Finał nerwowego września na rynkach
Koniec miesiąca, a do tego koniec kwartału, jak zawsze może być interesujący, nawet jeżeli w kalendarzu brakuje wystrzałowych wydarzeń. Ostatnich dni września nie da się przegapić.
Mijający tydzień okazał się interesujący nie tylko za sprawą politycznego show, jaki zafundowała światu dwójka kandydatów na urząd prezydenta USA: Hilary Clinton i Donald Trump. Debata była fascynująca, choć rynek walutowy niespecjalnie się nią przejął. Ale to dopiero początek, bo czekają nas jeszcze dwa starcia (najbliższe 9 października), a im bliżej 8 listopada, czyli terminu głosowania, tym może być ciekawiej. Jak to się odbije na rynkach, trudno powiedzieć, bo wybory to nie jedyny problem inwestorów, zwłaszcza, jeżeli do podwyżki stóp szykuje się Rezerwa Federalna (tak przynajmniej można sądzić na podstawie enigmatycznych wypowiedzi jej przedstawicieli).
W tym tygodniu wyjątkowo aktywny był rynek ropy, oczywiście ze względu na konferencję paliwową w Algierze i nieformalny szczyt OPEC. Oficjalna konferencja kartelu odbędzie się dopiero w listopadzie i zobaczymy, czy ustalenia z czwartku dotrwają do tego czasu. Może być to trudne, z czego inwestorzy doskonale zdają sobie sprawę. Na razie jednak, przez kilka najbliższych sesji, pewno będą pod wrażeniem algierskich sensacji.
Piątek, czyli ostatni dzień interesującego września, zacznie się od kolejnego pakietu danych z Japonii, na czele z inflacją CPI i informacjami z rynku pracy. Wskaźniki nie wstrząsną rynkami, ale z pewnością zasługują na uwagę, zwłaszcza, że będzie ich rzeczywiście dużo (razem z danymi w czwartku dadzą dość wiarygodny obraz gospodarki). Bank of Japan coraz intensywniej szuka nowych pomysłów, chociaż jego ostatnie decyzje miały jedynie kosmetyczny charakter. Szef BoJ, Haruhiko Kuroda, podczas poniedziałkowego wystąpienia w Osace, często wspominał o potrzebie działania, a twarde dane z gospodarki mogą je jeszcze przyspieszyć.
Dynamikę końcówki kwartału - bardziej niż dane gospodarcze - mogą nakręcać specyficzne dla tego okresu przetasowania w portfelach. Oczywiście, wskaźniki z Europy czy z USA też nie pozostaną bez znaczenia, ale w piątek nie będzie ich wiele. Dane Eurostatu o stopie bezrobocia oraz wskaźniki inflacji raczej nie spowodują wielkich perturbacji na rynku, tak samo jak informacja o wzroście gospodarczym w drugim kwartale w Wielkiej Brytanii. Większe wrażenie na inwestorach zrobią perypetie Deutsche Banku, zwłaszcza, gdyby okazało się, że jednak będzie on potrzebował pomocy rządu. Kłopoty niemieckiego giganta nie powinny być powodem do niepokoju o cały sektor finansowy w Europie, za to mogą wywołać dyskusję na temat stabilności władzy w Niemczech. Opozycja już zapowiedziała, że nie zostawi na kanclerz Angeli Merkel suchej nitki, gdyby próbowała wyciągnąć pieniądze od podatników na ratowanie banku. Dyskusja na ten temat nie służyłaby obecnej koalicji i zmniejszyłaby jej szanse na sukces w zbliżających się wyborach. Taka sytuacja stwarza atmosferę niepewności, której rynki finansowe nie lubią.