Atmosfera wokół BoJ jak dymiący krater
Był Waszyngton, teraz Tokio. Inwestorzy muszą mocno zapiąć pasy, by nie wypaść z fotela.
Rewelacyjnie ciekawy tydzień ma się ku końcowi, ale mocnych wrażeń na ostatniej prostej na pewno nie zabraknie. W piatek nad ranem polskiego czasu decyzję w sprawie stóp procentowych ogłosi Bank of Japan. Oczekiwania na jakieś decyzje dotyczące luzowania polityki monetarnej są dość wysokie, chociaż po wczorajszym niejednoznacznym komunikacie FOMC, w którym trudno znaleźć konkrety na temat planów podwyżek, inwestorzy spuścili z tonu. Amerykański bank centralny jest nad wyraz ostrożny, a polityka wyczekiwania to nadal obowiązujący w nim sposób rozwiązywania problemów. FOMC jest zadowolony z amerykańskiej gospodarki, ale z co z tego, skoro nadal nie wiadomo, czy w tym roku zmieni swoją politykę stóp procentowych, czy zostanie przy tym, co jest. Wygląda na to, że dane z gospodarki USA musiałyby być więcej niż znakomite, Wielka Brytania powinna wycofać się z Brexitu, a Donald Trump zrezygnować z wyścigu o Biały Dom, by Fed zdecydował się na bardziej zdecydowany ruch…
Czy Japończycy pójdą śladami szefowej Rezerwy Federalnej Janet Yellen? Atmosfera wokół BoJ przypomina dymiący krater wulkanu. Od kilku dni na rynek trafiają dziwne informacje, sugerujące nawet uruchmienie tzw. "helicopter money". Raczej niewiele jest w nich prawdy, bo minister finansów Japonii, Taro Aso, studzi oczekiwania co do luzowania fiskalnego. Na co zdecyduje się BoJ? Czy zmieni stopy procentowe? A może tylko zwiększy skalę skupu aktywów? Możliwości jest kilka, choć wariant minimum wydaje się bardziej realny. Na razie rynki szykują się na duże rozczarowanie.