Funt rozłożony na łopatki
Zmienność powróciła na rynki wraz z początkiem II kwartału tego roku. Właśnie rozpoczyna się trzeci dzień tego tygodnia na rynkach finansowych, a na rynku walutowym mamy do czynienia z bardzo ciekawymi ruchami. Przede wszystkim na pierwszy plan wybijają się dwie waluty: bardzo mocny dolar oraz przegrany brytyjski funt.
Funt od kilku tygodni nie radził sobie najlepiej, ale poruszał się w dalszym ciągu w konsolidacji w którą wpadł po decyzji Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej. Jednak ostatnie słowa Theresy May na temat terminu rozpoczęcia procedury wyjścia z UE z ostatniego weekendu rozpoczęła passę nieszczęść dla brytyjskiej waluty. Termin ten został określony na nie później niż koniec pierwszego kwartału przyszłego roku. Rynek spekuluje wobec tego, że Wielka Brytania będzie skłonna oddać dostęp do jednolitego rynku kosztem kwestii imigracyjnych. Z drugiej strony mamy świetne dane gospodarcze ze strony Wielkiej Brytanii. W zasadzie nikt nie spodziewał się tak świetnych danych. PMI dla przemysłu, czy dla sektora konstrukcyjnego znajdują się na najwyższych poziomach od miesięcy. Dzisiaj z kolei poznamy indeks PMI dotyczący sektora usług. Mimo wszystko funt znajduje się na najniższych poziomach od 31 lat i ciężko spekulować, gdzie tak naprawdę jest twarde dno dla funta w porównaniu do amerykańskiego dolara. Słaby funt pomaga eksporterom, co widać w szczególności na londyńskim parkiecie. Indeks FTSE 100 wzrósł wczoraj do najwyższych poziomów w historii.
Z kolei dolar przeżywa najlepszą passę od wielu miesięcy. Dolar nie był tak mocny w stosunku do wielu walut od dłuższego czasu. Jest to efekt spekulacji na temat grudniowej podwyżki po niezłych danych gospodarczych. W poniedziałek poznaliśmy silny odczyt indeksu ISM dla przemysłu, natomiast dzisiaj poznamy indeks dla sektora usług. Oprócz tego tydzień ten będzie kluczowy dla ewentualnych spekulacji o podwyżkach, gdyż w piątek poznamy dane na temat rynku pracy. Po słabym sezonowym sierpniu rynek jest głodny lepszych danych za wrzesień. Możemy mieć do czynienia z bardzo podobną sytuacją do zeszłego roku, kiedy to zakomunikowana została grudniowa podwyżka. Oczywiście mocny dolar nie jest dobry dla inflacji, o czym mówił w dzisiejszym przemówieniu Charles Evans z Fed Chicago. Znany on jest jednak ze swojego gołębiego usposobienia, dlatego rynek pamięta tak naprawdę jedynie słowa Janet Yellen z zeszłego tygodnia na temat dobrej sytuacji na rynku pracy.
Złoty zachowuje się mieszanie. Słabość widać w szczególności wobec europejskiej waluty oraz bardzo silnego amerykańskiego dolara. Wczoraj na rynku pojawiły się plotki na temat budującego się konsensusu w Europejskim Banku Centralnym na temat ograniczenia miesięcznego skupu w ramach programu QE, co wpłynęło na mocne odbicie europejskiej waluty. Złoty jest oczywiście mocny do dolara oraz stabilny do szwajcarskiego franka. Dzisiaj opublikowana zostanie decyzja RPP na temat wysokości stóp procentowych. Inflacja w Polsce nie chce odbijać, ale reszta danych gospodarczych wypada całkiem nieźle, dlatego w przeciągu najbliższych miesięcy raczej nie należy oczekiwać zmiany ze strony polityki monetarnej w Polsce.
Chwilę po 9:00 za euro musieliśmy płacić: 4,3068 zł, za dolara: 3,8839 zł, za franka: 3,9259 zł oraz za funta: 4,8766 zł.