Analizy

Poniedziałek na parkiecie Wall Street, fot. PAP/EPA/Justin Lane
Poniedziałek na parkiecie Wall Street, fot. PAP/EPA/Justin Lane

Głęboki spadek kursów akcji na Wall Street. Pesymizm na rynku

źródło: Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 24 sierpnia 2015, 23:14

  • Powiększ tekst

Amerykańskie giełdy po bardzo silnych spadkach na otwarciu poniedziałkowego handlu, przekraczających w przypadku głównych indeksów nawet 6 proc., odrabiały spadki w trakcie sesji. Na koniec dnia przecena sięgała blisko 4 proc.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 3,57 proc., do 15.871,35 pkt.

S&P 500 stracił 3,94 proc. i wyniósł 1.893,21 pkt.

Nasdaq Comp. spadł o 3,82 proc. i wyniósł 4.526,25 pkt.

"Mam nadzieję na pewne ustabilizowanie sytuacji, ale rynku pozostają bardzo wyczulone na wszelkie złe informacje z rynków wschodzących" - powiedział Dan Veru, główny strateg inwestycyjny z Palisade Capital Management.

Otwarcie sesji było bardzo słabe, indeksy traciły ponad 6 proc. Analitycy wspominali o oznakach paniki na rynku.

„Wygląda na to, że mieliśmy na początku panikę, potem jednak zaczęliśmy odrabiać straty” – ocenił w CNBC Randy Frederick, dyrektor zarządzający w Charles Schwab.

Nie wykluczał w ciągu dnia, że na koniec indeksy wyjdą na plus, ale okazał się zbyt dużym optymistą. W pewnym momencie zbliżyły się one co prawda w pobliże zamknięcia z piątku, ale szybko do głosu powrócili sprzedający i na rynku pojawiła się druga, silna fala wyprzedaży.

W samej końcówce indeksy ponownie zaczęły stopniowo niwelować straty, ale popyt nie zdołał znacząco zmienić obrazu fatalnej sesji.

Wcześniej bardzo słaby dzień zanotowały giełdy w Azji i w Europie. Wskaźnik giełdy w Szanghaju spadł o 8,5 proc., co jest jego najsłabszym sesyjnym wynikiem od 2007 roku, pogłębiając tym samym wcześniejsze minima, na których znalazł się po załamaniu w czerwcu. Japoński Nikkei 225 spadł o 4,61 proc.

Mocno spadły również indeksy europejskie. Euro Stoxx zniżkował o blisko 5,3 proc., niemiecki DAX poszedł w dół o 4,7 proc. O 5,3 proc. spadł francuski CAC 40.

W ubiegłym tygodniu indeks S&P 500 stracił 5,8 proc. i był to jego najsłabszy tygodniowy wynik od trzech lat. Jeszcze słabsze były giełdy europejskie. Euro Stoxx stracił 6,7 proc., notując najsłabszy tydzień od blisko czterech lat. Do najwyższego poziomu od 2011 r. wzrósł również indeks VIX obrazujący poziom niepewności na rynkach.

Wieloletnie dołki pogłębiały ceny surowców. Na sześcioletnich minimach są miedź oraz aluminium. Najniższe od kryzysowego 2009 roku są również ceny ropy naftowej.

Jako przyczynę wyprzedaży wskazuje się głównie sygnały pogłębiających się problemów gospodarek wschodzących, w szczególności Chin, chociaż swój udział mają też coraz gorsze wyniki gospodarek Rosji, Brazylii czy Turcji.

“Rynki obawiają się pogłębienia spowolnienia w Chinach oraz dalszych spadków cen surowców. Panuje też niepewność co do przyszłości polityki monetarnej Fed oraz decyzji chińskiego banku centralnego i tego, jaki wpływ na światową gospodarkę będą miały te działania” – ocenił w komentarzu Kit Juckes, strateg inwestycyjny w Societe Generale.

W komentarzu dla klientów analitycy Goldman Sachs zajmujący się regionem Azja Pacyfik ocenili, że na obecnym etapie przecenę na rynkach akcji w Chinach może powstrzymać tylko poprawa danych makroekonomicznych z tamtejszej gospodarki. W ich ocenie może ona nie nastąpić jeszcze przynajmniej przez sześć tygodni.

Analitycy Goldman Sachs podkreślili jednocześnie, że dotychczasowe działania stabilizacyjne chińskiego rządu nie przynosiły rezultatów i jest raczej mało prawdopodobne, że wprowadzenie kolejnych z nich odniesie większy sukces.

W ubiegłym tygodniu bardzo słaby okazał się też odczyt wskaźnika z PMI z Chin. Wskaźnik obrazujący kondycję przemysłu Państwa Środka wyniósł 47,1 pkt. wobec 47,8 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca. Wskazanie PMI z sierpnia jest najniższe od marca 2009 roku, czyli od czasu światowego kryzysu finansowego.

Odczyt PMI potwierdził wśród inwestorów obawy o kondycję chińskiej gospodarki, po tym jak tydzień wcześniej niepewność tą podsyciła decyzja chińskiego banku centralnego o liberalizacji kursu walutowego i dewaluacja chińskiej waluty, jaka później nastąpiła.

Strateg inwestycyjny Deutsche Banku Jim Reid uważa, że przyczyny przeceny ryzykownych aktywów należy upatrywać również w obawach o konsekwencje podwyżki stóp procentowych w USA.

„Od dawna wydawało się nam, że jedynym czynnikiem, powstrzymującym kolejny kryzys finansowy był nadzwyczajny poziom płynności na rynkach oraz generalnie wszechobecne interwencje światowych banków centralnych – zresztą oczekujemy, że taki stan będzie się utrzymywał jeszcze przez długi czas” – napisał Reid w komentarzu. „Gdy więc pojawia się perspektywa zmian w polityce monetarnej w USA, rośnie też ryzyko na rynkach. Genezą ostatniej wyprzedaży na światowych rynkach było zagrożeniem podniesieniem stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w przyszłym miesiącu” – dodał.

W ocenie rynku destabilizacja na światowych giełdach sprawia, że spada prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych we wrześniu. Z wyliczeń CME Group wynika, że notowania kontaktów terminowych na stopę Fed wskazują, że spadło ono do poniżej 25 proc. Jeszcze dwa tygodnie temu wynosiło ono natomiast ponad 50 proc.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych