The winner takes it all
Prezydenckie tsunami zgodnie z przewidywaniami zatrzęsło dziś rynkami. Według wszystkich znaków na niebie i ziemi 47. prezydentem USA zostanie Donald Trump. Co więcej, będzie mógł liczyć na wsparcie republikańskiego senatu.
To nie była wyrównana walka
Wbrew oczekiwaniom analityków i sondażowni wyścig o fotel w Białym Domu okazał się całkiem jednostronny. Jeszcze na samym początku liczenia głosów mogło się wydawać, że czeka nas walka na żyletki. Dość szybko jednak Donald Trump wysunął się na prowadzenie i wszystko wskazuje na to, że już go nie odda. Tym samym nie spełnił się ten najbardziej negatywny scenariusz (przynajmniej z perspektywy rynkowej), gdzie walka polityczna trwałaby jeszcze długo po samych wyborach. Co prawda Kamala Harris jeszcze oficjalnie nie uznała swojej porażki, ale prawdopodobnie zrobi to jutro, na zapowiedzianym już wystąpieniu. Trump wygrał w najważniejszych swing state, z Pensylwanią na czele i jego przewaga wydaje się absolutnie niczym niezagrożona. Co więcej, również w wyborach do Senatu Republikanie uzyskają bezpieczną większość (na ten moment 52 głosy). Oznacza to, że nowemu/staremu prezydentowi łatwiej będzie wprowadzać w życie swoje obietnice wyborcze.
Dolarowa fala
Zgodnie z przewidywaniami zwycięstwo Trumpa pozytywnie wpłynęło na wyceny dolara. Amerykańska waluta dynamicznie się dzisiaj umacnia, zyskując względem euro prawie 2,5 centa. Ofiarą umocnienia dolara jest za to polski złoty, który dziś traci wobec USD (6 groszy), CHF (momentami nawet 5 groszy, ostatecznie jednak część strat udało się odrobić) oraz GBP (podobnie jak z frankiem). Jedynie względem euro, mimo pewnych zawirowań, złoty pozostaje we względnej równowadze. Wybory w Stanach wpłynęły także na rynek najważniejszych surowców. Złoto, srebro oraz ropa tracą, co wynika z jednej strony z samej aprecjacji dolara, a z drugiej ze zmieniających się fundamentów.
RPP bez zaskoczenia
W tle amerykańskiego prezydenckiego tornada mamy dzisiejszą decyzję Rady Polityki Pieniężnej o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Decyzja ta w żadnym stopniu nie zaskoczyła inwestorów i praktycznie przeszła bez echa. Także jutrzejsza konferencja prasowa prezesa Glapińskiego wyjątkowo nie zapowiada się ani trochę emocjonująco. Rynek spodziewa się utrzymania narracji z poprzedniego posiedzenia. Mimo całego dzisiejszego zamieszania warto wspomnieć także o dobrym odczycie z niemieckiego przemysłu. Rzadko ostatnio nasi zachodni sąsiedzi mają powody do zadowolenia, więc zdecydowany wzrost zamówień w przemyśle może choć trochę poprawić nastroje. Ale to dopiero wtedy, kiedy opadnie powyborczy kurz.
Krzysztof Adamczak, ekspert Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje