Deprecjacja dolara może szybko się zakończyć
Po piątkowej publikacji katastrofalnego raportu w sprawie zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych najciekawszy moim zdaniem artykuł pojawił się na portalu Bloomberg i był autorstwa Lisy Abramowicz. Według niej, „Fed jest tak samo zagubiona, jak wy” (Bloomberg) w kwestii trajektorii amerykańskiej gospodarki.
Oczywiście łatwo jest wytykać niedociągnięcia wcześniejszych prognoz ekonomicznych Fed. Tym razem jednak dla Fed był to cios poniżej pasa ze względu na fakt, iż ostatnie próby poruszenia kwestii dwóch-trzech podwyżek stóp w tym roku przypadły na okres, gdy rynek niechętnie brał pod uwagę choćby jedną podwyżkę. Ze względu jednak na wyraźne sygnały, że Rezerwa Federalna faktycznie chciała podwyższyć stopy, rynek zadecydował o lekkim umocnieniu dolara amerykańskiego w ostatnich tygodniach w założeniu, że pozytywne odczyty danych mogą otworzyć drogę do podwyżki na czerwcowym, a już na pewno na lipcowym posiedzeniu FOMC.
Mimo iż rynek niechętnie tańczy tak, jak zagra mu Fed, w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych nigdy nie uwzględniano możliwości dwóch pełnych podwyżek, a na dalszych odcinkach krzywej w opinii rynku amerykańskie stopy procentowe nie ulegną absolutnie żadnej zmianie, nawet pomimo faktu, iż projekcje stóp przedstawione na marcowym posiedzeniu FOMC sugerowały normalizację polityki i osiągnięcie poziomu 3,0% do końca 2018 r. (w oparciu o medianę), a najbardziej zachowawcze prognozy FOMC dla tego samego okresu wskazywały na poziom 2,0%. Według rynku poziom ten wyniesie około 1,0%. Mimo iż rynek nie wydaje się skłonny uwzględniać w swoich wycenach podwyżek stóp, amerykańska krzywa dochodowości w dalszym ciągu ulega spłaszczeniu w miarę obniżania się i tak już niskich rentowności. Nie ma bardziej typowego sygnału ostrzegającego przed recesją, niż płaska lub wklęsła krzywa dochodowości, a ostatnia seria danych, w połączeniu ze słabym wzrostem gospodarczym w I kwartale, niskimi zyskami spółek i niewielkim tempem wzrostu amerykańskiego sektora usługowego, wskazuje na stan podwyższonego ryzyka.
Dalszy obrót wypadków to twardy orzech do zgryzienia dla amerykańskich traderów i inwestorów walutowych ogółem. Możliwe jest dalsze osłabienie dolara, jednak biorąc pod uwagę, jak mało rynek przejął się próbami zaostrzenia retoryki przez Fed, czynniki wspierające taki ruch mogą się okazać niewystarczające. Ponadto dolar musi się umocnić względem innej waluty – ale jakiej? Zwykle stawialibyśmy na waluty o wyższych rentownościach, w szczególności rynków wschodzących, te jednak są zwykle skorelowane z apetytem na ryzyko, który raczej nie wzrośnie w przypadku recesji w Stanach Zjednoczonych. Nawet jeżeli światowe rynki utrzymają relatywnie stabilny kurs, generujące największe zyski waluty krajów rozwiniętych, czyli dolar australijski i dolar nowozelandzki, w ostatnich miesiącach zaczęły tracić atuty związane z poziomem stóp procentowych w związku ze spadkiem inflacji po zahamowaniu tempa wzrostu w obydwu zależnych od surowców gospodarkach. Bank Rezerwy Nowej Zelandii na posiedzeniu w czwartek najprawdopodobniej obniży swoją stopę referencyjną do rekordowego poziomu 2,00%, a dalsze cięcia ze strony BRNZ oraz - z dużym prawdopodobieństwem – Banku Rezerwy Australii na kolejnych posiedzeniach (ewentualnie pozostawienie australijskich stóp bez zmian) mogą zniwelować korzyści płynące z inwestowania w te waluty do szczątkowych poziomów w porównaniu z sytuacją z przeszłości.
W odniesieniu do pozostałych głównych walut, Europa czeka na wyniki brytyjskiego referendum przewidzianego na 23 czerwca, a Japonia nieuchronnie zmuszona będzie sięgnąć po nowe środki polityczne, aby zmniejszyć ryzyko deflacji w przypadku, gdyby para USD/JPY w tym roku osiągnęła nowe minima. Optymiści wskazują na fakt, iż amerykańska gospodarka w ostatnich latach przechodziła ciężkie chwile bez pełnego popadnięcia w recesję, a jeden niekorzystny raport w sprawie zatrudnienia zostanie szybko zapomniany, jeżeli raporty za czerwiec i lipiec wykażą poprawę, co umożliwi kolejny rajd dolara. Jeżeli jednak w Stanach Zjednoczonych nastąpi recesja, może to otwierać całkowicie nowy rozdział światowych wojen walutowych, przy czym dla dolara stawka jest mniejsza, niż w przypadku większości głównych walut, w szczególności biorąc pod uwagę, że uwagę amerykańskich inwestorów odwracać będzie co najmniej na jakiś czas najbardziej kontrowersyjna kampania prezydencka w najnowszej historii.