pierwsza tura wyborów prezydenckich tylko na pierwszy rzut oka wpisała się w rynkowe oczekiwania. Zgodnie z założeniami do drugiej tury przeszli związany z obozem rządzącym Rafał Trzaskowski oraz wspierany przez główną opozycję Karol Nawrocki, przy czym najwyższy wynik uzyskał ten pierwszy. I na tym zgodność z rynkowymi predykcjami się kończy. Media zwracają uwagę na bardzo dobre wyniki kolejnych prawicowych kandydatów, czyli Sławomira Mentzena oraz Grzegorza Brauna. Zdobyli oni więcej głosów niż pozostali kandydaci łączeni z obozem rządzącym, co ma się przekładać na większe szanse w drugiej rundzie dla Karola Nawrockiego. Ten scenariusz oznaczałby przeciągnięcie obecnej kohabitacji. Rynki zdecydowanie wolą sytuację, gdy premier i prezydent reprezentują wspólny obóz polityczny. Z tego powodu reakcja na wyniki wczorajszych wyborów jest zdecydowanie negatywna. Najlepiej to widać po zachowaniu rodzimej giełdy, która tydzień rozpoczyna soczyście czerwono. Złoty po pierwszym szoku powoli pozwala się porwać globalnemu sentymentowi, przez co odrobił większość strat. Obecnie kursy głównych walut względem PLN znajdują się w okolicach piątkowego zamknięcia. 

Rumunia up, Portugalia down

Dużo lepszy sentyment powyborczy panuje w Rumunii. W ostatnim czasie rynek zdecydowanie obawiał się zwycięstwa mocno prawicowego George’a Simiona, który wygrał pierwszą turę i bardzo długo prowadził w sondażach. Ostatecznie zwycięstwo przypadło znacznie bardziej proeuropejskiemu burmistrzowi Bukaresztu. Według najnowszych doniesień Nicușor Dan zdobył prawie 54 proc. głosów, co pozwala sądzić, że faktycznie zostanie nowym prezydentem. Dla rynków jest to dobra wiadomość z dwóch powodów. Po pierwsze, jest on kojarzony z rządzącym obozem. Po drugie, zagraniczny kapitał mocno zwraca uwagę na proeuropejskość podczas wyborów w naszym regionie. Rumuński lej pozostaje dziś jedną z najmocniejszych walut, bardzo dobry start zaliczyła również lokalna giełda.

Zupełnie inne nastroje panują za to w Portugalii. Tamtejszy rząd nie potrafił się dogadać do tego stopnia, że rozpisano przedterminowe wybory. Niestety, zgodnie ze wszystkimi wyliczeniami, weekendowy plebiscyt wcale nie poprawił sytuacji. Utworzenie stabilnej większości nadal wydaje się nierealne, przez co najbardziej zachodni kraj Europy czeka okres politycznego impasu. Jest to o tyle ważne, że w ostatnim czasie Portugalia radziła sobie względnie dobrze, pozbywając się „świńskiej” łatki przypiętej po kryzysie z 2008 roku.  Moody’s igra z ogniem -

Oprócz kolejnych wyborów warto również zwrócić uwagę na woltę jednej z głównych agencji ratingowych. Na sam koniec poprzedniego tygodnia Moody’s obniżył ocenę kredytową USA z najwyższego poziomu Aaa do Aa1. Dodatkowo ustalając perspektywę na negatywną, co sugeruje, że w przyszłości mogą mieć miejsce kolejne cięcia. Jest to oczywiście efekt fatalnego stanu finansów publicznych w Waszyngtonie. Deficyt w budżecie już teraz wynosi blisko 6,5 proc., a według szacunków w ciągu dziesięciu lat ma wzrosnąć do pułapu 9 proc.. Piątkowa decyzja oznacza, że po raz pierwszy od ponad stu lat żadna główna agencja ratingowa nie wystawia Amerykanom najwyższej możliwej oceny. Fitch podobny ruch wykonał dwa lata temu, a S&P jeszcze w 2011 roku. Reakcja rynków była umiarkowana, ale widoczna. Dolar się osłabił, a rentowności długu wzrosły i choć nie były to tak spektakularne ruchy, jak półtorej dekady temu, to jednak zdecydowanie zostały odnotowane. A to może źle wróżyć… samej agencji Moody’s. Obecna administracja nie słynie z potulnego przyjmowania krytyki, zresztą przez cały weekend można było obserwować medialną ofensywę ludzi powiązanych z obecnym prezydentem USA. Z rynkowego punktu widzenia tak naprawdę nie ma jednak wielkiej różnicy między najwyższą a druga najwyższą oceną kredytową. Zmiana ta nie niesie ze sobą potrzeby dostosowywania się bilansów kluczowych instytucji finansowych. Co innego, gdyby ktoś postanowił pójść o krok dalej i kolejny raz obniżyć rating USA. Wtedy… na rynkach mogłaby się polać „krew”. 

Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych