Analizy

Zapowiada się gorący czwartek

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB

  • Opublikowano: 6 grudnia 2018, 09:29

  • 4
  • Powiększ tekst

Czwartek miał być zdominowany przez spotkanie OPEC, ewentualnie kumulację raportów makroekonomicznych z USA, które zostały przeniesione z dnia wczorajszego. Jednak sesja azjatycka upłynęła pod znakiem nowych tarć na linii USA-Chiny. Po optymizmie po szczycie G20 nie ma już śladu.

W poniedziałkowym komentarzu pisaliśmy, że jesteśmy sceptyczni, co do możliwości osiągnięcia finalnego porozumienia pomiędzy USA a Chinami i weryfikacja rynkowego optymizmu nastąpiła bardzo szybko. Aresztowanie CFO Huawei w Kanadzie, córki założyciela chińskiego giganta w branży telekomunikacyjnej, wywołało nowe napięcie pomiędzy krajami.  Sprawa nie jest błaha – dotyka na całej linii konfliktu interesów pomiędzy mocarstwami, zarówno względem geopolitycznym (polityka wobec Iranu, którą USA chcą narzucić Chinom, te zaś chciałyby rozdawać karty w Azji), jak i pod względem ekonomicznym (USA oskarżają Chiny o kradzież myśli technologicznej). Naturalnie inwestorzy odbierają to, jako duże zagrożenie dla porozumienia handlowego i rynki reagują spadkami. Chińskie indeksy już z nawiązką skorygowały pozytywną reakcję na szczyt G20, w USA kontrakty wskazują na otwarcie (po środowej przerwie ze względu na pogrzeb prezydenta Georga HW Busha) na zdecydowanych minusach. Sprawa jest rozwojowa, ale podkreśla ona jedynie, że wobec oczekiwań USA i celów Chin, wypracowanie porozumienia, które będzie satysfakcjonowało obydwie strony jest praktycznie niemożliwe – przynajmniej za kadencji Donalda Trumpa.

Wydarzeniem dnia jest z pewnością spotkanie OPEC, na którym ma zapaść decyzja o cięciu produkcji. Ceny ropy spadły w ostatnim czasie o 30 proc., co naturalnie dla wielu gospodarek (w tym dla polskiej) jest bardzo korzystne, producenci są jednak zaniepokojeni. Ceny gatunku Brent pozostają w okolicach kluczowej strefy 60 dolarów za baryłkę i dzisiejsza decyzja może przesądzić o tym, czy na rynku tym zobaczymy odbicie. Waluty, które skorzystałyby na takim scenariuszu to kanadyjski dolar, norweska korona czy też brazylijski real. Rynek spodziewa się cięcia produkcji na poziomie przynajmniej jednego miliona baryłek dziennie. Arabia Saudyjska, nauczona kryzysem z 2015 roku, chciałaby większego cięcia, ale znajduje się pod polityczną presją Waszyngtonu, szczególnie po kryzysie wywołanym zabójstwem dziennikarza w swojej placówce dyplomatycznej.

W dzisiejszym kalendarzu mamy zalew publikacji makroekonomicznych z USA. Najważniejsze dwie pozycje to raport ADP z rynku pracy (14:15) oraz indeks ISM dla sektora usług (16:00). Pomimo tarć, które zaszkodziły rynkom akcji dolar zyskuje o poranku. O 9:10 euro kosztuje 4,2932 złotego, dolar 3,7906 złotego, frank 3,7956 złotego, zaś funt 4,8198 złotego.

Powiązane tematy

Komentarze