Ludowy Bank Chin chwilowo uzdrawia rynki
W obliczu napiętej sytuacji w Azji, Ludowy Bank Chin nie próżnuje i poprzez operacje reverse-repo dostarczył w poniedziałek na rynek 400 mld CNY (ok. 57 mld USD).
Ten „zastrzyk” wprawdzie pokonał na moment wirusa na rynkach, jednak nie rozwiązał faktycznego problemu rosnącej liczby zachorowań i zgonów. Odbicie w Azji zagwarantowało siłą rzeczy poprawę nastrojów na Starym Kontynencie – w momencie pisania komentarza niemiecki DAX oraz francuski CAC40 zyskują 1,6 proc..
W tym przyjaznym otoczeniu nieźle zachowywał się polski parkiet. WIG20 zyskiwał momentami w okolicach 2 proc., jednak około godziny piętnastej doszło do sporej przeceny akcji Pekao, co zauważalnie odbiło się na wyniku polskiego indeksu blue chipów. Nagła przecena akcji banku tłumaczona jest spekulacjami Reutersa, zgodnie z którymi najbliżej przejęcia pakietu mBanku jest właśnie Pekao.
Na zamknięciu akcje banku zostały przecenione o 3,1 proc., co było najmocniejszym spadkiem w gronie dwudziestu największych spółek. Tymczasem WIG20 zakończył ostatecznie dzień ze zwyżką o 1,6 proc., osiągając przy tym wysokie obroty na poziomie 1,1 mld zł. Kolor zielony pojawił się również w drugiej i trzeciej linii spółek – mWIG40 zyskał 1,3% a sWIG80 0,7 proc..
Sezon wynikowy za oceanem znajduje się w zaawansowanej fazie - ponad 45% spółek indeksu S&P500 podało już swoje wyniki. Okazuje się, że w tej grupie prawie 69% podmiotów zaskoczyło pozytywnie wielkością zysku przypadającego na akcję, natomiast konsensus dotyczący poziomu przychodów został przekroczony w 65 proc. przypadków.
Wygląda na to, że 4Q2019 był czwartym z rzędu, podczas którego średnia roczna dynamika wzrostu zysków spółek wchodzących w skład indeksu S&P500 była ujemna (obecne szacunki wskazują na wartość -0,3% r/r).
Jak na to reaguje Wall Street? Chciałoby się powiedzieć, że „po staremu”. Pomimo tego, że na świecie, szczególnie w Azji narastają obawy o skalę negatywnych skutków wyrządzonych przez chińskiego koronawirusa, amerykańskie indeksy niezmiennie flirtują z poziomami rekordowymi.
Faktem jest, że bez względu na wyniki oraz wysokie wyceny, Wall Street jest obecnie jednym z niewielu parkietów, który może pozwolić sobie na względną neutralność wobec problemów Chin. Odrębnym pytaniem jest natomiast to, jak osłabienie Państwa Środka będzie się miało do realizacji umowy „pierwszej fazy”.
Już wczoraj mogliśmy odnotować medialne spekulacje, jakoby strona chińska oczekiwała od USA „elastyczności” w kwestii realizacji obietnicy zakupu amerykańskich towarów. Przypomnijmy, że w tym roku Chiny zobowiązały się do nabycia od USA o 76,7 mld USD więcej towarów i usług niż w 2017 r. W obliczu problemów gospodarczych Państwa Środka, realizacja tej obietnicy staje się o wiele trudniejsza niż zakładano jeszcze pod koniec ubiegłego roku. gr