Nieśmiałe odbicie na złocie
Notowania złota rozpoczęły bieżący tydzień od wzrostu. W poniedziałek cena żółtego kruszcu zwyżkowała o niemal ćwierć procenta, kończąc sesję powyżej poziomu 1230 USD za uncję. Dzisiaj rano notowania złota kontynuują ruch w górę.
Trzeba jednak przyznać, że odbicie notowań złota w górę na razie jest symboliczne, biorąc pod uwagę skalę wcześniejszych spadków. W połowie lipca za uncję złota trzeba było zapłacić około 100 USD więcej, a jeszcze na początku września notowania złota znajdowały się na poziomie niewiele niższym niż 1300 USD za uncję. Obecny wzrost cen na razie więc trzeba uznać raczej za przerywnik w ruchu spadkowym. Ma on zresztą swoje techniczne uzasadnienie – okolice 1226-1230 USD za uncję to ważny poziom wsparcia, który uaktywnił stronę popytową.
Z technicznego punktu widzenia, notowania złota stoją teraz w obliczu ważnego poziomu oporu w okolicach 1240 USD za uncję. Strona popytowa może być jednak zbyt słaba, aby ten opór pokonać, zwłaszcza biorąc pod uwagę niekorzystne otoczenie rynkowe.
Sprzedających na rynku złota wciąż wspiera siła dolara. Wartość amerykańskiej waluty jest negatywnie skorelowana z cenami złota. Złoto jest bowiem kupowane jest przez inwestorów m.in. jako zabezpieczenie przed inflacją, przed słabością papierowej waluty – a więc teraz, gdy dolar jest silny, ten argument nie przemawia do inwestorów. Zależność ceny złota od wartości amerykańskiego dolara sprawia, że obecnie na rynku tym nerwowo wyczekuje się kolejnego komunikatu ze strony Rezerwy Federalnej, dotyczącego prawdopodobnego terminu podniesienia stopy procentowej w USA. Na rynku złota może być więc nerwowo w środę.
Tym, co również obecnie wpływa na słabość strony popytowej na rynku złota, są niewielkie zakupy złota w formie fizycznej (monety, sztabki, biżuteria) w Azji. Popyt na złoto w Chinach jest przytłumiony praktycznie od początku lutego. Z kolei w Indiach problemem jest wysokie cło na import złota, którego tamtejszy rząd nie zdecydował się obniżyć. Pewną szansą na ożywienie popytu na złoto w Indiach jest rozpoczynający się sezon ślubów i świąt hinduskich, jednak na razie śladu zwiększonego popytu nie widać.