Analizy

Catalyst: Best i Rokita wróciły z emisjami

źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 20 maja 2017, 09:59

  • 0
  • Powiększ tekst

Choć kierowane do inwestorów indywidualnych, emisje publiczne nader często odnajdywały się później w portfelach funduszy. Rzadziej dotyczyło to natomiast tzw. małych emisji publicznych.

Nie licząc na stale wpisanych w rynek emisji podporządkowanych obligacji Getin Noble Banku, od niemal miesiąca rynek emisji publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektów był pusty. Nie jest to typowe, bo od trzech lat to właśnie na drugi kwartał przypadał szczyt emisji publicznych. Nierzadko zdarzało się, że w jednym czasie przeprowadzano nawet pięć niezależnych od siebie ofert. I jak to często bywa, po dłuższej przerwie teraz także emisje publiczne skumulują się jednym czasie.

W rozpoczynającym się tygodniu z zapisami wystartuje Best, oraz – prawdopodobnie – PCC Rokita. Co ciekawe, obie firmy „spotykają się" na rynku już po raz trzeci, co dotąd nie przeszkadzało w zamknięciu emisji pełnym powodzeniem. Teraz jednak parametry ofert są do siebie bardzo zbliżone. Rokita skrócił okres zapadalności obligacji z siedmiu do pięciu lat (w porównaniu do dwóch wcześniejszych emisji), Best wydłużył ten okres także do pięciu lat (poprzednio 4,5 roku). Oprocentowanie jest niemal identyczne – Rokita oferuje 5 proc., a Best 3,3 pkt proc. ponad WIBOR3M, czyli aktualnie 5 proc. z małym ogonkiem. Na szczęście nie jest to wybór, którego trzeba dokonywać – inwestorzy równie dobrze mogą kupić obligacje obu emitentów, co wybrać jednego z nich, lub żadnego.

Przy okazji sporządzenia zestawienia zaangażowania funduszy inwestycyjnych w obligacje firm notowanych na Catalyst, warto przyjrzeć się zaangażowaniu TFI w poszczególnych emitentów, którzy przeprowadzili emisje publiczne skierowane do inwestorów indywidualnych, bo to w pewien sposób ich uwiarygadnia, a nawet – z konieczności – zastępuje ocenę ratingową. Skoro fundusze – kierując się wewnętrznymi systemami scoringowymi, uznały, że obligacje tych emitentów warte są ich pieniędzy, można to potraktować jako wskazówkę, co do celu inwestycji (nie mylić jednak z ratingiem inwestycyjnym). Przy okazji okaże się też, że wybierając nawet najniżej oprocentowane emisje publiczne można pobić wynik 17 z 19 funduszy obligacji korporacyjnych. Niemal wszyscy emitenci, którzy przeprowadzili w przeszłości emisje publiczne trafili do portfeli TFI, jedynym wyjątkiem jest – według zawartości publicznie dostępnych ok. 500 sprawozdań za 2016 r. – PCC Exol, który jest jednak stosunkowo świeżym emitentem (dwie emisje przeprowadzono w ub.r.).

Inaczej ma się sprawa z emitentami, którzy przeprowadzają tzw. małe emisje publiczne, a których adresatami są także inwestorzy detaliczni. Takim firmom często brakuje nie tylko obecności funduszy, ale także relacji z bankami, nie licząc krótkoterminowych linii debetowych. Efektem bywają opóźnienia w spłacie obligacji, czego doświadczyli właśnie obligatariusze Arrinery. Coraz częściej jednak na małe emisje decydują się także i większe podmioty, które testują w ten sposób detaliczny rynek obligacji, albo zwyczajnie potrzebują 10 mln zł, a emisja przeprowadzana na podstawie memorandum może przynieść gotówkę relatywnie szybko.

Poślizgi przydarzają się również i większym podmiotom. W tym tygodniu – wskutek awarii systemu bankowego – odsetki z jednodniowym opóźnieniem przelał sam PKN Orlen. Służby prasowe płockiego koncernu miały dość klasy by przeprosić za błąd, którego nie popełniono w spółce, w której pracują. Po zachowaniu w czasie kłopotów – nawet tak symbolicznych jak w przypadku Orlenu – można nieraz poznać prawdziwą twarz emitenta, nierzadko lepiej, niż w czasie road show.

Powiązane tematy

Komentarze