Sprawdzian panujących tendencji
Obraz na eurodolarze
Sytuacja na głównej parze walutowej jest, generalnie rzecz biorąc, taka że euro jest mocne, a dolar słaby. Ogólnie dolar traci już od początku bieżącego roku, bo przecież na początku stycznia notowano jeszcze kursy rzędu 1,0340. Można się w tym doszukiwać trendu wzrostowego, potwierdzonego u progu marca 2017. Od tego czasu mamy nową fazę obniżania wartości dolara.
Dziś zakreślono maksima rzędu 1,09. W ten sposób przetestowano linię spadkową biegnącą przez maksima z 3 maja i 18 sierpnia 2016. W każdym razie można w nią wierzyć, a wiara ta nabierze mocy, jeżeli dojdzie do odbicia i dolar się wzmocni. Na razie nie jest to pewne, niemniej wykres w relacji do szczytów dziennych zszedł już trochę niżej, do 1,0870.
Odczyt z Niemiec – indeks Ifo – był niezły, osiągnięto 112,3 pkt przy prognozie zakładającej utrzymanie 111 pkt. Do tego pojawiły się wypowiedzi z kręgów Bundesbanku i EBC. Jens Weidmann powiedział, że istnieje ryzyko, iż operacja QE, tj. dodruk euro (mówiąc bardzo kolokwialnie) potrwa zbyt długo w stosunku do realnych potrzeb. Chciałby on również ostrzejszej polityki monetarnej, a w każdym razie – mniej ekspansywnej. O możliwości dokonania zmian w polityce EBC mówiła również Sabine Lautenschlaeger.
Takie newsy mogły wzmocnić euro i zapewne pomagały w rajdzie na północ, ale z drugiej strony w USA mogliśmy usłyszeć np. Charlesa Evansa z Fed, który mówił o 2 – 3 podwyżkach na ten rok jako możliwych. Z drugiej strony, sam siebie złagodził, mówiąc, że byłby zaskoczony, gdyby dane skłoniły FOMC do ruchu w maju.
Moody's i nie tylko
Agencja Moody's podniosła prognozę dynamiki PKB dla Polski z 2,9 proc. r/r do 3,2 proc. Co ciekawe, wicepremier Morawiecki uważa, że faktycznie uda się wygenerować w tym roku (bo o roku 2017 mowa) jeszcze lepszy wynik. Resort finansów uznaje zatem, że Moody's jest tu zbyt kontrowersyjna.
Znamienna jest sytuacja na USD/PLN. Zgodnie z tym, co pisaliśmy kilka lub nawet kilkanaście dni temu, złoty jeszcze zyskał i dobił do linii wzrostowej po minimach z 15 maja 2015, 1 kwietnia 2016 i (w przybliżeniu) połowy sierpnia 2016. Dziś linia ta została poważnie przetestowana, ocieramy już się o 3,90. Ba, niewykluczone, że linia już padła, choć oczywiście wstępnie wypada dać jej szansę. Ma szansę się uratować, o ile eurodolar wróci trochę na południe. Ale jeśli nie, to po okresie konsolidacji czy lekkiej korekty będziemy mogli zejść np. do 3,8580 czy wręcz 3,80. Ale uwaga: jeszcze tego nie przesądzamy.
Na euro-złotym podobna linia już padła, zresztą ładnych parę dni temu. Mamy już 4,2430 – tak więc złoty wzmocnił się do euro, mimo że euro zyskało do dolara. Otwarta jest nawet droga do 4,2270, patrząc np. na wykres o interwale tygodniowym.